Tę samą historię o kasztelance, rycerzu i zazdrosnej księżnej [o jej wcześniejszych, wierszowanych wersjach opowiedziałam TUTAJ] przedstawił prozą włoski pisarz, Matteo Bandello (1485-1561), w czwartym tomie swoich Novelle (w noweli V). Z pomysłów tego autora garściami czerpali inni, na przykład Szekspir… Opowieść o damie del Verziero bardziej przypomina francuski oryginał; nie ma tu na przykład gry w szachy w sypialni księżnej, a ona sama ogranicza się do słownego napastowania rycerza.
Bandello dokłada za to trochę szczegółów: rycerz zwie się tym razem Carlo Valdrio, jest od maleńkości wychowywany na książęcym dworze, bo choć pochodził z dobrej rodziny, to jego ojciec, Adriano Valdrio, przepuścił prawie cały majątek. Księżna jest drugą z kolei małżonką księcia, a chcąc za wszelką cenę poznać sekret rycerza, udaje, że jest brzemienna, by łatwiej wpłynąć na męża.
Jako że Bandello był księdzem (później nawet biskupem w jednej z francuskich diecezji), postarał się, by miłość rycerza i damy była bardziej moralna: pani del Verziero jest w tej wersji wdową, a na dodatek potajemnie zawiera związek małżeński z Carlem.
W scenie samobójstwa dama wygłasza bardzo długą przemowę, wyrażając przede wszystkim swe podejrzenia co do lojalności męża. Uważa, że zakochał się w księżnej, porównanej przez nią do mitycznej czarodziejki Circe, i dlatego zdradził władczyni ich wspólny sekret. W końcu zrozpaczona kobieta przebija się sztyletem, a odzyskawszy na chwilę przytomność, umiera dopiero w ramionach ukochanego, który zaraz potem czyni użytek z tej samej broni.
Książę zjawia się, by móc usłyszeć jeszcze ostatnie słowa Carla, który wyjaśnia sytuację i zaklina się, że jest niewinny zdrady. Poruszony do głębi śmiercią młodej pary, władca mści się na żonie, nie bacząc na jej ciążę (cóż, że zmyśloną…). Każe pogrzebać rycerza i damę we wspólnym grobie, a sam wyrusza do Ziemi Świętej. Bandello pozwala mu jednak przeżyć walki z Saracenami i wrócić do Burgundii, gdzie książę spędza resztę żywota w opactwie, na modłach i dobrych uczynkach.
Bandello mieszkał we Francji od 1537 roku; znał osobiście Małgorzatę, królową Nawarry (1492-1549) – dedykował jej kilka swoich utworów i przekładów. Zapewne zapoznała się ona z jego wersją opowieści o kasztelance i wykorzystała ją w swojej 70. noweli ze zbioru Heptameron [o królowej i jej twórczości pisałam TUTAJ]. Nie sądzę, by to Bandello oparł się na jej dziele, zwłaszcza że ukazało się ono dopiero 10 lat po jej śmierci, gdy Włoch był już staruszkiem u kresu życia.
Pewne różnice między tekstami da się zauważyć: Małgorzata pozostawia panią du Verger wdową, nawet dodaje jej co najmniej dwoje dzieci, ale rezygnuje z wątku potajemnego małżeństwa. Dama umiera z rozpaczy bez użycia broni białej – jak w średniowiecznym oryginale. Rycerz znowu traci nazwisko i pozostaje bezimiennym szlachcicem.
Z tekstem Bandella łączy tę nowelę konstrukcja: księżna dybie na szlachcica w tych samych okolicznościach: mąż jest zajęty na radzie pałacowej, a ona dopada młodzieńca na galerii; kolejny etap jej działań rozgrywa się w niszy okiennej. Pojawia się też wątek symulowanej ciąży. Nawet kwestie dialogowe są mocno zbliżone, na przykład księżna, rozgniewana obojętnością młodzieńca, pyta jak u Bandella: „Czy myślisz, że na widok twojej urody muchy będą padać z miłości?”. Szlachcic, umierając, podobnie zwraca się do księcia i ostatnim tchem mówi: „Panie, winien jest mój język i twój”. Również w zakończeniu książę wraca z wojny z niewiernymi i zostaje mnichem. Dla odmiany walczy jednak z Turkami, a nie Saracenami, gdyż w XVI wieku był to temat bardziej aktualny.
Jak to u królowej Małgorzaty, po opowieści ma miejsce rozmowa narratorki i słuchaczy (przypomnę, że Heptameron zamiast krótkiego podsumowania dnia, jak w Dekameronie, ma po każdej noweli ożywioną dyskusję na jej temat). Tu rozważa się przede wszystkim kwestię, czyja miłość była silniejsza: pada argument, że dama kochała mocniej, bo nie potrzebowała sztyletu, by zakończyć swój żywot…
Jak widać, opowieść o kasztelance de Vergy była popularna przez setki lat i przerabiana na różne sposoby. Około 1477 roku powstała nawet we Francji wersja prozą, która wprowadziła postać rycerza Tristana jako ukochanego kasztelanki, łącząc w ten sposób dwie legendy. W 1599 roku François du Souhait opublikował sztukę Radegonde, Duchesse de Bourgogne (Radegunda, księżna Burgundii), skupiając się na postaci księżnej.
Aluzje do historii kasztelanki można znaleźć w utworach wielu znanych autorów z XIV i XV wieku, takich jak Guillaume de Machaut, Eustache Deschamps czy Christine de Pisan, którzy wspominają tragiczną parę jako przykład wiernej miłości. Inaczej podchodzi do losu pani de Vergy i jej ukochanego francuski rycerz, Geoffroi de La Tour Landry, który w latach 1371-73 spisał rodzaj traktatu pedagogiczno-moralizatorskiego, Livre pour l’enseignement de ses filles (Księga dla nauki córek), przeznaczonego dla jego potomkiń. Opisując różne niewłaściwe zachowania, przytacza Kasztelankę de Vergy jako przestrogę, by nie wdawać się w potajemne związki…
W XVIII wieku Dormont de Belloy napisał sztukę Gabrielle de Vergy, w której połączył Kasztelankę de Vergy z osiem razy dłuższą, wierszowaną opowieścią z przełomu XIII i XIV wieku o Kasztelanie de Coucy i pani de Fayel. W tym poemacie zazdrosny mąż zabija ukochanego żony i daje jej do zjedzenia jego serce, dobrze przyrządzone. Potrawa bardzo smakuje damie, ale kiedy dowiaduje się, co spożyła, pada martwa. Tę historię z często spotykanym w średniowiecznej Europie wątkiem le coeur mangé (zjedzonego serca) napisał poeta, który ukrył swoje imię w zagadce pod koniec dzieła. Obecnie – zależnie od jej rozwiązania – jest znany jako Jakemon Sakesep lub Jakèmes.
Tytułowa postać pana de Coucy jest wzorowana na autentycznym francuskim truwerze (w północnej Francji odpowiednik prowansalskiego trubadura) z XII wieku, który pozostawił kilkanaście pieśni, mocno naśladujących różne utwory trubadurów, tyle że w dialekcie pikardyjskim. Opowieść ta jest pozbawiona podstaw historycznych.
Krążyła podobna historia o katalońskim trubadurze Guillemie de Cabestany, który zmarł w 1212 roku; najprawdopodobniej zginął on, walcząc z Maurami pod Las Navas de Toledo, w decydującej bitwie rekonkwisty. Zbliżona opowieść o zjedzonym sercu dotyczyła niemieckiego minnesängera z XIII wieku, Reinmara von Brennenberg. Niewiele późniejszy meistersinger Konrad von Würzburg napisał poemat Das Herzmäre, podejmując ten sam wątek.
Amerykański mediewista John E. Matzke (1862-1910), doliczył się w Europie Zachodniej co najmniej czternastu wersji legendy o zjedzonym sercu. Różnią się na przykład losem żony: to pada trupem na miejscu, to odmawia jedzenia i umiera z głodu, to znów rzuca się z zamkowej wieży. Ukochany czasem ginie z rąk męża, czasem umiera z tęsknoty w podróży i każe dostarczyć swe zabalsamowane serce damie, a wtedy wkracza mąż – na gotowe…
Na podstawie dramatu Dormonta de Belloy powstało libretto do Gabrielli di Vergy, jednej ze wczesnych oper Gaetana Donizettiego, i pięciu innych dzieł mniej znanych kompozytorów, jak Saverio Mercadante. Najwyraźniej historia ta cieszyła się sporym wzięciem.
Do sztuki Gabrielle de Vergy, którą widział w teatrze (i nie był nią zachwycony), nawiązuje Stendhal w Czerwonym i czarnym: letnia posiadłość państwa de Rênal nosi nazwę Vergy i tam właśnie rozegrał się dramat kasztelanki. Podczas spacerów po okolicy pani de Rênal, pod wpływem historii o średniowiecznej parze, wyobraża sobie stale, że jej mąż zabija jej kochanka, Juliana Sorela, niby to przypadkiem, na polowaniu, a wieczorem daje jej do zjedzenia jego serce.
Zachowanie późniejszej kochanki Sorela, Matyldy de la Mole, która wykupuje od kata jego ściętą głowę, całuje ją i osobiście grzebie, również przypomina egzaltowaną bohaterkę tej sztuki. Naśladuje przy tym jeszcze postępek historycznej królowej Margot (pierwszej żony Henryka Burbona, późniejszego króla Francji Henryka IV, zresztą wnuka Małgorzaty z Nawarry), która podobnie potraktowała głowę swojego rzekomego kochanka, Bonifacego de la Môle, ściętego za udział w spisku.
Podobno miał on wbijać szpilki w woskową figurkę panującego władcy, Karola IX (brata Margot), aby ten chorował. Król i tak był już gruźlikiem i wkrótce potem zmarł, pozostawiając tron swojemu bratu, Henrykowi Walezemu, który potajemnie uciekł z Polski, aby objąć władzę. W rzeczywistości spisek był skierowany przede wszystkim przeciwko włoskim przybyszom, którymi otaczała się królowa wdowa, Katarzyna Medycejska i którzy stworzyli na francuskim dworze prawdziwa koterię.
Matylda z Czerwonego i czarnego uważała nieszczęsnego Bonifacego za swojego przodka. W odróżnieniu od bohaterki powieści, królowa Margot nie pochowała głowy ukochanego, a miała trzymać ją zabalsamowaną w szafce obok łóżka.
Na marginesie: motyw zjedzonego serca pojawia się w Dekameronie, w dwóch opowieściach dnia czwartego (w jednej z nich – IX – mowa o wspomnianym wyżej trubadurze Cabestanym), a w innej z tego samego dnia opisuje się przechowywanie odciętej głowy ukochanego w donicy z bazylią.
Do losu pani de Vergy i jej rycerza odwołuje się w swoim poemacie z 1947 roku poeta-surrealista, dziennikarz i krytyk literacki Jean-François Chabrun (1920-1997). Czteroczęściowy, ale krótki wiersz nawiązuje do Kasztelanki tytułem Quatre tapisseries pour la Châtelaine de Vergi (Cztery tapiserie dla kasztelanki de Vergi) i ogólną wymową – jest to lament nad utratą ukochanej osoby. Jeden z przejmujących fragmentów to:
Tysiąc koni bez tchu
Tysiąc czarnych koni niesie mój ból
Słyszę, jak ich głuche kopyta
Uderzają noc w brzuch. (tłum. własne)
W 1965 roku poemat ten wziął na warsztat polski kompozytor Witold Lutosławski i stworzył 15-minutowy utwór Paroles tissées (Słowa tkane) na głos tenorowy, smyczki, harfę, fortepian i perkusję. Dzieło wykonano po raz pierwszy na Aldeburgh Festival of Music w Suffolk (festiwalu stworzonym niedługo po II wojnie przez kompozytora Benjamina Brittena). Tu krótki cytat z programu: „Surrealistyczne obrazy Chabruna są praktycznie nieprzetłumaczalne, ale wydaje się, że bogate, różnorodne i fascynujące faktury Lutosławskiego dokładnie odzwierciedlają niezwykle potężne i zmienne słowne emocje”. (tłum. własne)
Już w XIV wieku historia kasztelanki stała się często wykorzystywanym motywem zdobniczym. Kuferki i szkatułki na przybory toaletowe ozdabiano na wieku i wszystkich ścianach scenami tej opowieści, również tymi krwawymi, i chętnie wręczano je w prezencie ślubnym… Poszczególne obrazy pojawiały się też na odwrocie lusterek, a nawet na grzebieniach. Zazwyczaj zdobienia wykonywano w formie płaskorzeźb, a jednym z ulubionych materiałów ówczesnych rzemieślników była kość słoniowa. Piękny przykład takich ornamentów na szkatułce znajduje się w British Museum. Inne egzemplarze przechowywane są na przykład w Luwrze, w nowojorskim Metropolitan Museum of Art i we florenckim Museo del Bargello, w niedawno otwartej ekspozycji wyrobów z tego surowca.