Ciemnogrodu dzień powszedni (65)
Historię się apoteozuje i przeklina, nazywa nauczycielką życia; wreszcie się ją hipostazuje w mentorkę, dokładając jej za partnera ducha dziejów, której to pary dzieciną ma być teraźniejszość. To jednak my sami tworzymy naszą rzeczywistość najbliższą – tę bezpośrednio namacalną i dotyczącą nas. Czy zatem sami na siebie nie sprowadzamy klęski, bo chyba nikt nie wierzy w fatalizm losów Polski? Nieuniknione było to, co się stało, i nie ma potrzeby gdybać, co by było… Dość, że jeszcze nie jest za późno na zawrócenie z drogi do zatraty.
Łatwo jednak nie będzie…
Taki mamy klimat moralny, raczej małoduszny i ubogi w życzliwość, współpracę i samopomoc bez domyślnej rękojmi zwrotnej reakcji (do ut des). Interesowność nie jest niczym nadzwyczajnie nagannym, o ile nie jest do przesady intensywna i nie wyradza się w pasożytowanie na innych. Parafrazując przysłowie: dajesz palec, żeby zażądać w zamian ręki. Nazbyt często tak wygląda spełnianie niby to dobrych uczynków.
Niestety, w ostatnich latach premiowane jest bydlęce wygodnictwo, wstrętem napawająca bierność, rozlewający się po wszystkich instytucjach spleen niemożności, zatrważający zastój i amoralna arogancja władzy. Po społeczeństwie nie może to spłynąć niczym woda po kaczce, a do tego dochodzi jeszcze łajdacka propaganda. Czasem podstępna, zwykle wulgarna i chamska, zawsze szczująca na tych, którzy nie kłaniają się idolowi na krótkich nóżkach.
Gaslighting (termin przyjęto od tytułu filmu z 1944 roku w reżyserii Georege’a Cukora) to psychomanipulacja, którą może preparować osoba bądź grupa, ale bywa też systemem, jakim jest partyjno-rządowa propaganda. Z tym mamy do czynienia w reżimach totalitarnych i autorytarnych, zwłaszcza zaawansowanego typu orwellowskiego. W Polsce zaczęło się to po wyborach w 2015 roku rozkręcać w zawłaszczonych mediach zwanych publicznymi i za sprawą bezczelnych oraz jawnie sprzecznych z prawdą enuncjacji szefa partii o szyderczej nazwie Prawo i Sprawiedliwość, tudzież przy gorliwym udziale czołowych bądź na czoło z ramienia się wysuwających członków rządu Zjednoczonej Prawicy; do tego dołączyli liczni parlamentarzyści, symetryści wraz z czeredą naiwniaków i przygłupów, należących do tego, co obecnie określa się jako „czwartą pseudowładzę”.
Ogłaszana „słuszna” wersja rzeczywistości u osób krytycznie myślących i obdarzonych lepszą od złotej rybki pamięcią budzi dysonans poznawczy, który może skutkować zachwianiem nie tylko wiary we własną percepcję umysłową, lecz w ogóle w poczucie pełnowartościowości zdrowia psychicznego. Ale to nie wszystko, co się stosuje, by ogłupić widzów i wyborców.
Otóż do procederu opartego na gaslighting dołączono jeszcze sztuczki z repertuaru programowania neurolingwistycznego (NLP). Są to techniki na poły hipnotyczne (zaawansowana sugestia), których celem jest zmiana funkcjonowania umysłu osoby bądź osób im poddawanym, skutkująca głębokim wpływem na ich zachowanie i postrzeganie rzeczywistości. Trudno określić, na ile jest ta technika manipulacji skuteczna i na jaką skalę, ale z pewnością na wiele osób działa, bo – jak mówił klasyk cynizmu i kłamstwa, a obecnie premier rządu RP – ludzie są tak głupi…
Pora na konkluzję. Sama zmiana władzy nie uzdrowi skażonego przez ostatnie osiem lat znacznego odłamu naszego społeczeństwa. Odtruwanie potrwa długo, nie każdego da się wyleczyć z pisowskiej infekcji, ale im prędzej nastąpi powrót do prawdomówności, tym większa jest szansa na to, że zakłamani szubrawcy nie powrócą do władzy.
Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.