Linie obronne są skazane.
Jedna z empirycznych zasad sztuki wojennej mówi, iż linie obronne są skazane na przerwanie w realiach prawdziwej wojny.
Linie obronne są odporne na rajdy holywoodskich/westernowych bandytów.
W realnym świecie z taką ewentualnością mogą sobie poradzić, ale nie poradzą sobie z realną wojną. Wbrew pop-kulturowym poglądom, linia Maginot nie miała wygrać wojny, lecz dać Francji czas na pełną mobilizację [Dlaczego nie dała? To dość złożona historia. Zbyt obszerna na serię ‘Mini’].
Linia obronna w warunkach wojny oferuje dodatkowy czas stronie w defensywie i ujmuje zasobów stronie atakującej.
Najważniejszą częścią planu tworzenia linii obronnej jest rozdział o tym, na co potrzebny jest obrońcy ten dodatkowy czas? Jeżeli ten rozdział został zaniedbany, albo jego wytworzenie było obiektywnie bezcelowe, to cała linia obronna może mieć tylko jeden militarny sens. Jeśli wiemy, że przeciwnik dysponuje słabymi zasobami materialnymi, ludzkimi i motywacyjnymi, to możemy założyć, iż w procesie przebijania się przez linię obronną zużyje się dostatecznie by nie być w stanie skonsumować wyjścia w przestrzeń operacyjną.
To bardzo ryzykowne założenie. Ryzykowne tak w swym aspekcie wojskowym jak i politycznym. Przekonał się o tym Izrael w 1973 roku.
Istniejąca przez czas jakiś linia obronna wchodzi w planowanie operacyjne i strategiczne obu stron, przy czym stronę ofensywną raczej skłania do finezji a defensywną usypia a nawet uwstecznia. To prawidło nie zawsze działa w sposób oczywisty a w pewnych okolicznościach, działa opacznie ale w każdym wypadku regularne działania wojenne prowadzą do przerwania stałej linii obronnej.
Po zwycięstwie w Wojnie Sześciodniowej Żydzi zaprojektowali bardzo nowocześnie linię wzdłuż sueskiej drogi wodnej/brzegu Półwyspu Synaj. Zaprojektowana była niezwykle elastycznie. Z możliwością relatywnie szybkiego aplikowania wsparcia na słabnące odcinki. Z odwodami pancernymi na głębszym zapleczu linii. Ale Egipcjanie nie są idiotami pomimo dyktatorskich rządów, co zwykle obniża efektywny poziom intelektualny podejmowanych działań. Istnienie izraelskiej linii obronnej na brzegu kanału uniemożliwiało żeglugę a efekcie pozbawiało Egipt głównego źródła dochodów [takie okoliczności sprzyjają rozsądkowi nawet u dyktatorów] . Po sześciu latach Egipt miał masę najnowocześniejszej sowieckiej broni, zachodnie pompy wysokociśnieniowe i dobry plan. Mobilne pododdziały uchwyciły małe przyczółki w miejscach pozornie nieprzydatnych do forsowania kanału a saperzy przy pomocy pomp wycięli rampy w nadbrzeżnych wałach. Aplikowanie wsparcia z węzłów obrony nie było możliwe ponieważ wypadki następowały znacznie szybciej niż to przewidzieli naprawdę dobrzy izraelscy planerzy.
Izraelskie lotnictwo próbując opóźnić posuwanie się Egipcjan zostało boleśnie przetrącone ponieważ egipska strona kanału była naszpikowana bateriami rakiet przeciwlotniczych znacznie skuteczniejszych od tych jakie znali z Wojny Sześciodniowej. Odwody pancerne natknęły się na coś czego jeszcze nigdy nie widzieli tzn. piechotę masowo nasyconą przenośnymi rakietowymi zestawami przeciwpancernymi i RPG. Posuwanie się Egipcjan przystopowano dopiero w centrum Synaju, gdzie brakowało im osłony przeciwlotniczej ale i tak nie obyło się bez ryzykownego manewru czasowo osłabiającego front syryjski. A żeby zniwelować zagrożenie siły izraelskie musiały wykonać paralelne przeciwnatarcie na Kair [przepraszam, staram się streszczać].
W każdym razie linia obronna zawiodła całkowicie, choć Egipcjanie nie zniszczyli jej w całości [niektóre węzły odblokowano dopiero u schyłku działań wojennych].
Żydzi wszystko świetnie przemyśleli. Była dynamiczna ‘garda’ i ‘pięść’ czekająca za nią. Mimo to potrzebowali dramatycznego zmobilizowania ‘trzeciej ręki’, by nie zostać pokonanymi na froncie egipskim.
Mamy też inny skrajny przykład. Tym razem ze strony przełamującej.
Moskowici próbowali utworzyć tzw. kocioł u zbiegu obłasti Ługańskiej i Donieckiej. Idea kotłów, jakieś schorzenie kompulsywne moskowickiej ‘nauki’ wojennej [oni nazywają to nauką], tym niemniej kierunek izumski [północny ‘ząb’ tej paszczy] był sam w sobie poprawnie wybranym kierunkiem natarcia, abstrahując od głupiego pomysłu ‘kotła’. Można go uznać za poprawny, ponieważ potencjalnie otwierał przestrzeń operacyjną do wejścia obłast Zaporoską od północy, na tyły jej obrońców i przecinając tyły ukraińskiego ugrupowania w obłasti Donieckiej. W takim kontekście jakieś działania zaczepne wobec ukraińskich ugrupowań broniących linii umocnień stworzonej po ‘Mińsk2’ miały sens, by przytrzymać je w miejscu, podobnie jak miałyby sens nawet silniejsze działania zaczepne na południu o. Donieckiej i/lub Zaporożu, uniemożliwiające Ukraińcom przeformowanie frontu. Tymczasem Moskowici położyli główny akcent i większość środków na przełamanie umocnień pod Papasną.
I je przełamali.
I stracili masę czasu oraz resursów na zajęcie paru średnich miast zamiast je obejść.
I stanęli przed kolejnymi liniami obronnymi zamiast na przestrzeni operacyjnej.
I w międzyczasie stracili pozycję izumską.
I to był ekwiwalent niemieckiego listopada 1918 w listopadzie 2022.
Niestety parę miesięcy wcześniej Zachód widział tę perspektywę i bawił się w zakulisowe kunktatorstwo/majsterkowiczostwo a efekcie przespał okazję umożliwienia Ukrainie wyzwolenia Zaporoża [ a co najmniej dojścia do Morza Azowskiego] w 2022. Na to nałożyła się jeszcze mokra zima.
Ponieważ Moskowitom zabrakło rozsądku Niemców roku 1918, powstała linia obronna w lewobrzeżnej Chersońszczynie południowym Zaporożu.
Składa się ona z pozornie typowego ‘okopania się’ pododdziałów na linii styku z przeciwnikiem [Sądząc po przebiegu pierwszych starć, naprawdę ‘typowe okopanie się’ istniejące od wiosny 2022 Moskowici zdublowali jesienią, przekształcając pierwotną linię 2022 w strukturę rozbudowanego ubezpieczenia ze strefami dla pułapek taktycznych. Szczęściem w nieszczęściu w pułapki wpadły poważnie najwyżej dwa zmotoryzowane bataliony Ukraińców. Jeden z nich był filmowany przez kacapów na wszelkie możliwe sposoby a nawet wysłali grupę rozpoznawczą do szarej strefy, by sfilmować leoparda z bliska.] Za tym nietypowo-typowym pasem znajdują się rozbudowane umocnienia właściwej linii obronnej o różnym stopniu zaawansowania na różnych odcinkach, oraz różnym zakresie dublowania.
Najsilniejszymi albo nawet jedynymi atutami tej linii są miliony min, oraz bliskość dobrej sieci lotnisk wspierającego ją lotnictwa, przy niemal absencji lotnictwa ukraińskiego. Dodatkowym czynnikiem [ważnym choć pośrednim] jest tzw. psychologiczny faktor NIEtolerancji na straty. Każdy wie, że w Moskowii jest on skrajnie słaby (a właściwie okazał się nawet słabszy niż o bywało) a w Ukrainie raczej wyższy od średniego.
[Na marginesie, w Izraelu jest on skrajnie wysoki a to nie przeszkadza im wygrywać wojny z przeważającymi siłami przeciwnika].
Ukraińcy powoli ‘robią odwierty’ w kilku punktach linii obronnych południowego frontu nie tracąc przy tym kontroli nad innymi odcinkami.
Moskowici wykonują absurdalne kontrataki wzdłuż frontu południowego w jakich wypalili już większość swoich rezerw.
Ukraińcy nie spieszą się z ‘wierceniem’ pierwszej linii ponieważ potencjalna przyszła obsada drugiej, czy trzeciej przychodzi do nich w lokalnych, taktycznych kontratakach i w nich się wypala.
Gdy pierwszy ‘odwiert’ przejdzie przez pierwszą linię właściwą, trzymanie pozostałych węzłów będzie już bardziej bezsensowne niż ta bezsensowna inwazja.
Moskowici pokazali w tym najeździe więcej bezrefleksyjnej inercyjności, niż nawet ja się po nich spodziewałem, więc zapewne pokażą jej jeszcze trochę. Co najmniej od listopada 2022 każdy dzień tej wojny pogłębia zapaść Moskowii i to będzie prawie jedyny efekt przedłużania ich obrony na ziemiach Ukrainy.
Niestety pod tym ‘prawie’ kryją się cierpienia i śmierć Ukraińców.