Co powie PiS?

Stańczyk na obrazie Jana Matejki Hołd pruski z 1879-1882 roku

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… Impresje własne, odc. 24.

Co pewien czas, przy okazji jakiegoś głosowania w sejmie, wybucha w mediach spora „inba”. Nie jest w tym momencie specjalnie istotne, czego głosowanie dotyczy, natomiast owa „inba” ujawnia pewną prawidłowość.

Mianowicie ujawnia, że głównym czynnikiem, który tak zwana opozycja bierze pod uwagę, jest obawa przed tym, co powie o niej PiS. Im bliżej (przynajmniej teoretycznie) wyborów parlamentarnych, tym ta obawa jest wyraźniej widoczna.

Jedni obawiają się, że PiS powie to, inni, że tamto i w efekcie ta tak zwana opozycja słabo wypadnie w wyborach. Pomijam już inne obawy, ale ostateczny ich charakter jest ten sam. Słabe wyniki wyborcze.

Miniatura Stanisława Samostrzelnika z 1532 roku z prawdopodobnym wizerunkiem Stańczyka

W mojej skromnej opinii te obawy są po prostu idiotyczne, bowiem obojętnie jakkolwiek by opozycja nie zagłosowała, to PiS (oraz posłuszne tej partii media) wezmą jakiś kij bejsbolowy i będą walić w tę opozycję jak w bęben. Przez te ponad siedem lat było wystarczająco dużo przykładów takiego kaczystowskiego zachowania. Nieważne, czy głosowanie było za czy przeciw, czy też wstrzymano się od głosu. Różnica jest tylko taka, iż w zależności od rodzaju wciśniętego guzika, walenie tym kijem rozpoczyna się natychmiast lub z niewielkim opóźnieniem.

Gdy „inba” wybucha, „opozycjoniści” zaczynają się tłumaczyć, że głosowaliśmy tak, a nie inaczej, bo PiS powiedziałby to a tamto. Co to jest za opozycja, która obawia się propagandowych gadek rządzącej formacji, bezczelnie łżącej już całe lata. Przecież wiadomo – jedynym celem tej opresyjnej władzy jest utrzymanie się przy korycie za wszelką cenę. WSZELKĄ.

Można podejrzewać, że większości „opozycjonistów” pasuje utrzymanie swego statusu i dalsze obrzucanie się inwektywami z rządzącymi, za co płacą podatnicy. Przecież to znacznie łatwiejsze, niż zakasać rękawy i sprzątać ten zrobiony w ostatnich latach gigantyczny bajzel. Przy okazji „zażarci wrogowie” mogą się od czasu do czasu wspólnie pobawić, na jakichś urodzinach Mazurka na przykład.

A że większość narodu cierpi, a nawet umiera? A kogo to obchodzi? Ważne, by parlamentarne apanaże były na czas i w odpowiedniej wysokości. Nie chce mi się już podawać przykładów; każdy je widział, a kto „nie widział” niech je sobie w internecie znajdzie, mówiąc: Cześć, wujku G! Pomóż, proszę. Jeszcze łatwo można te przykłady znaleźć. Po wyborach może być znacznie trudniej.

Jan Matejko – Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska. (1862 r.)

Gdybym pociągał sznury wielkich dzwonów,
To bym z nich dobył najwyższego tonu
I biłbym, biłbym na trwogę
A dzwoneczkami na błazeńskiej czapce,
Swój kaduceusz mając za doradcę,
Kogóż przestrzec ja mogę?

Piętnastego stycznia minęła 153 rocznica urodzin Stanisława Wyspiańskiego, autora nieśmiertelnego jak na razie Wesela, z którego symboliczne sceny wstrząsają do dzisiaj. Choćby słowa Chochoła do Jaśka, który zgubił złoty róg Wernyhory…

Ale w Weselu mamy też postać Stańczyka, błazna czterech polskich królów. Cytowany wyżej fragment to słowa, które w usta Stańczyka włożył Jacek Kaczmarski, zainspirowany obrazem Jana Matejki  Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska.

Ten Stańczyk Wyspiańskiego prowadzi równie symboliczną rozmowę z Dziennikarzem (Akt II, scena 7). Warto z niej przypomnieć dwa jej fragmenty.  W pierwszym poeta słowami widma królewskiego błazna zauważa, że wieki mijają, a najwalniejsi gębacze trwają bez zmian:

Asan prawi –
jako najwalniejsi gębacze,
odrośl od tych samych pni
z moich dni.


Kazimierz Kamiński jako Stańczyk, scena z prapremiery Wesela Stanisława Wyspiańskiego, rok 1901.

Drugi fragment zapewne nie powstałby, gdyby nie współczesne Wyspiańskiemu zachowania dziennikarzy:

Kłam sercu, nikt nie zrozumie,
hasaj w tłumie!
Masz tu kaduceus, chwyć!
Rządź!
Mąć nim wodę, mąć!
Na Wesele! Na Wesele!
Idź!
Mąć tę narodową kadź,
serce truj, głowę trać!
Na Wesele! Na Wesele!
Staj na czele!!!


Minęło półtora wieku i mącenie narodowej kadzi ma się w najlepsze. A te obawy o to, co powie PiS, skomentuję na zakończenie piosenką Elektrycznych Gitar Co powie Ryba:

Nie wiesz, nie wiesz co
Ci powie ryba i skąd nadpływa.
Co powie ryba, kiedy cię zdyba.
I nie pomoże niezawodny prowokator,
I nie da rady podstawiony terminator,
Bo on z każdego w sposób
Nie do przewidzenia
Zrobi jelenia.

Wszystkie ilustracje pochodzą z domeny publicznej.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Podziel się

3 Replies to “Co powie PiS?

  1. Trzeba byłoby zrobić listę twitterowych trolli, którzy razem z symetrystami rozgrzewają publiczność do czerwoności i wychwycić tych, którzy to robią złośliwie, bo w gruncie rzeczy szkodzą nam, opozycji.

    1. Trolle, to trolle. Były są i będą. Problewm polega na tym, ze ludzie dają im posłuch, zamiast ignorować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *