Słuchanie muzyki często jest dyktowane przez nastrój jaki mi w danej chwili towarzyszy. Przy określonych nastrojach bez zastanowienia uruchamiam określone płyty by po chwili muzyka idealnie współgrała z wszystkim wokół.
W samochodzie jest trochę inaczej – jadąc sam zdaję się z reguły na playlisty przygotowane przez streaming, podróżując z córką to ona pełni zaszczytną rolę osoby odpowiedzialnej za dźwięki wydobywające się z głośników.
Jeszcze inaczej jest, gdy w domu pojawiają się nagle jakieś osoby i siedzimy przy wspólnej kawie – zdarza się tak. Wtedy z głośników, przecież wtedy także musi grać muzyka, dobiegają nas delikatne dźwięki indie rocka lub muzyki instrumentalnej np. filmowej.
Pamiętam, bardzo dobrze pamiętam zakochanie się od pierwszego dźwięku w debiutanckiej płycie Portishead, podobnie zadziałały na mnie utwory brytyjskiej grupy Tindersticks. W tym drugim przypadku preferowałem samodzielne wybieranie utworów od słuchania albumów w całości – czegoś mi w nich brakowało lub czegoś było za dużo.
Albumów odłożonych do przesłuchania mam nad wyraz sporo, staram się jak mogę robić w tym temacie jakieś postępy – idzie mi tak sobie. Jakaż radość mnie spotkała, gdy w słuchawki trafiła płyta ze stycznia 2022 roku.
Madrugada to norweska grupa wykonująca muzykę z pogranicza rocka alternatywnego, country i folku, która rozpoczęła swoją działalność w roku 1993. Po śmierci gitarzysty w roku 2007 postanowili zakończyć działalność jako zespół.
Jak często się mówi, nigdy nie mów nigdy, w roku 2022 ukazał się album zatytułowany Chimes At Midnight, zawierający premierowy materiał. I to jaki.
Całość rozpoczyna utwór Nobody Loves You Like I Do, utwór cudowny, zachwycający i czarujący nas już od pierwszych dźwięków. I ten tekst
How you holding up?
Your hands are so cold
I study your circles and your serpents
Maybe it’s not enough
Nothing ever is
It always starts and ends with a kiss
A później? Później jest równie wspaniale, mógłbym napisać, że monotonnie, gdyż cały czas słuchamy kompozycji utrzymanych w podobnym klimacie. Płyta trwa prawię godzinę i ta godzina mija nam niepostrzeżenie. Oczywiście jeśli ktoś po drodze nie używa zbyt często przycisku cofnij. W takim wypadku płyta może trwać zdecydowanie dłużej.
Szczęśliwie dla mnie, nie wystawiam ocen. Wystarcza mi napisanie, że coś mnie zachwyciło, przykuło do głośników i nie pozwoliło się od nich oderwać. Dokładnie tak jest w tym przypadku. Tak odbieram tę płytę, tak działają na mnie wszystkie dźwięki wydobywające się z głośników podczas słuchania 12 utworów, które się na niej znajdują.
Jeszcze krótkie nawiązanie do przydługiego wstępu – słowa madrugada pochodzi z Portugali i Hiszpani i oznacza okres pomiędzy północą, a 6 rano. Właśnie ten czas jest idealny do słuchania tych dźwięków (oczywiście każda inna pora także jest idealna)
Na koniec jeszcze jeden fragment – You Promised To Wait For Me
I’ll be back ….