Wykopalisty nr 9 i 10.
W Wykopaliście nr 9 miała być część druga prezentująca utwory polskich artystów i zespołów, ale będzie dopiero po Nowym Roku. Zamiast tego proponuję coś dla tych, którzy w sylwestra nie będą skakać tylko chcą posłuchać, ale i dla hopkających też coś jest.
Na otwarcie angielskojęzyczna wersja utworu Léna węgierskiego zespołu Omega zatytułowana Russian Winter. Ja osobiście wolę wersję śpiewaną po węgiersku i nie wiem dlaczego zespół zmienił tytuł na Rosyjska zima. Nie wszyscy jednak przepadają za językiem węgierskim, więc jest zima, a nie Léna.
Omega znana jest w naszym kraju przede wszystkim z hitu Dziewczyna o perłowych włosach, ale to nie jest zespół jednego utworu. Sądzę, że zarówno Lena jak i Movin’ World pochodzący z płyty The Hall of Floaters in the Sky są praktycznie nieznane nad Wisłą, a stanowią wystarczający powód, by zainteresować twórczością tej ekipy nowych fanów.
Jakby tego było mało, to proponuję jeszcze kończącą Dwór niebiańskich pływaków kompozycję 20th Century Town Dweller oraz pochodzące z tej samej płyty co Lena, czyli Skyrover, The Lost Prophet i kończący ją instrumentalny Finale.
Kolejne wykopalisko, to grupa Hawkwind i płyta The Warrior on the Edge of Time. Z niej właśnie pochodzą Assault and Battery/The Golden Void, Opa-Loka, Magnu oraz Motorhead. Myślę, że w tym ostatnim bez trudu rozpoznacie charakterystyczny głos Lemmy’ego Kilmistera. Dorzucę jeszcze nagraną już bez Lemmy’ego Silver Machine z płyty Choose Your Masques.
Następnego wykonawcy przestawiać nie trzeba, a przynajmniej nie powinno być trzeba przedstawiać. Uriah Heep i kilka nieoczywistych utworów oraz kilka oczywistych.
Warto też przypomnieć grupę Emerson, Lake & Palmer, która chętnie sięgała do twórczości kompozytorów muzyki poważnej, ale prezentowane na tej Wykopaliście utwory są dziełami muzyków tego zespołu. C’est la Vie oraz Closer to Believing powstały w wyniku współpracy Grega Lake’a i Petera Sinfielda, poety i tekściarza King Crimson. A skoro o tym zespole mowa…
Nie może zabraknąć do słuchania także Chucka Mangione znanego najbardziej chyba z muzyki do filmu Dzieci Sancheza. Oprócz tego świetnego soundtracku bardzo lubię też jego płytę Fun and Games.
Rolling Stones. Któż o nich nie słyszał. Ale założę się o czapkę gruszek, że tych kilku utworów z płyty Black and Blue dobrych parę osób nie słyszało lub o nich zapomniało. Mnie twórczość Stonesów podchodzi bardzo wybiórczo, ale ten album chwycił mnie bardzo mocno za serce.
Nazwa Wishbone Ash powstała w dość ciekawy sposób. Członkowie zespołu napisali swoje propozycje na dwóch kartkach papieru. Basista Martin Turner wziął po jednym słowie z każdej kartki i tak powstała nazwa legendy. Przy okazji – wishbone, to kość obojczykowa ptaków, w kształcie litery v. Nazwa kość życzeń wzięła się stąd, że po zjedzeniu ptaszyska dwie osoby przełamywały tę kosteczkę i ta osoba, która dysponowała dłuższym kawałkiem wypowiadała życzenie. A ash to oczywiście popiół. Życzę więc wam zdrowia i spełnienia marzeń w nadchodzącym roku.
Wśród prezentowanych utworów są też dzieła grup bardzo znanych, ale wybrałem je ze względu na to, że są mniej ograne. Przynajmniej obecnie i przynajmniej moim zdaniem.
Swego rodzaju wyróżnienia doczekał się Mike Oldfield. Na playliście umieściłem cały jego album Incantations.
W sumie uzbierałem 83 kompozycje, które razem dają około dziesięć godzin muzyki. Mam nadzieję, że wam wystarczy.
A teraz coś dla tych, którzy będą chcieli sobie pohopkać. Mam nadzieję, że to ostatni sylwester pod rządami kaczystów, więc postanowiłem troszkę pozaklinać rzeczywistość i zrobić Wykopalistę, z której być może skorzystacie w czasie zabawy, a jak nie to też można sobie posłuchać i nie tylko w sylwestra.
Tym razem 31 grudnia wypada w sobotę, więc nie wypada zacząć inaczej, niż od utworu grupy Bay City Rollers zatytułowanego Saturday Night.
Są utwory, w rytm których nóżki same chodzą, ale nie zabrakło też tak zwanych „pościelów”. O zgrozo jest także coś po niemiecku i w innych zagranicznych językach wam tu będę…
Kolejność utworów jest, jaka jest. Tym razem są tylko wersje Wykopalist na Spotify. Być może zrobiłbym i na YouTube, ale nie mam na tyle czasu. Tam każde nagranie trzeba sprawdzać pod kątem jakości dźwięku, więc spróbujcie sprawdzić przeszło dwie setki utworów na niezbyt szybkim sprzęcie…
Na koniec zachęcam was do włączenia losowego trybu odtwarzania. Utwory gryzły się nie będą i zawsze to jakieś urozmaicenie. Ja uwielbiam zrobić sobie takie losowanie, jeśli utwory nie są ze sobą połączone.
I na końcowy koniec odrobina prywaty. Listy dedykuję naszej, chwilowo nieobecnej, redakcyjnej koleżance – Pani na Robaczkowie.