Zniecierpliwienie

Ciemnogrodu dzień powszedni (76)

            Od blisko dwóch miesięcy wiemy, że zwyciężyliśmy, ale musimy jeszcze tydzień poczekać na formalne przyklepanie tego faktu. Niemiłosiernie ciągną się te dni, zwłaszcza nieznośne jest pasmo kolejnych kłamstw i chamskich zachowań, że o kontynuowaniu grabieży państwa polskiego nie wspomnę. Pojawiają się także próby rozmydlania naszego sukcesu, połajanki samozwańczych moralistów (choćby pana Matczaka) i ponaglenia do pogodzenia się z pisowskim suwerenem, a nawet odpuszczenia pisowskim draniom. Te naciski, ba, natarczywe żądania zaniechania jakichkolwiek rozliczeń, a wręcz przyjęcia programu zgody za wszelką cenę (i to jednostronnie), są coraz bardziej drażniące. No i wyjątkowo bezczelne! Niebawem się może okazać, iż powinniśmy się wstydzić pokonania ZjePu. A może nawet za to przeprosić oraz błagać o wybaczenie.

            Jacek Żakowski – ongiś inteligentny publicysta – głosi hasła przekraczające wszelkie granice przyzwoitości. To nie jest już symetryzm, lecz otwarte przyznanie, że media publiczne stanowią polityczny tort do podziału dla poszczególnych partii. I taki człowiek wykłada na uczelni dziennikarstwo. Ciekawego uczy etosu (by nie rzec deontologii zawodowej) swoich studentów!

            Gdyby jeszcze nie było ostatnich ośmiu lat, to można by było myśleć o jakimś tego typu – też niezdrowym – upolitycznieniu kanałów telewizji tzw. publicznej. Ale po ekscesach szczujni vel kurwizji to jest czystej wody aberracja i po prostu obraza dla rozumu. Nieprzyzwoitość i zgorszenie level master. Ta narracja będzie się jednak rozlewać na inne pola i miejsca, które zawłaszczył PiS, a dziś miałby tam być pozostawiony prawem kaduka czy przez zasiedzenie. Nie ma na to zgody!

            Obecny zamęt zawdzięczamy personalnie panu Dudzie, jakoby prezydentowi wszystkich Polek i Polaków… Zapewne, o ile są z PiS-u bądź za PiS-em.

            Teraz padnie trudne słowo – kohabitacja, czyli współrządzenie organów władzy, które pochodzą z różnych opcji politycznych. Kohabitacja rządu premiera Tuska z prezydentem Dudą będzie miała z pewnością charakter taki sam, jak sąsiedztwo bohaterów bajki Aleksandra Fredry Paweł i Gaweł. Paweł to będzie Donald, a Gaweł to Andrzej: „Paweł spokojny, nie wadził nikomu, / Gaweł najdziksze wymyślał swawole”… Pointę tej opowieści znamy, więc cierpliwości trochę jeszcze… niebawem na głowę Gawła-Andrzeja zacznie z sufitu kapać woda i skończy się rumakowanie.

            Powierzenie misji tworzenia rządu skompromitowanemu i przegranemu, bez najmniejszych widoków na większość parlamentarną, Mateuszowi Morawieckiemu jest napluciem w twarz wyborcom, którzy pokazali, że ich wolą jest zmiana na dobre. To przedłużenie agonii skończonej władzy, za cel mające jedynie dodojenie kasy i umożliwienie zatarcia śladów nadużyć, pokazuje brak klasy obecnego lokatora Pałacu Prezydenckiego. On sam powinien się liczyć na początek z obcięciem rozbuchanego budżetu na zabawę. W przyszłości zaś czeka go odpowiedzialność za delikty konstytucyjne. A gdyby jeszcze spróbował torpedować formalność zaprzysiężenia nowego rządu, to tylko przyśpieszy moment, w którym prawo i sprawiedliwość zajrzy mu w oczy…

            Jeszcze parę dni i otwieramy szampany! Ale nie traćmy czujności i w pogotowiu miejmy też to, co się może przydać, gdyby potrzeba było iść na kolejny milionowy spacer po Warszawie…

– – – – – – – – – – – –

Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.

buycoffee.to/robertpasnicki

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *