Ciemnogród, odc. 43
Długo nic nie pisałem na tematy, nazwijmy to, polityczne. Nie pisałem, bo inni piszą lepiej, bo ileż razy można pisać to samo, bo praktycznie to i tak rzucanie grochem o ścianę, itp. Ale czasem muszę, bo się uduszę…
Minęło już prawie pół roku od zmiany władzy, która dokonała się de facto 13 grudnia, można więc pokusić się o jakieś refleksje.
Wiadomo było, że po odsunięciu kaczystów od władzy, pracy z przywracaniem praworządności i jakiejkolwiek normalności w tym naszym kraju będzie na lata. I nie tyle to będzie praca, co harówka od podstaw. W dodatku przeciwko urzędującemu jeszcze notariuszowi poprzedniej ekipy, blokującemu wszelkie ustawowe rozwiązania mające poprawić sytuację. Oraz czwartej pseudowładzy rozpaczającej po utracie pisowskiego raju i wsadzającej kij w szprychy nowego porządku gdzie się tylko da.
Nie spodziewałem się, że nowa koalicja rządząca będzie się kochać do grobowej deski i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uzdrowi sytuację. Spodziewałem się jednak, że przetrwa w jakiejś tam zgodzie przez cykl wyborów, by swoje zwycięstwo nad PiS-em utrwalić, zwłaszcza, że w październiku kompletne ono nie było.
Przed nami jeszcze ostatnie wybory z tego cyklu, a może cyrku. Last, but not least, jak mawiają w obcym języku. Prawdopodobnie w nich weźmie udział najmniejsza liczba uprawnionych do głosowania, co może się okazać wiatrem w żagle dla tych, których od władzy centralnej odsunąć się udało. Nie w pełni jeszcze, ale przynajmniej stracili sejmową maszynkę do głosowania. To dużo, ale jeszcze za mało. Trzeba będzie jeszcze pójść do urn w przyszłym roku, gdy odbywać się będą wybory prezydenckie i wybrać kogoś, kto nie będzie nie dość, że partyjnym notariuszem, to i błaznem ośmieszającym Polskę na całym świecie.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego gra będzie szła o to, by jak najmniej ruskich onuc tam się znalazło. Ja mam dosyć oglądania ludzi, którzy plują na Unię Europejską i biorą od niej za to pieniądze. A Wy?
Całkiem tego zjawiska wyeliminować się nie da, ale można je znacznie ograniczyć. Chyba nie zapomnieliście, że najbardziej antydemokratyczny, antyeuropejski i prorosyjski elektorat jest najbardziej zdyscyplinowany i im mniejsza frekwencja, tym jego większy sukces. Media sytuacji nie ułatwiają, gdyż z uporem maniaka bezkrytycznie lansują w dalszym ciągu na swoich antenach, łamach i stronach internetowych sługusów i przedstawicieli poprzedniej władzy.
Niedawno na naszym portalu ukazał się tekst Marcina Wysockiego o miałkości mediów. Oprócz tej miałkości, o której pisze Marcin, w mediach króluje tak zwany symetryzm przynoszący jeszcze większe szkody. W mediach społecznościowych, a konkretnie na portalu X, kiedyś zwanym Twitterem – innych nie używam, więc nie będę się o nich wypowiadał – byle bzdet wyprodukowany przez zjepowskiego polityka rozpala wielu do białości i niesie się niczym zaraza. Wiem, że nie można całkowicie ignorować pewnych zachowań, ale czy naprawdę każdej bzdurze trzeba robić zasięgi?
Wpisy o książkach, obrazach, rzeźbach, muzyce itp. mają zasięgi mikroskopijne w porównaniu do tych, nazwijmy je politycznych, choć w większości polityczne one nie są.
Polityka jest ważna, ale to bagno. Kto żyje wyłącznie bagnem, ten ma spore szanse w nim utonąć. Oderwijcie się na chwilę, przeczytajcie jakąś książkę, posłuchajcie muzyki, obejrzyjcie jakiś obraz… Na pewno wam nie zaszkodzi, a powinno pomóc spojrzeć z dystansu na ten bagienny świat polityków.
Trzeba zapamiętać tylko jedno – gdy są wybory, to trzeba iść i głosować. Inaczej pewnego pięknego poranka obudzicie się w kraju, w którym najwięcej do powiedzenia będą mieli Putin i jego pomagierzy. Wtedy już żadne głosowanie Wam nie pomoże. Ci, którzy taką rzeczywistość przeżyli, wiedzą o czym piszę, a tym, którzy tego nie przeżyli, gwarantuję iż się im ona nie spodoba…
__________________________________________________
Jeśli podobał ci się mój tekst, to proszę kliknij w link i postaw mi kawę.
Wcześniejsze, nie tylko o polityce, można znaleźć TUTAJ.