DLACZEGO TOLKIEN BYŁ MISTRZEM? (2)

Dziś będę kontynuował śledzenie wpadek w ekranizacji LOTR, przy czym zachęcam do przeczytania części pierwszej, w której pokrótce opisałem istotę sprawy. Przypomnę jedynie, że film bardzo lubię, a pokazuję jedynie, jak bardzo uważnym trzeba być ekranizując perfekcyjnie przemyślane dzieło literackie. Sam Tolkien był bardzo czuły na tym punkcie i w jednym z listów krytycznie odniósł się do autora rysunkowej adaptacji, w której na Wichrowym Czubie Aragorn walczył mieczem (w filmie również popełniono ten nietakt), a czytelnicy wiedzą, że aż do Rivendell miał jedynie szczątki Narsila.

                Kontynuując kwestię cech, napiszę kilka zdań o szeroko pojętym wyglądzie królewskim. Jeżeli ktoś myśli, że współczesność jest wolna od wpływów starożytnej literatury, przypomnę choćby ostatnia kampanię samorządową w Warszawie, gdy jedna z partii podkreślała wzrost swojego kandydata. Drugim przykładem jest badanie sprzed wielu lat, w którym ten sam zestaw polityków został pokazany kobietom w dwóch krajach. Pierwsze, nie znające pokazywanych mężczyzn, wybrały jakiegoś mało istotnego polityka, którego po prostu uznały za przystojnego. Kobiety, które wiedziały, kto jest kim, jako najprzystojniejszego wskazały urzędującego prezydenta.

                Tolkien od początku wykorzystywał ten motyw, gdyż przywódcą plugastw z Morii w „Hobbicie” był „ogromny goblin o wielkiej głowie”. Co ciekawe, wiele lat później, podczas konfrontacji Drużyny Pierścienia z orkami, Froda zaatakował „wódz, wysoki niemal jak człowiek”. Jeszcze dosadniejszy jest przykład Nazgûlów, bezcielesnych postaci, a więc zdawałoby się, równych. Jednak na Wichrowym Czubie, gdy Frodo założył pierścień, okazało się, iż „trzeci, wyższy od tamtych, miał długie połyskliwe włosy i koronę na hełmie”.

                Krótki przegląd literackich wzorców zaczniemy od Gilgamesza, który innych mężów przerastał o głowę.  Saul, pierwszy król Izraela, „był wyższy, niż wszystek lud”. Wszyscy władcy byli opisywania albo jako wysocy lub przynajmniej proporcjonalnie zbudowani albo też mieli w twarzy „coś królewskiego”, jak król Epiru, Pyrrus (Plutarch). Wrogowie, którzy szczególnie dawali się pogromcom we znaki także szczycili się pokaźnym wzrostem, jak choćby Wercyngetoryks, który napawał Rzymian trwogą, gdy trafił do niewoli, ponieważ był bardzo wysoki i w zbroi robił ogromne wrażenie (Kasjusz Dion). Moim ulubieńcem jest cesarz Klaudiusz, który wyglądał dostojnie „gdy stał lub siedział, szczególnie zaś, gdy leżał” (Swetoniusz). Karol Wielki natomiast był „wysokiego wzrostu, ale nie ponad słuszną miarę”. On również wyglądał majestatycznie nawet wtedy, gdy siedział. (Einhard).  W LOTR podobnie zaprezentował się Boromir, gdy podczas Rady u Elronda „na uboczu siedział rosły człowiek o pięknej, szlachetnej twarzy, ciemnowłosy i szarooki, o dumnym i surowym spojrzeniu”. Jednak nie martwmy się o naszego głównego bohatera, ponieważ w rozdziale „Pierścień rusza na południe” dowiadujemy się, że najwyższy w drużynie był Aragorn. Wysocy byli także Agamemnon, Lancelot, Faramir, Théoden, a nawet Umbopa, służący Alaina Quatermaina z powieści „Kopalnie króla Salomona”, który okazał się być władcą.

