Piątka

Z faszystów nie należy się śmiać. Oni przełkną. I zapamiętają. Zorganizowani wykorzystają prędzej czy później. Faszyzm trzeba niszczyć, a jego wyznawcom uniemożliwiać działalność. Nie wolno popełniać kolejny raz tych samych błędów, one zawsze źle się kończą.

W zasadzie masz pisu po grdykę i chciałbyś zagłosować, no ale… Przecież nie na Tuska, tego zdrajcę ze zbyt wysoką emeryturą. Kaznodzieja okazał się pisią wtyką, w dodatku głupią. Tygrysek nie ma jaj, a na lewicę można tylko machnąć ręką, bo szkoda języka strzępić.

Kto zostaje?

Ci od piątki. Oni wiedzą, co mówią, mogą wreszcie porządek w tym burdelu zaprowadzić. Tak, trzeba na nich zagłosować.

Puk, puk…

Kto tam?

To ja, pobudka.

Obudź się, kretynie i jeśli sam do tego nie doszedłeś, posłuchaj.

Tacy, jak oni, na całym świecie zwą siebie z dumą faszystami i za takich też są uważani przez innych. Nie wiesz, co to faszyzm? Zapytaj babci, a jeśli już nie żyje, poszukaj. Internet pełen jest informacji na ten temat. W normalnej demokracji już dawno zostaliby zdelegalizowani i pozbawieni prawa pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych.

U nas jednak demokracja od kilku lat dogorywa pod autokratycznym butem, więc towarzystwo w brunatnych koszulach rośnie w siłę i żyje dostatnio. Ma się tak dobrze, że nawet możesz na nich zagłosować w nadchodzących wyborach, jeśli jesteś wystarczająco głupi.

To teraz przymknij oczy i puść wodze wyobraźni.

Wygrywają. I wprowadzają w życie swoich pięć haseł, a zrobią to błyskawicznie. Jest super. Żaden zachodni bubek nie narzuca ci swoich praw, bo znów postawiono mur na granicy z cywilizacją. Wielka Polska, nacjonalistyczna i faszystowska, oddała się swoim obywatelom i teraz mogą oni żyć, jak chcą.

Podoba ci się to, prawda? Podatków nie płacisz, masz broń za paskiem, bo każdemu wolno, aby mu jakiś łachmytek życia nie uprzykrzał;  tobie i twojej rodzinie żyje się dobrze. Masz posłuszną żonę, pracę, mieszkanie, oszczędności; dzieci chodzą do dobrej szkoły. Może pałace są odległe, ale niczego ci nie brak.

Ale – cóż to? Dziecko zachorowało? Ciężko? Trzeba je leczyć. Nie ma jednak służby zdrowia, tylko medycyna prywatna, więc za każdą wizytę bulisz majątek, a za każdy lek płacisz pełną cenę. Horrendalną. Lekarze się nie spieszą z kuracją; im dłużej trwa, tym więcej zarobią. Przysięga? Nie rozśmieszaj mnie. Tę mają wyłącznie dla możnych, którzy mogą im pomóc. Albo zaszkodzić. Ty się nie liczysz. Chciałeś bachora, to na niego zarób.

Zarabiasz więc, pracując ponad miarę, bo choroba dziecka pochłonęła wszystkie oszczędności, a lekarze wciąż wyciągają dłonie w geście: daj! Albo spadaj. Nie ma nic za darmo. Podatków nie płacisz, płać za leczenie.

Pewnie, mogłeś się ubezpieczyć, ale firmy drożą się niemiłosiernie, oferując w zamian minimum i nie chcą pokrywać kosztów związanych z przewlekłymi chorobami. Machnąłeś więc ręką, wszak pracujesz, dasz radę, jakoś to będzie.

Chwila ulgi. Dziecko wreszcie wyzdrowiało.

Tydzień później potrącił cię samochód. Na tyle pechowo, że straciłeś nogę, na leczenie której musiałeś sprzedać samochód i przenieść dzieci do innej szkoły. Gorszej, bo tamta, dobra, stała się zbyt droga.

Nie muszę dodawać, że twój pracodawca, na wieść o tym wszystkim, natychmiast cię zwolnił. Przecież nie będziesz zajmować miejsca, skoro i tak już jesteś niezdolny do pracy. Pamiętasz, że w tym raju nie ma żadnych zasiłków, prawda? Nie pamiętasz? No to teraz sobie przypomnisz. Wyjdziesz ze szpitala, a w domu dzieci zawołają: tato, jeść!

Gorączkowo szukasz w myślach kogoś, kto mógłby ci w jakikolwiek sposób pomóc. Może Jakub, twój najlepszy kumpel? Nie… Pobili go na śmierć, tacy w brunatnych koszulach, bo nie chciał się przeżegnać i różańca odmawiać. A oni takich nie lubią. I nie chcą w swoim kraju.

Może Irenka, twoja siostra? Najpierw musiałbyś ją znaleźć. Uciekła wszak ze swoją dziewczyną gdzieś za granicę, gdy jeszcze było to możliwe i nawet nie wiesz, gdzie teraz żyje. Bo takich też tu nie lubią.

