Najpierw dźwięki, muzyka później

Z reguły wystarcza kilkukrotne przesłuchanie płyty, by wyrobić sobie jako taki pogląd i zasiąść do pisania tekstu jej poświęconego. Niekiedy trafia się na album, którego nawet kilkukrotne przesłuchanie, nie daje nam pewności, że jesteśmy uprawnieni do napisania czegokolwiek. Spróbuje.

Progresywnie i melodyjnie

Lubie gdy słuchanie przypadkowej muzyki, która pojawiła się zupełnie niespodziewanie w naszej przestrzeni, zamienia się w kilkukrotne powtórzenie albumu. Coraz rzadsze doświadczenie w ostatnich miesiącach, czasu mniej, a płyt w kolejce coraz więcej.

Proste dźwięki, których potrzebujecie

Napisać, że uwielbiam, to jakby niczego nie napisać. Chodzi mi o rozbudowane długie kompozycje. Jeśli coś trwa więcej niż jakieś 6-7 minut, już jest w zasięgu moich zainteresowań muzycznych i ma wielkie szanse na wejście na stałe do moich ulubionych utworów.

Piachu w zębatkach coraz mniej

Nie mogę napisać o sobie, że jestem wielkim fanem muzyki spod znaku prog metalu. Lubię, czasami mniej, kiedy indziej bardzo. Nowym wydawnictwom z tego gatunku, nie towarzyszy żaden dreszczyk, nawet najmniejszy. Dlatego z wielką radością słucham płyt, które potrafią mnie zatrzymać przy sobie na dłużej.

Jest idealnie

Stali słuchacze moich sobotnich audycji, w każdym z nich mają okazję posłuchać przynajmniej jednego coveru. Co dziwne, nie przepadam (nie przepadałem), za nagrywaniem własnych wersji cudzych utworów. Jedynym albumem, któremu “wybaczyłem” taki proceder jest In My Life George’a Martina.

Jak ja nie lubię podsumowań

Dokładnie tak jak w tytule, nie lubię podsumowań, żadnych. Także tych muzycznych – wszelkie wybory najlepszej płyty roku, utworu roku, mnie nie interesują. Odbiór muzyki, jak i każdej innej sztuki, jest subiektywny i każdy odbiera ją inaczej.

Odrobina jesiennej muzyki

Jesień, to taka dziwna pora roku, którą lubimy i nienawidzimy jednocześnie (przynajmniej ja tak mam). Gdy jest słoneczko, liście w różnych kolorach wiszą na drzewach, a niebo jest błękitne, aż chce się wyjść z domu i iść, iść…

Kosmiczna podróż

Czytając moje teksty poświęcone muzyce, słuchając moich propozycji na kanale w serwisie YouTube, da się zauważyć, że nie stronię od żadnego gatunku muzycznego. Taką samą radość czerpię ze słuchania muzyki rockowej czy elektronicznej. Dziś mam do zaproponowania wydawnictwo z pod znaku szeroko rozumianej elektroniki.

Słuchać i to głośno (Cult of Luna)

W moich rozmyślaniach o muzyce, której słucham na co dzień, drzwi z napisem post metal i pokrewne, były zamknięte i nie spodziewałem się, że kiedykolwiek je otworzę i przez nie przejdę. Nigdy nie mów nigdy – tak powinienem powiedzieć i cieszyć się, że taki dzień nastał i gatunek ten na stałe zagościł w moich głośnikach i słuchawkach, z czego niezmiernie się cieszę. Są dni, w które takie właśnie dźwięki są mi niezmiernie potrzebne, wręcz niezbędne.

Oczarowany

Słuchanie muzyki często jest dyktowane przez nastrój jaki mi w danej chwili towarzyszy. Przy określonych nastrojach bez zastanowienia uruchamiam określone płyty by po chwili muzyka idealnie współgrała z wszystkim wokół.