Terapia potrzebna na już…

Każdy odbiera świat inaczej, jedni przez pryzmat własnych doświadczeń, inni widzą go takim, jak przedstawiają go im ludzie z zewnątrz, a jeszcze inni w zupełnie inny sposób. Ilu ludzi, tyle sposobów na widzenie i odbieranie rzeczywistości nas otaczającej i zupełnie odmiennego interpretowania wszystkiego, co nas otacza. Takie nasze prawo, nikt nie chce tego nikomu odbierać, nawet jeśli niektórzy chcą nam to wmówić.

Analizowanie wszystkiego, każdego najmniejszego szczegółu, było czymś, co spędzało mi sen z oczu, co przeszkadzało podejmować najprostsze decyzje. Nie pozbyłem się tego uczucia zupełnie, za piękne by to było. Widzę dokładnie tyle ile widziałem zawsze, czasami nawet więcej, potrafię powstrzymać me myśli przed analizowaniem każdego dostrzeżonego szczegółu. Kosztowało mnie to wiele lat, wiele wyrzeczeń, wielu prób. Teraz jestem spokojniejszy, bardziej wyciszony, ale także jeszcze bardziej odległy od ludzi. Toksyczne osobniki są bardzo łatwo wyłapywane i odsunięte na bezpieczną odległość. Często dotyka to także osób, które były obok przez całe dziesięciolecia. Wolę, by uważały mnie za odludka, niż miałyby psuć mi każdy dzień. Porównanie zysków i strat wychodzi bardzo dobrze, choć jestem świadom, że nie wszystkich na to stać.

Co z tą terapią potrzebną na już, zapytacie.

Terapię powinno przejść nasze społeczeństwo, nie któraś ze stron politycznego sporu. Wszyscy, co do jednego, nie wszyscy zostaliby uleczeni, większość z pewnością.

Potrzebne nam wytępienie ciągłej złości. Złości na towary w sklepie, “macane”, rzucane, brudzone, wyrywane z opakowań. Każdy pobyt w sklepie, jakimkolwiek, to obserwacje takiego właśnie zachowania, bezsensownego wyżywania się na przedmiotach, ciągłej potrzeby pokazywania swojej siły, tej tajemnej mocy, która imponuje zazwyczaj tylko osobom ją pokazującym.

Potrzebne nam zmniejszenie obrotów, tempa życia, tak by móc zauważać piękno świata, którego z każdym dniem jest mniej. Od momentu, gdy zwolniłem trochę, mam chwilkę na oglądanie świata, chociażby podczas drogi do sklepu. Idąc po przysłowiowy chleb i mleko rozglądam się wokół, spoglądam w niebo, widzę ptaki, kwiaty, zieleń drzew. A tuż obok idą, a właściwie prawie biegną, inni ludzie z nosami w telefonach. Nie wiem, czy uciekają przed czymś, czy coś nieustannie gonią. Wiem, że niczego wokół nie dostrzegają, klapki na oczach zasłaniają im wszystko, poza celem. I tak biegają od jednego punktu do drugiego, trzeciego…. aż któregoś dnia padną z wycieńczenia.

Potrzebne nam spojrzenie na siebie z dalszej perspektywy, zastanowienie się nad swoimi potrzebami, oczekiwaniami, a także na to, w jaki sposób postrzegają nas inni. Wcale nie chodzi o całkowitą zmianę poglądów, odrzucenia wiary, swojego sposobu na życie. Warto się jednak zastanowić nad tym, czy nie wchodzimy za bardzo z moim “ja” w życie innych. Każdy potrzebuje odrobiny przestrzeni wokół siebie, gdzie czuje się bezpieczny. Nie zabierajmy jej im.

Potrzebne nam zapanowanie nad emocjami, nie ich ukrywanie. To są dwie, zupełnie odmienne umiejętności. Nie zgadzajmy się z wszystkim wokół w sposób o dwa, trzy stopnie łagodniejszy. Ma to ogromny wpływ na sposób wymiany poglądów, rozmowy o sprawach służbowych, często zupełnie niedotyczących naszego życia prywatnego. Szkoda zdrowia na myślenie nad wszystkimi poleceniami szefa, nad prawem wprowadzanym, gdzieś tam u góry. Sprawy te nie zależą od naszego “widzi mi się”, szkoda nerwów. Okazujmy emocje takimi, jakie są, a nie wszystkie wymagają krzyku, nerwów, popychania.

Potrzebny nam uśmiech. Nie taki, gdy usłyszymy dobry dowcip, zobaczymy coś śmiesznego w Internecie. Nauczmy się uśmiechać do siebie, później do innych. Każdy z nas zasługuje na uśmiech przy okazji promieni słońca, zapachu kawy, usłyszenia ulubionej piosenki, zjedzenia pączka, sernika (to o mnie). Radość z rzeczy pozornie nieistotnych, daje poczucie szczęścia, dodaje siły i energii do odkrywania świata, wyzwala uczucie szczęścia – przecież szczęście to czasami chwile, momenty w życiu.

Potrzebne nam zrozumienie drugiego człowieka. Nie musimy akceptować wszystkiego co robi, o ile nie robi niczego niezgodnego z prawem. Wystarczy, że nie będziemy wchodzić w jego strefę komfortu, wtedy on nie będzie wchodził w naszą. Zarówno on, jak i my, będziemy mieli więcej miejsca dla siebie, więcej powietrza dla siebie.

Potrzebny nam wolny umysł, wolny od wpływów innych, wolny od głosów mówiących nam kto i co jest dobre, a co złe. Uwolnienie się od wpływów innych ludzi, którzy chcą nas wykorzystać dla swoich celów, często złych, daje ogromne poczucie szczęścia. Możemy z początku czuć pustkę, że nikt nie wskazuje nam kierunku, ale z czasem pustka zmieni się w poczucie samodzielności i wolności, czyli czegoś co każdy z nas powinien czuć.

Potrzebne nam otwarcie na własne potrzeby i pragnienia. Nie wierzę, że wszyscy pragną tego, co każdego dnia oferuje na telewizja, prasa, radio. Nie wierzę, że spędzanie dnia przed ekranem z kolejnymi odcinkami jakiegoś serialu daje radość, że zamieszczanie wpisów wszelakich daje uczucie spełnienia. Wszystko to, to zaledwie substytuty prawdziwego życia, szczęścia, a nie nasze życie. Choć czasami nie wyobrażamy sobie innego.

Potrzebne nam zaprzestanie życia życiem innych ludzi. Oni nie wiedzą o naszym istnieniu, czekają tylko na nasze “lajki” pod ich zdjęciami, pod zdjęciami z ich wakacji, z ich obiadów, kolacji. Naprawdę niczego innego nie mamy do roboty?

Mógłbym wymieniać jeszcze wiele takich potrzeb, lecz czy jest sens? Moim zdaniem, nie ma. Wszyscy o tym wiemy, jesteśmy tego świadomi, a ciągle gdzieś biegniemy (ja przestałem), nie uśmiechamy się sami do siebie, wciąż jesteśmy na coś lub na kogoś źli, szukamy zaczepki, wytłumaczenia naszych niepowodzeń, stresu…

Większość zależy od nas, tylko i wyłącznie od nas. Spora część naszego szczęścia, nawet chwilowego, jest w naszych rękach. Do szczęścia nie jest potrzebny super samochód, nie są potrzebne najdroższe buty i możliwość imponowania nimi. To tylko substytuty szczęścia, które tak naprawdę jest w nas, w naszej głowie. Jedyne co musimy zrobić, to je odnaleźć.

Łatwe? Proste? Nigdy w życiu, szczęścia nie wygrywa się na loterii, musimy je sami odkryć, nauczyć się cieszyć chwilami, które mijają w mgnieniu oka i znikają bezpowrotnie. Pozwalając im odchodzić w zapomnienie, pozbawiamy się czegoś wspaniałego, czegoś dającego poczucie spełnienia i szczęścia. Powiem wam w sekrecie, nie miałem ich za wiele, dlatego tak łapczywie łapię wszystkie momenty radości. Nawet jeśli trwają tylko chwilę, gdzieś sobie to zapiszę, wrzucę w szufladkę z napisem “do zapamiętania” (każdy taką ma w głowie, prawda?) i w słabszych momentach zaglądam do niej. Bardzo pomaga.

Bądźmy sobą, nie takimi jakimi chcą nas widzieć inni, nie takimi jakimi chcą nas stworzyć inni. Cieszmy się chwilami, nawet najkrótszymi. Uśmiechajmy się do słońca, do siebie w lustrze, do innych ludzi, do porannej kawy. Niektórzy zrobią to bez terapii, większość się bez niej nie obejdzie, za bardzo oddalili się od samych siebie, zatracili się w szukaniu czegoś, co mają tuż pod nosami…

A politycy? Większości z nich, żadna terapia nie pomoże, nie uzdrowi ich, nie naprawi ich wypaczonego spojrzenia na świat. Jedyne, co ich może, choć nie zawsze, uzdrowić, to kopniak od wyborców. Myślę sobie, że do tego jest potrzebna terapia, bardzo długa terapia dla narodu.

Do następnego razu…

Spodobał się Tobie mój tekst, w podziękowaniu możesz zafundować mi kawę, w dowolnej wielkości. buycoffee.to/mymufilki

Podziel się

One Reply to “Terapia potrzebna na już…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *