
Uwielbiam rozbudowane kompozycje, w których wiele się dzieje, słychać wiele dźwięków, które pojedynczo wydają się zupełnie przypadkowe, razem tworzą coś pięknego. Delikatne dźwięki, słyszalne gdzieś […] Read More
Uwielbiam rozbudowane kompozycje, w których wiele się dzieje, słychać wiele dźwięków, które pojedynczo wydają się zupełnie przypadkowe, razem tworzą coś pięknego. Delikatne dźwięki, słyszalne gdzieś […] Read More
Słuchanie muzyki często jest dyktowane przez nastrój jaki mi w danej chwili towarzyszy. Przy określonych nastrojach bez zastanowienia uruchamiam określone płyty by po chwili muzyka idealnie współgrała z wszystkim wokół.
Gdy słucha się wielu nowości płytowych (nie tylko nowych wydań, także płyt starszych jednak nowych dla mnie) ma się coraz mniej czasu na powrót do […] Read More
Wszystko wskazuje na to, że godzina moich niedzielnych wpisów ulegnie zmianie. Myślę nad inną godziną (muszę ją sobie ustalić – już tak mam), tak by wszyscy nimi zainteresowani wiedzieli, kiedy mogą się ich spodziewać. Za jakiś czas wszystko powinno się ustatkować.
Na początku chciałbym przeprosić za moją nieobecność. Nie była ona spowodowana brakiem tematów, one zawsze są – świat dźwięków jest przeogromny i każdego dnia przynosi […] Read More
Dziś kilka przemyśleń, oczywiście związanych z muzyką i życiem każdego fana muzyki, a także obowiązkowa ‘polecajka’ – bez niej nie może się obyć.
Rock progresywny i wszelkie jego odmiany, to moja mała słabość. Nie sięgam po taką muzykę nazbyt często, a zwłaszcza po te fragment, które najbardziej mi się w niej podobają. Nie zawsze mam wystarczającą ilość czasu by wygodnie zasiąść i posłuchać całej płyty lub tego co najbardziej lubię w takiej muzyce, czyli długich i rozbudowanych kompozycji, czego dałem przykład w 13 odcinku 4xM.
Któż nie zna Phila Collinsa? Chyba każdy, kto choć trochę interesuje się muzyką, zarówno rockową jak i popularną. Na przestrzeni lat Phil dostarczył nam wiele muzycznych wrażeń. Dziś jednak nie będzie tekstu o Philu, a o jego synu – Simonie.
Nic nie cieszy tak bardzo, jak rozpakowanie prezentu imieninowego kilka miesięcy po imprezie i odkrycie jak bardzo jest trafiony.
Był taki czas w moim życiu, że gry komputerowe zabierały mi sporo czasu. Później nie nadążałem już z modernizacją sprzętu do grania i nie dane mi było przeżywać kolejnych przygód w barwnych światach generowanych przez komputery.
Prowadząc muzyczne kalendarium w serwisie Twitter mogę zauważyć jak różne gusta mamy, choć często jesteśmy w podobnym wieku. Dokładnie tak było wczoraj, gdy wspomniałem album grupy Massive Attack zatytułowany Blue Lines.
Jako fan muzyki wszelakiej, prawie każdej, powinienem cenić płyty z dopiskiem Live. A z tym bywa różnie, bardzo różnie.
Napisać tekst muzyczny w dzień po premierze wyczekiwanego przez znaczą liczbę ludzi, nowego albumu Depeche Mode, jest trudne. Trudne z prostej przyczyny – już wyraziłem swoje zdanie na temat tej płyty pisząc jedno słowo ‘Bardzo’ – i na dzień dzisiejszy niczego więcej nie zamierzam o niej pisać. Zbyt wiele emocji, zbyt wiele dźwięków do przeanalizowania.
Dziwne uczycie, zasiadasz do pisania tekstu, a w tle słuchasz już nie samej playlisty własnego autorstwa, a swojego własnego ‘programu’ w serwisie YouTube – do czego to doszło. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę się oderwać. Wystarczy tych samo zachwytów i przejdźmy do tematu, a właściwie do dwóch tematów.