Nareszcie się wyjaśniło; po tysiącleciach niewytłumaczalnej dominacji płci męskiej nad żeńską, w końcu znamy jej powód. To, proszę państwa – przynajmniej według najbardziej męskiego z męskich mizogina naszych czasów – estrogen, który tak mąci w kobiecych organizmach, że nie sposób traktować ich jako równoprawne partnerki w jakiejkolwiek dziedzinie życia.
Nie będę pisać, że estrogeny występują u obu płci, bo posądzeniem nieznajomości tego faktu mogłabym ubliżyć osobom inteligentnym. Nie napiszę też o niezaprzeczalnych, bo biologicznych, dowodach na to, że zbyt niski poziom estrogenów u mężczyzn może u nich powodować kłopoty z erekcją i bezpłodność. Idąc tym szlakiem, nie napiszę zatem również, iż niedobór estrogenu przyspiesza starzenie się mężczyzn i utratę wigoru.
Powiem jednak coś, co być może umyka pewnej części ludzkości. Otóż już w latach dwudziestych ubiegłego wieku psycholog i endokrynolog Eugen Steinach udowodnił (poza powyższymi i znanymi faktami), że estrogen był pierwszym hormonem, który pojawił się na ziemi. Testosteron, duma tak zwanych prawdziwych facetów, pojawił się znacznie później.
Można byłoby poprowadzić ten wątek w stronę religii i zapytać – wobec powyższego – jak to było z tym stworzeniem? Ewa z żebra Adama czy może Adam z chromosomów Ewy? Nie jest jednak moim celem obalanie tym krótkim tekstem wierzeń innych ludzi, opornych na wiedzę i ufających mitom, więc nie zapytam.
Uznawanie zatem przez samca o silnie wykształconej miłości własnej kobiet za stworzenia powabne i potrzebne do gaworzenia z dzieckiem, ale zbędne w życiu publicznym (także przy urnach), bo estrogen powoduje u nich niedobór inteligencji i absolutną niezdolność do nie tylko abstrakcyjnego, ale wręcz logicznego myślenia, jest nie tylko prymitywne, ale zwyczajnie głupie. Chyba, że…
Właśnie. Ostatecznie jestem w stanie uwierzyć, że trudno gościowi dostrzec intelekt u kobiet, bowiem nie ma takich w jego środowisku. Żadna szanująca się kobieta nie znajdzie najmniejszej przyjemności w obcowaniu, nawet tylko na zasadach zwykłej znajomości, z podobnie myślącym osobnikiem, który w dodatku głośno i publicznie manifestuje tę swoją ignorancję. A później, na potwierdzenie swego męskiego geniuszu, wącha przed obiektywem skarpetę i puszcza zdjęcie w obieg. Wstyd byłoby się bowiem z kimś takim pokazać.
Mogę uwierzyć, że kobiety, z którymi obcuje, są zdolne wyłącznie gaworzyć z niemowlakami, bo wybierając podobne indywidua na ojców swoich dzieci, prawdopodobnie rzeczywiście nie są w stanie nikomu udowodnić, że ich intelekt wyszedł poza ramy właściwe przedszkolakom.
I jeszcze jedna, maleńka dygresja: tak zwany mężczyzna, który ucieka od gaworzenia swojego dziecka, nie robi tego z powodu braku estrogenu, bo – jak wszyscy (lub prawie wszyscy) wiedzą, też go posiada. Ucieka, bo jest leniem, nieudacznikiem lub zwykłą, odrażającą kanalią.
Mam nadzieję, iż jesienią pokażemy podobnym kreaturom, łaknącym koryta jak kania dżdżu, właściwe im miejsce.
Gdyby jednak stało się takie nieszczęście i pan panów dostałby możliwość uczestniczenia w czynnościach sprawczych naszego kraju, nim zdecyduje o odebraniu kobietom praw wyborczych i w ogóle jakichkolwiek praw, ośmielę się – choć sama, jako kobieta, pewnie nie zostanę wysłuchana – zaproponować, aby, w miejsce jawnej dyskryminacji, wprowadzić testy na inteligencję jednakowe dla płci obojga. Określić poziom, osiągnięcie którego będzie konieczne, aby stać się politykiem czy jakąkolwiek osobą publiczną. I sprawdzić, jak – dzięki temu – mógłby wyglądać rząd i efekty jego działalności.
Ktoś mógłby naprawdę ciężko się zdziwić.
Anna Kupczak @DemosKratos55