Na początku chciałbym przeprosić za moją nieobecność. Nie była ona spowodowana brakiem tematów, one zawsze są – świat dźwięków jest przeogromny i każdego dnia przynosi zaskoczenia. Źle rozłożyłem siły i zwyczajnie nie byłem w stanie uporać się ze wszystkim co wziąłem na siebie. nie jest żadnym usprawiedliwieniem praca nad kolejnymi wydaniami 4xM, jednak tak właśnie to ostatnio wyglądało. Mam nadzieję, że choć trochę tęskniliście za moimi wpisami dotyczącymi muzyki. Prawda, że tęskniliście? Skłamcie trochę, jeśli było inaczej.
Rock progresywny – dwa słowa, które dla wielu z nas znaczą wszystko – wspomnienia, uniesienia, sporą kolekcję nagrań i to wszystko czego nie da się opisać słowami. Dla mnie także te dwa słowa znaczą wiele, choć bliżej mi do neo-prog, na którym się wychowywałem muzycznie. Nie da się uciec od mojej audycji, która zupełnie nie potwierdza tego co przed chwilą napisałem. Poza jednym odcinkiem nie znajdziecie tam takiej muzyki, może dobrze, może źle – nie odkryłem tego jeszcze.
Słowa wstępu miały być krótkie, a już napisałem wiele nie wspominając nawet jednym słowem o artyście, któremu chciałbym poświęcić dzisiejszy tekst.

Ukraiński muzyk, kompozytor, producent Antony Kalugin (rocznik ’81) jest nad wyraz płodnym artystą, wystarczy spojrzeć na listę wydanych płyt, która jest dostępna pod tym adresem. Płyty z jego muzyką firmowane są takimi nazwami jak Karfagen, Sunchild, czy Hoggwash. Wystarczy jedno spojrzenie na okładki płyt, przepełnione magią, bajkowością, ogromną liczbą kolorów by chcieć zanurzyć się w muzykę, która na nich się znajduje. Przymiotniki, które wybrałem tylko w części oddają wrażenia jakie towarzyszyć nam będą w trakcie słuchania. Na pierwszym miejscu powinien znajdować się jeden – przyjemność. Tak, słuchając kompozycji zawartych na tych albumach właśnie to jest dla mnie największe – czerpanie przyjemności z obcowania z tak wysmakowanymi dźwiękami.
Z całego ogromu płyt, których możemy posłuchać, chciałbym wspomnieć zaledwie o dwóch, z którymi zapoznałem się w największym stopniu i od razu dodam, że zakochałem się w dźwiękach na nich zamieszczonych (jeśli chodzi o muzykę, jestem bardzo, bardzo kochliwy)
Album Birds poza piękną okładką przynosi nam 57 minut muzyki równie, a może nawet i piękniejszej niż ilustracja zdobiąca okładkę. Ta niespełna godzina, to 6 kompozycji z czego dwie trwają odpowiednio 19 i 22 minuty. W większości są to utwory instrumentalne, w których sporadycznie pojawiają się partie wokalne. Przepełnione są one delikatnymi dźwiękami, w których często słyszymy flet, instrument pięknie oddający śpiew ptaków, partie gitar i instrumenty klawiszowe. Wszystko to razem tworzy piękny, wielobarwny obraz malowany dźwiękami.
Mały fragment muzyki, tak na zachętę, utwór kończący album – zaledwie 3 minuty z sekundami, przedsmak całości.
Podobnych wrażeń muzycznych dostarcza nam inny album grupy Karfagen zatytułowany Dragon Island (Instrumental Symphonic Art Rock Suite).
Znajdziemy tutaj więcej gitar, ale także instrumenty dęte (flet, fagot) i oczywiście perkusyjne i klawiszowe. Zgodnie z tytułem wszystkie kompozycje zawarte na albumie są instrumentalne (znajdziemy też wokalizy), na prawie 50 minut muzyki składa się 7 kompozycji z czego dwie trwają 10 i 13 minut.
Nie jestem stworzony do analizowania poszczególnych utworów, odbieram te płyty całościowo i stwierdzam, że są doskonałe. Nie wybitne czy nowatorskie. Czerpią całymi garściami z dokonań podobnej muzyki dodając do tego nowych wartości czyniąc z tego wyśmienitą całość, której aż chce się słuchać, a podczas słuchania uśmiech wielokrotnie pojawia się na naszych twarzach. A że czasami, a może nawet częściej, coś nam się przypomni, coś skojarzy – cóż z tego. Tutaj nie ma zbędnych dźwięków, tutaj wszystko jest przemyślane i pasujące do siebie. Tak jak w utworze Valley of the Kings, którego możecie posłuchać jako zachęty.
Pozostaje mi tylko zaprosić Was do tego cudownego świata dźwięków.
Do następnego razu…
Jeśli podoba się Tobie co robię (Kalendarium, teksty i audycja 4xM) możesz zostać moim patronem w serwisie Patronite.pl – będzie mi bardzo miło.
Brakowało a jakże.
Dziękuję