W końcu przyszedł czas na opisanie dwóch epizodów, w których reżyser zaprzepaścił szansę na wykorzystanie tej formuły, a pierwszy z nich należy do moich ulubionych fragmentów powieści. Oto Drużyna płynąc Anduiną zbliża się do monumentalnych posągów Isildura i Anariona, napawających wędrowców pełną szacunku trwogą. W filmie Aragorn szepcze Frodowi do ucha wskazując na postaci, jakby również bardzo się bał. Tymczasem czytając powieść mam dreszcze za każdym razem, ponieważ wcześniej mieliśmy kilka wskazówek mówiących o tym, kim jest skromny Strażnik, w tym fragmencie wszystko staje się jasne. Nawet pisząc te słowa jestem podekscytowany, więc przeżyjmy to jeszcze raz: Frodo siedzi skulony, Sam lamentuje, gdy nagle               

-Nie trwóżcie się! – zawołał raptem dziwnie obcy głos.

Frodo odwrócił się i zobaczył Obieżyświata. Nie, to już nie był dawny Obieżyświat, po ogorzałym Strażniku nie zostało ani śladu. Na rufie łodzi siedział Aragorn, syn Arathorna, dumny i wyprostowany, kierujący łodzią zręcznymi pociągnięciami wioseł; […] światło płonęło mu w oczach: oto król wracający z wygnania do swojej ojczyzny.”

                W obliczu swych przodków, Aragorn natychmiast nabrał królewskich rysów i przyjął królewską postawę, w czym nie przeszkadzała mu chybotliwa łódka; mało tego, był w stanie bez problemu prowadzić ją po wielkiej rzece.

                W podobny sposób zostało zepsute spotkanie na stepach Rohanu. Po pierwsze Aragorn jest nieco niższy od Éomera, co wynika po prostu z przewagi Karla Urbana nad Viggo Mortensenem, jednak zadanie stojące przed reżyserem było dość łatwe, a więc powinien się trzymać przyjętej przez Tolkiena konwencji. Po drugie fatalnie wygląda prezentacja bohaterów, podczas której Aragorn wymienia ciurkiem wszystkie imiona, również swoje, jakby był młokosem, który pierwszy raz pojawił się na potańcówce w remizie i z nieśmiałością prezentuje swoją bandę miejscowemu łobuzowi. Przyszły władca Marchii był oczywiście wysoki, co widział Legolas, gdy jeźdźcy jeszcze byli daleko, jednak pamiętajmy kim był Aragorn. I tak, to jest kolejna scena z gatunku „przeżyjmy to jeszcze raz”. Najpierw Strażnik powiedział, że zwą go Obieżyświatem i przedstawił Legolasa, następnie mamy małą sprzeczkę Éomera z Gimlim i wreszcie dowiadujemy się, kto tu rządzi:

„-Elendil! – zawołał – Nazywam się Aragorn, syn Arathorna, a zwą mnie też Elessarem, Kamieniem Elfów, Dúnadanem, spadkobiercą Isildura, który był synem Elendila, władcy Gondoru. Oto jest miecz, niegdyś złamany i na nowo dziś przekuty. Czy chcesz mi pomóc, czy też zagrodzić drogę? Wybieraj!

Gimli i Legolas spojrzeli w zdumieniu na swojego towarzysza, gdyż nigdy dotąd takim go nie widzieli. Zdawało się, że urósł, podczas, gdy Éomer zmalał. W ożywionym obliczu Aragorna dostrzegli majestat dawnych królów. Legolas przez chwilę miał wrażenie, że biały płomień zalśnił na czole ich przewodnika, niczym połyskliwa korona”.

                Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone, jeśli wyznam, iż podczas oglądania filmu, gdy zbliżają się opisane sceny, zamykam oczy i przywołuję obrazy zapamiętane z powieści…

C.D.N

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *