Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… odc.37
Żyję sobie z dala od wielkich miast, w których też miałem okazję mieszkać, i nie żałuję tej zamiany, mimo iż los umieścił mnie w tak zwanym pisowskim zagłębiu. Życie toczy się tu wolniej i przyjemniej, pod warunkiem, że nie dotyka się polityki.
Niesprowokowane niczym, spontaniczne rozmowy toczą się wokół uprawy grządek, hodowli kur, drożyzny – bez wchodzenia w jej przyczyny, lokalnych wydarzeń, śmierci, narodzin, pracy lub jej braku, tego, że komuś w kościele zadzwonił telefon, ot, życie… Wielka polityka, zawłaszczanie sądów czy śmierć kobiet w wyniku barbarzyńskiego sprawowania władzy przez „kieszonkowego dyktatora” i jego pomagierów jest nieobecna, jest gdzieś za mgłą, w innym świecie…
W pierwszej części filmowej trylogii Hobbit jest taka znacząca scena w Rivendell, która mniej więcej tak wyglądała:
Galadriela: – Mithrandirze, dlaczego niziołek?
Gandalf: – Saruman wierzy, że tylko potężna moc jest w stanie trzymać zło w szachu, ale ja tak nie uważam. Odkryłem, że to drobnych codziennych uczynków zwykłych ludzi zło nienawidzi najbardziej… Najprostszej życzliwości i miłości. Dlaczego Bilbo Baggins? Może dlatego, że się boję, a on dodaje mi odwagi.
Przytoczyłem ją, bo w tym sielankowym obrazie wiejskiego życia są drobne codzienne uczynki, które z dobrocią nie mają nic wspólnego. To takie codzienne „obrabianie dupy” sąsiadom, współpracownikom… Te drobne świństewka nieraz wywołują poważniejsze konsekwencje niż kłótnia pomiędzy obrabiającym a obrabianym, jeśli ten drugi się dowie. Ale w pierwszy piątek spowiedź i szafa gra. Od nowa Polska ludowa…
A generalnie rzecz biorąc, świństewka te mają istotny wpływ na wybory znacznie poważniejsze niż zasianie czy zasadzenie tej lub innej roślinki. Bo wydaje mi się, że dobru najbardziej szkodzą te najprostsze złośliwości, drobne akty zawiści, które były zawsze, ale za rządów kaczystów wypełzły z każdego zakamarka, gdyż zostały nobilitowane do rangi cnót i mamy klęskę ich urodzaju.
Jest sporo osób, które wiadomości w telewizji nie oglądają, bo szczujnia nawet im to obrzydziła. Ściek lejący się z Woronicza oglądają tylko najbardziej zatwardziali, z którymi rozmowa na temat praworządności będzie możliwa dopiero po ewentualnej długotrwałej psychoterapii. Jednak najpowszechniejszą postawą jest „PiS-PO – jedno zło”. To efekt prania mózgu zastosowanego przez kurwizję i media „publiczne”, utrwalonego również przez pozostałych przedstawicieli czwartej pseudowładzy. Nawet u tych ludzi, którzy przestali oglądać Kłeczka, Ogórek i resztę bandy, dalej funkcjonuje „efekt ośmiorniczek”.
Wielkie miasta i organizowane w nich marsze czy wiece dają nadzieję na zmianę tej opresyjnej władzy, ale z tak zwaną prowincją łatwo nie będzie. Kiedyś nieopatrznie nawiązałem do jakiejś aferki jakiegoś kaczysty, a niezagadywany przeze mnie „prosty chłop”, po prostu stojący w pobliżu i słyszący, co powiedziałem, wybuchnął takim jadem nienawiści do Donalda Tuska, że aż się przestraszyłem. A o Tusku nic nie mówiłem… Kurwizja byłaby dumna z takiego przypadkowego, naprawdę przypadkowego, „przechodnia”. Jednak indagowany przeze mnie wykręcał się od stwierdzenia, czy pójdzie głosować. Wspominałem o tym, drobnym (!) zdarzeniu w poprzednim felietonie, ale do tej pory mną trzepie, gdy przypomni mi się skala tej nienawiści…
Nawet rozsądniejszy miejscowy mieszkaniec, dobrze zdający sobie sprawę z tego, że obecna władza jest fatalna, nie lubi „rudego” i już. Bo nie. Żaba jest już prawie ugotowana.
Obecna sytuacja zaczyna mi przypominać tę sprzed trzech lat, gdy do wyborów prezydenckich stanął Rafał Trzaskowski. Jest nadzieja. Wtedy skończyło się jednak porażką, bo przecież kaczyści oddalili protesty wyborcze i zatwierdzili sobie pana Dudę przy pomocy jakiejś izby, a nie Sądu Najwyższego w pełnym składzie, nad czym media ochoczo przeszły do porządku dziennego. Oj tam, oj tam, to jakiś „spór prawny”. Mimo zaangażowania przez partię matkę wszystkich możliwych sił i środków po stronie rządowego kandydata, oficjalnie podana różnica głosów na korzyść obecnego rezydenta była mikroskopijna. Do porażki Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze przyczyniła się też „żółta siła”, która na szczęście jest teraz słabsza niż wtedy. Na nieszczęście, Polonia będzie miała utrudnienia przy głosowaniu większe chyba, aniżeli za czasów pandemiczych. Tym razem jednak nie przy oddawaniu, a liczeniu głosów… Znamienne, prawda?
Coraz bardziej ordynarne propagandowe chwyty zorganizowanej grupy przestępczej świadczą o tym, że ma ona faktycznie „pełne gacie” . Media donoszą, że szef kampanii PiS podał się do dymisji, a więc propagandowe odgrzewane kotlety zaczynają już śmierdzieć. Chociaż powodem tej rezygnacji może być też prawdopodobne uchylenie mu immunitetu w Parlamencie Europejskim. Pozostaje mieć nadzieję, że jego następca będzie jeszcze gorszy, a im bliżej wyborów, tym ta propaganda będzie bardziej ohydna i zniechęci część wyborców PiS do pójścia na wybory, bo nie będą mieli na kogo głosować…
Pamiętajcie o tych drobnych gestach najprostszej życzliwości i miłości, bo tego zło obawia się najbardziej. A musimy je przegonić.
I już na koniec piosenka z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku nieodżałowanego Jana Kaczmarka, która idealnie obrazuje pozornie bukoliczną (nie tylko wiejską) rzeczywistość. To tylko nieco ponad dwie minuty, a ile treści…
Jeziora pozornie są takie cudowne,
gdy lekka pokrywa je falka,
jedynie na niby są takie spokojne:
w ich głębi śmiertelna wre walka.
…
Zżerają się stare bezzębne sielawy,
wzajemnie nad sobą się pastwiąc,
zaś w nocy, gdy wszystko to niby zasypia,
rdza zżera stare żelastwo!
Ilustrację do treści stanowi obraz Jacka Lipowczana pod tytułem Kobieta w czerwieni, czyli polska bukolika. Więcej o artyście i jego obrazach można przeczytać TUTAJ.
_________________________________________
Jeśli podobał ci się mój tekst, to proszę kliknij w link i postaw mi kawę.
Wcześniejsze, nie tylko o polityce, można znaleźć TUTAJ.