Lubicie gdy jakiś wykonawca lub jakaś grupa nagrywa swoje interpretacje waszych ukochanych utworów? Przez lata nie przepadałem za tym procederem, ostatnimi czasy stałem się bardziej otwarty na takie dokonania, czasami wręcz dostrzegam plusy nowego podejścia do pewnych kompozycji. Choć pewnych świętości muzycznych nie akceptuje w innych wykonaniach.
Tag: muzyka
Bohaterem dzisiejszej Wykopalisty jest Mick Moss. To urodzony w połowie lat siedemdziesiątych londyńczyk, wokalista, klawiszowiec, gitarzysta basowy i songwriter.
Duncan Patterson urodził się w połowie lat 70-tych ubiegłego wieku w Liverpoolu. Niektórzy z Was mogą go znać jako członka zespołów Anathema i Antimatter. W tym wydaniu Wykopalisty przedstawiam Wam jednak głównie utwory z dorobku innych projektów muzycznych, których Patterson był członkiem.
Wykopalista nr 93 oferuje muzykę tylko dwóch wykonawców, norweskiej grupy Green Carnation oraz Pavlov’s Dog z USA, ale za to będzie coś do poczytania.
Siedzisz sobie i patrzysz jak twój kciuk decyduje na jakim fragmencie Internetu się zatrzymasz, co przeczytasz, co go zainteresuje. Dziś dokładnie tak było – kciuk przewijał, gdy ja siedziałem i bezmyślnie wpatrywałem się w ekran telefonu. Nagle, zupełnie niespodziewanie, oczy zauważyły interesujący wpis.
Dawno nie ukazał się żaden mój tekst, a jeszcze dłużej nie pisałem o muzyce. Poniżej popełniłem co nieco o różnych moich znaleziskach. Mam nadzieję, że […] Read More
Z reguły wystarcza kilkukrotne przesłuchanie płyty, by wyrobić sobie jako taki pogląd i zasiąść do pisania tekstu jej poświęconego. Niekiedy trafia się na album, którego nawet kilkukrotne przesłuchanie, nie daje nam pewności, że jesteśmy uprawnieni do napisania czegokolwiek. Spróbuje.
Lubie gdy słuchanie przypadkowej muzyki, która pojawiła się zupełnie niespodziewanie w naszej przestrzeni, zamienia się w kilkukrotne powtórzenie albumu. Coraz rzadsze doświadczenie w ostatnich miesiącach, czasu mniej, a płyt w kolejce coraz więcej.
Napisać, że uwielbiam, to jakby niczego nie napisać. Chodzi mi o rozbudowane długie kompozycje. Jeśli coś trwa więcej niż jakieś 6-7 minut, już jest w zasięgu moich zainteresowań muzycznych i ma wielkie szanse na wejście na stałe do moich ulubionych utworów.
Nie mogę napisać o sobie, że jestem wielkim fanem muzyki spod znaku prog metalu. Lubię, czasami mniej, kiedy indziej bardzo. Nowym wydawnictwom z tego gatunku, nie towarzyszy żaden dreszczyk, nawet najmniejszy. Dlatego z wielką radością słucham płyt, które potrafią mnie zatrzymać przy sobie na dłużej.
Stali słuchacze moich sobotnich audycji, w każdym z nich mają okazję posłuchać przynajmniej jednego coveru. Co dziwne, nie przepadam (nie przepadałem), za nagrywaniem własnych wersji cudzych utworów. Jedynym albumem, któremu “wybaczyłem” taki proceder jest In My Life George’a Martina.
Pierwszy tydzień nowego roku obfitował w dużo odkryć muzycznych pochodzących z Polski. Bardzo dobre otwarcie i bardzo dobre płyty, niekoniecznie nowe.
Dokładnie tak jak w tytule, nie lubię podsumowań, żadnych. Także tych muzycznych – wszelkie wybory najlepszej płyty roku, utworu roku, mnie nie interesują. Odbiór muzyki, jak i każdej innej sztuki, jest subiektywny i każdy odbiera ją inaczej.
Muzycznie kochliwy jestem, bardzo kochliwy. A serce moje pojemne jest i z zachłannością przyjmuje kolejnych muzycznych kochanków w swoje progi.
Jesień, to taka dziwna pora roku, którą lubimy i nienawidzimy jednocześnie (przynajmniej ja tak mam). Gdy jest słoneczko, liście w różnych kolorach wiszą na drzewach, a niebo jest błękitne, aż chce się wyjść z domu i iść, iść…