To chyba jeszcze nie koniec…

And every cry is a song
And every song is a prayer
And our prayer must be heard

Muzyka jest wszystkim, wyraża wszelkie emocje znane ludziom, temu gatunkowi, który jest skazany na zagładę (chyba, że wcześniej sami się wykończymy, wyręczając nature). Nie boję się tego stwierdzenia, nie od dziś jest wiadome, że moje zdanie na gatunek ludzki, jest negatywne. Nie potrafimy cieszyć się z tego co mamy, szukamy szczęścia u innych zamiast u bliskich. Bliscy często są workiem treningowym, na którym ćwiczymy “ciosy”. A później przebywając z nimi nie potrafimy już z nimi rozmawiać, jesteśmy gdzieś obok.

Kiedyś, w innym “życiu”, napisałem pewien tekst, gorzki tekst o życiu, jego końcu, braku szans na “nowe, lepsze” życie. I wszystko w tym tekście dotyczyło mnie, muzyki i trochę filmu. I dziś, gdzieś z tyłu głowy, pojawiły się jego fragmenty, który nie straciły swej mocy. Jest tylko jedna różnica, wtedy nie chciałem oglądać końca ludzkości, dziś mam wrażenie, że siedzę w fotelu i zajadam się popcornem przypatrując się upadkowi wszystkiego pięknego (też dostrzegam piękno otaczającego mnie świata). I najgorsze, że lista utworów, które się w nim znalazły, nie uległa drastycznej zmianie. A jeśli nie uległa zmianie, czy jest dalej sens szukać nowych dźwięków?

Przecież nie ukaże się kolejna płyta z krową na okładce, która wpatruje się w obiektyw aparatu. Nie ma szans, na to aby utwór tytułowy, w ciągu pierwszych trzech minut, wbił w fotel i przykuł do niego na prawie 24 minuty.

Nie powtórzy się piętnasta i kolejna minuta z utworu Echoes. A są to minuty magiczne, stworzone przez geniuszy, i nie dam sobie wmówić, że jest inaczej.

Drugi raz najszczęśliwszych dni naszego życia, nie przerwie nam nalot samolotów i dźwięk spadających bomb. 

Czy jest kolejna szansa, choć mała, byśmy weszli w rolę prywatnego detektywa i przeprowadzili kolejne Prywatne Śledztwo? Spędzili samotną noc we własnym biurze, śpiąc na kanapie po wyczerpującym dniu.

Czy ktoś odważy się wyreżyserować kolejną scenę pogoni syna Ostatniego Mohikanina za miłością życia, która rozgrywa się przy dźwiękach wspaniałej muzyki (to jest prawdziwa magia kina).

Nie ma szans, na kolejną 8 minutę i trzydziestą piątą sekundę Linii na piasku. 

Nigdy więcej nie dane nam będzie po raz pierwszy usłyszeć Hey Jude, i poczuć dreszczy przy Jude, Jude, a Jude.

Nie spróbujemy kolejny raz wznieść się na tyle wysoko, abyśmy mogli dotknąć gwiazd.

XIII Stulecie nie nadejdzie i nie opowie nam jeszcze raz mrocznej historii.

Wszystko już było.

Pozostaje nam tylko oczekiwać Deszczu z nieba, po którym nadejdzie potop, dla którego wszyscy będziemy równi.

We forgive as we forget
As the day is long
As the day is long
Rain from Heaven

As the water flows over the bridge (We forgive as we forget)
As we walk on the floodland (As the day is long)
As we walk on the water (As the day is long)
We forget
We forget
Rain from heaven (Rain from Heaven)

………….

[“… time to die …”]

Lista utworów wspomnianych w tekście
Isn’ It Amazing – Hothouse Flowers
Atom Heart Mother – Pink Floyd
Echoes – Pink Floyd
The Happiest Days of Our Lives – Pink Floyd
Private Investigations – Dire Straits
The Last of The Mohicans – Prementory – Trevor Jones
Lines in the Sand – Dream Theater
In High Places – Mike Oldfield
Gotika – XIII.Stoleti
Rain from Heaven – The Sisterhood
Tears in the Rain – Vangelis
Flood – The Sisters of Mercy

PS – przepraszam za błędy, tak popełniam je, a dzisiejszy tekst nie był poddany korekcie.

Podziel się

5 Replies to “To chyba jeszcze nie koniec…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *