Miesiąc wstydu

Nie lubię nazwy Miesiąc Dumy, przecież nie można być dumnym przez miesiąc, a później ponownie ukryć się w jakimś odludnym miejscu. Po drugie, żyjemy w kraju, w którym wyraz ten jest tak często używany, że powoli traci na swej wartości.

Terapia potrzebna na już…

Każdy odbiera świat inaczej, jedni przez pryzmat własnych doświadczeń, inni widzą go takim, jak przedstawiają go im ludzie z zewnątrz, a jeszcze inni w zupełnie inny sposób. Ilu ludzi, tyle sposobów na widzenie i odbieranie rzeczywistości nas otaczającej i zupełnie odmiennego interpretowania wszystkiego co nas otacza. Takie nasze prawo, nikt nie chce tego nikomu odbierać, nawet jeśli niektórzy chcą nam to wmówić.

Ten tekst nie powstał dla pieniędzy…

Mam wrażenie, że otaczający nas świat osiągnął już, lub niewiele mu do niej brakuje, prędkość maksymalną. Wiadomości żyją już zaledwie chwilę, gdy jeszcze jakiś czas temu potrafiły “rozpalać” opinię publiczną dzień lub dwa. “Istnienie” w świecie wirtualnym, to nie dni czy tygodnie, teraz to są zaledwie chwile, chwile tak ulotne, że czasami nawet nie zauważamy, że ktoś miał swoje 5 sekund (już nie 5 minut).

Najpierw dźwięki, muzyka później

Z reguły wystarcza kilkukrotne przesłuchanie płyty, by wyrobić sobie jako taki pogląd i zasiąść do pisania tekstu jej poświęconego. Niekiedy trafia się na album, którego nawet kilkukrotne przesłuchanie, nie daje nam pewności, że jesteśmy uprawnieni do napisania czegokolwiek. Spróbuje.

Progresywnie i melodyjnie

Lubie gdy słuchanie przypadkowej muzyki, która pojawiła się zupełnie niespodziewanie w naszej przestrzeni, zamienia się w kilkukrotne powtórzenie albumu. Coraz rzadsze doświadczenie w ostatnich miesiącach, czasu mniej, a płyt w kolejce coraz więcej.

Proste dźwięki, których potrzebujecie

Napisać, że uwielbiam, to jakby niczego nie napisać. Chodzi mi o rozbudowane długie kompozycje. Jeśli coś trwa więcej niż jakieś 6-7 minut, już jest w zasięgu moich zainteresowań muzycznych i ma wielkie szanse na wejście na stałe do moich ulubionych utworów.

Piachu w zębatkach coraz mniej

Nie mogę napisać o sobie, że jestem wielkim fanem muzyki spod znaku prog metalu. Lubię, czasami mniej, kiedy indziej bardzo. Nowym wydawnictwom z tego gatunku, nie towarzyszy żaden dreszczyk, nawet najmniejszy. Dlatego z wielką radością słucham płyt, które potrafią mnie zatrzymać przy sobie na dłużej.

Jest idealnie

Stali słuchacze moich sobotnich audycji, w każdym z nich mają okazję posłuchać przynajmniej jednego coveru. Co dziwne, nie przepadam (nie przepadałem), za nagrywaniem własnych wersji cudzych utworów. Jedynym albumem, któremu “wybaczyłem” taki proceder jest In My Life George’a Martina.

Jak ja nie lubię podsumowań

Dokładnie tak jak w tytule, nie lubię podsumowań, żadnych. Także tych muzycznych – wszelkie wybory najlepszej płyty roku, utworu roku, mnie nie interesują. Odbiór muzyki, jak i każdej innej sztuki, jest subiektywny i każdy odbiera ją inaczej.

Odrobina jesiennej muzyki

Jesień, to taka dziwna pora roku, którą lubimy i nienawidzimy jednocześnie (przynajmniej ja tak mam). Gdy jest słoneczko, liście w różnych kolorach wiszą na drzewach, a niebo jest błękitne, aż chce się wyjść z domu i iść, iść…

Kosmiczna podróż

Czytając moje teksty poświęcone muzyce, słuchając moich propozycji na kanale w serwisie YouTube, da się zauważyć, że nie stronię od żadnego gatunku muzycznego. Taką samą radość czerpię ze słuchania muzyki rockowej czy elektronicznej. Dziś mam do zaproponowania wydawnictwo z pod znaku szeroko rozumianej elektroniki.