Tata? Tata… Nie, tata już nie pomoże. Jakiś hrabia zastrzelił go na ulicy, bo mu miejsca nie ustąpił. Czy hrabiego zamknęli? Hm… Dostał tylko uprzejmą prośbę, aby porachunków na ulicy nie załatwiać, bo krew ciężko się zmywa. Twój tata nie był hrabią, prawda? Ale co to kogo obchodzi, że trochę hołoty zdechnie, czort z nią, jak mawiał pewien karierowicz, który żył w podobnej rzeczywistości.

Jeszcze Emilia, koleżanka twojej żony. Ona wszystkim pomaga. Kobietom przynajmniej. Co mówisz? Zamknęli ją za nielegalne aborcje? Siedzi w celi śmierci? Może już nie siedzi…

I co teraz?

Trzeba sprzedać mieszkanie.

Mało płacą? Pewnie. Hieny wyczuły, że masz głodne dzieci, więc sprzedasz nawet za ćwierć ceny.

Pokój, który wynająłeś po niesprawiedliwie dokonanej transakcji, jest daleko od centrum. Zagrzybiony. Śmierdzi. Ma wprawdzie kibel i zlew, ale woda tylko zimna.  Cóż, przynajmniej masz dach nad głową.

Pieniądze jednak są wredne, zbyt szybko znikają. Także sprzęty, które miały jakąś wartość, zastawiane lub sprzedawane, aby nakarmić dzieci. O szkole nie ma już mowy. Ani o lekarstwach. Ubrania, łatane cierpliwie przez zapłakaną żonę, dopóki były pieniądze na nici, już z was zlatują. Cierpisz w bólu własnym, bądź patrząc na chorujące dzieci, którym nie możesz pomóc. Najstarszego chłopaka pobił właściciel sklepu, bo młody chciał ukraść chleb dla rodzeństwa.  Jeszcze radził krwiopijca, aby się cieszyć, że tylko go zlał, a nie zawołał policji. Po dwóch miesiącach zwłoki w uiszczaniu komornego, właściciel bez zmrużenia okiem wywali na ulicę ciebie i twoją rodzinę. Zostaniecie tam, ze zdziwieniem konstatując, że takich jak wy są setki, tysiące już nawet, bo nie wszyscy w punkcie wyjścia mieli podobną do was sytuację materialną.

Sądzisz, że ktoś się zlituje nad waszą niedolą?

Co wam zostanie? Zdechnąć z głodu, brudu i chorób. Żebrać nie można. To psuje hrabiom estetykę miasta. Praca? Bez nogi nie znajdziesz zatrudnienia, już się o tym przekonałeś. Fabrykanci potrzebują wyrobników, nie prowadzą ochronki.

Jeśli jesteś sadystą, do jednej z takich ochronek możesz oddać dzieci, zarobią tam na swoje utrzymanie. W taki czy inny sposób.

Możesz też kazać żonie, posłusznej, a jakże, iść na ulicę i tam zarabiać. Jeśli zostały jej jakieś resztki urody i jest w wieku jeszcze niestarym, na chleb zarobi przy odrobinie szczęścia. Inaczej nie ma szans. Baby wszak mają zapomnieć o pracy zawodowej, ich obowiązkiem jest posługiwanie panom tego świata i rodzenie tylu dzieci, ile będą w stanie. Praczki, szwaczki, służki, pomywaczki mówisz? A ktoś zatrudni matkę dzieciom, która chce wyłącznie prać, szyć, służyć, zmywać?

Nawet palnąć im i sobie w łeb nie możesz, bo już nie masz czym. Pistolet też przejedliście.

Nie chcę już dodawać, jak dalej potoczą się twoje losy. Zapytam tylko: wciąż chcesz na nich głosować?

Pukasz się palcem w czoło. Przecież to niemożliwe. Rozumiem, ze historia cię nudzi, a książek nie czytasz, bo uważasz ową czynność za stratę czasu. Gdyby bowiem było inaczej, wiedziałbyś, że już to ludzie przerabiali. W Polsce też.

Pamiętaj: stoczyć się można bardzo szybko. Wspiąć później już nie. Zbyt ślisko.

Konfederacyjna piątka nie uwiera obecnych, miłościwie nam panujących, kłamców i oszustów. Ani tych, co z ambon różnego autoramentu uczą nas, jak oddawać im kasę i jeszcze boga chwalić. Wręcz przeciwnie. Jeśli zatem na czas nie pójdziemy po rozum do głowy; nie zaczniemy działać i nie zagłosujemy na jedyną opcję, która może uratować nas i cały kraj, trzy wymienione wyżej podmioty zgotują nam swój bigos, a sami, czyli pan, wójt i pleban, wyduszą z pozostałego narodu, także swoich wyborców, ostatnie tchnienie.

A wiecie, miłośnicy prawych odchyłów od rzeczywistości, że właśnie na takim gruncie, tym właśnie, który chcą nam wyszykować, zrodził się komunizm? Ludzie są bowiem podli, nie lubią głodować. I chcą mieć jakieś swoje głupie prawa. (Szkoda tylko, że wywalczywszy je, nie potrafią ich uszanować.)

Zrodziła się też na nim, choć wcześniej, gilotyna.

Historia, niestety, z powodu krótkiej pamięci ludzkiej, zawsze zatacza koło.

Ale do tego daleko. To droga przez miliony cierpień i śmierci ludzkich, których możesz być pośrednim sprawcą, jeśli w wyborach nie zagłosujesz za demokracją.

Puk, puk…

Kto tam?

To ja, pobudka.

Anna Kupczak   @Demos Kratos 

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *