„Przez ostatnich osiem lat” rządzący PiS zaminowywał nasz kraj. Celem było zawłaszczenie państwa oraz zapewnienie swoim funkcjonariuszom bezkarności i dostatniej przyszłości. To wszyscy wiemy. 15 października 2023 Suweren bardzo wyraźnie powiedział „DOŚĆ!”.
Koalicja 15 października, której powierzyliśmy w wyborach misję rozminowania i rozliczenia winnych ruszyła do pracy z zapałem i determinacją. Jednak wielu z nas się niecierpliwi. Gdzie są efekty! Dlaczego to idzie tak wolno? Chcielibyśmy synchronicznej partii szachów błyskawicznych na tysiącu szachownic. To uzasadnione oczekiwanie, bo tak wiele jest do zrobienia. Ale trzeba te uwzględnić realia i możliwości.
Dlatego uważam, że tak, jak za słowo roku 2023 internauci uznali „wybory”, tak słowem roku 2024 powinniśmy już dzisiaj ogłosić „cierpliwość”. Nie, nie czekać z założonymi rękami na koniec. Nie, nie milcząco zgadzać się na wszystko. Nie, nie oddalić się do swoich spraw i zapomnieć, że zatrudniliśmy fachowców do konkretnych prac. Musimy patrzyć na ręce, doradzać, komentować, wyrażać swoje oczekiwania.
Mało kto już dzisiaj pamięta napisaną przez Wojciecha Młynarskiego w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku „Balladę o szachiście”. Przypominam ją, bo doskonale, moim zdaniem, oddaje sytuację, w której się znajdujemy. Dokładnie to jesteśmy już w jej ostatniej zwrotce. Jeszcze nie raz dziób nam spuchnie i zapłoną uszy. Ale oni przegrają. Przegra bezprawie. Przegra, bo, jak śpiewał Czesław Niemen, „ludzi dobrej woli jest więcej”. Musimy tylko wspierać naszych reprezentantów. Dodawać im odwagi i sił, ale też cierpliwie czekać na efekty. Pamiętajmy, że w szachach myśli się wiele ruchów do przodu. Nie można zdradzać planów, jeżeli chce się wygrać rozgrywkę, bo efekt zaskoczenia jest decydujący.
Ballada o szachiście
Mili państwo, pośród licznych
opowiastek satyrycznych,
z których nieraz miły słuchacz mój się śmiał,
nie publikowałem słodkiej
i niegłupiej anegdotki
o facecie, który ze mną w szachy grał,
o typku, który ze mną w szachy grał…Choć niewąsko był obryty,
Znał roszady i gambity,
bo teorię z mądrych książek kuł od lat,
grałem z nim bez przyjemności,
bowiem grywał słabo dość – i
już po paru ruchach mu mówiłem “mat”,
po paru ruchach mu mówiłem “mat”.Aż tu facet dnia pewnego
krzyknął mnie, że dosyć tego,
że tu jakiś podły spisek miejsce ma,
bo kunkretna i realna
sytuacja aktualna
żąda, by wygrywał tylko on – nie ja!Na protesty me nieczuły,
rzekł: “Zmieniamy gry reguły,
bo nie wytrzymujom one życia prób,
od tej pory ni ma skuchy,
na twój ruch trzy moje ruchy
a za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!,
za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!”.Na krzesełku się poprawił,
za plecami mnie postawił
byków trzech, na widok których trzęsie febra,
trzy figurki naraz ruszył,
dziób mnie puchnie, płoną uszy,
a najśmieszniejsze, że on chyba znowu przegra…