Muzycznie wkraczamy w nowy rok

Dopiero co zakończony rok 2022, w moim odczuciu, pod względem muzycznym okazał się dobrym okresem. Nie chciałbym sporządzać listy najważniejszych płyt ubiegłego roku, myślę, że każdy ma swoje typy, swoich faworytów. Tym bardziej, że nie robiłem żadnych notatek, które mogłyby mi teraz, na szybko, pomóc.

Czytelnicy mojego poprzedniego wpisu znają już odpowiedź na pytanie o Płytę Roku. Niepodziewanie okazało się nią nowe wydawnictwo grupy Collage, które w mojej prywatnej opinii jest płytą niezwykłą. Czymś na wzór powrotu do świata dźwięków, które gdzieś zatarły się w pamięci, które były wspomnieniem dawno minionego życia.

Collage zostawiło w tyle wszystkie inne wydawnictwa, które przewinęły się przez moje głośniki i słuchawki. Dawno nie słyszałem muzyki tam bardzo poruszającej, dającej tak wiele satysfakcji podczas obcowania z nią. Płyty, na której każdy dźwięk jest potrzebny, tworzącej niesamowitą opowieść i co nie mniej istotne, z bardzo dobrą warstwą tekstową, za którą w całości odpowiedzialny jest lider grupy, Wojtek Szadkowski (tylko dlaczego czcionka w książeczce jest tak mała?).

Oprócz płyty Collage, rok 2022 przyniósł wiele muzycznych odkryć, wiele bardzo dobrych płyt znanych i mniej znanych wokalistów oraz jeszcze więcej dobrych płyt.

Przez moje głośniki przewinęło się wiele singli nieznanych zupełnie wykonawców, wiele muzyki instrumentalnej, zarówno filmowej jak i tworzonej do nieistniejących filmów.

Był to też rok, w którym ukazała się płyta z coverami, która o mały włos byłaby Płytą Roku. Tak, dobrze czytacie – płyta ta jest tak wysmakowana, tak idealna do słuchania, nucenia i tańczenia. Małe mistrzostwo świata. A chodzi mi o płytę, którą podarował nam nie kto inny, jak sam Boss.

Rok, w którym w tak wspaniały sposób wykorzystano jedną z moich ulubionych piosenek jako istotny element serialu Stranger Things (który sam w sobie okazał się bardzo dobry – nigdy nie jest mi po drodze z opiniami krążącymi w Internecie).

Tak, to był dobry rok (pod względem muzycznym).


Czego oczekuję od roku 2023 (muzycznie)? Tego samego i niczego więcej. Stosu płyt do posłuchania, niezliczonych nowości, które nas zaskoczą, wielkich powrotów nieobecnych artystów, singli, płyt…

Po prostu muzyki, która doda mnie i wam energii do działania, a przede wszystkim dostarczy nam radości z samego obcowania z nią. Niezależnie od tego jaki gatunek (sic) będzie reprezentowała. Bo przecież nie ma złych gatunków (sic), a my słuchamy tylko bardzo dobrej muzyki i takiej właśnie chcemy jak najwięcej.


W tym wszystkim ukrywa się malutki haczyk. Czuje się zobowiązany do notowania wszystkiego co ważne, co istotne, tak by rok 2023 móc zakończyć podsumowaniem z prawdziwego zdarzenia. Czuję, że muszę, a może nawet tego oczekujecie (choć tutaj mogę się mylić).

Do następnego razu…

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *