Chore horoskopy i chore układy

ROBERT PAŚNICKI

Ciemnogrodu dzień powszedni (44)

            Czytam przepowiednie i prognozy na rok 2022. Tak, to nie pomyłka – 2022. Są o wiele ciekawsze od tych na rok przyszły, 2023, gdyż można dokonać analizy ich (nie)trafności, czyli poniekąd aktualności, mogą się wszak spełnić w roku następnym – albo i nie…

            Kto ma władzę nad przyszłością? Otóż algorytmy!

            A dlaczego tak jest? Ponieważ nie mamy czasu. Czemu brak nam czasu? Bo chcemy mieć wszystko natychmiast. Pośpiech dla samego pośpiechu. Teksty wrzucane do sieci nie tylko bez przemyślenia, lecz choćby uprzedniego przeczytania. Publikowane nieomal w czasie rzeczywistym. Taki przekaz na wzór dań fastfoodowych – i takiejże jakości.

            Śmieciowe interakcje, w gruncie rzeczy nawet nie powierzchowne czy naskórkowe, a po prostu zredukowane do wymiany komunikatów, oświadczeń i na koniec różnych wyrazów… Bez chęci zrozumienia, pojęcia, wczucia się w intencje.

            Manierą nowoczesną, by nie rzec, że stygmatem czasów, jest chamstwo zarozumiałe. Bezkrytycyzm jest wszelako objawem słabości i dość dziecinnego (zdziecinniałego?) wyparcia niewygodnych faktów bądź opinii.

            Wystarczy trochę rozwibrowania w otoczeniu, by wykipiała frustracja podszyta strachem przed stanięciem twarzą w twarz z przeszkodą, niedogodnością.

            Rzecz jasna, prześlepia się też wszelkie problemy, ale to już stała cecha społeczeństw mentalnie autorytarnych, których członkowie i członkinie (w czym utwierdza ich opresyjna religia, idąca w parze z rządami przepojonymi wrogością wobec niepospolitości) są niczym maleńkie dzieci – bezsilne i bezwolne, żyjące w poczuciu, że same sobie nie poradzą, nic nie zmienią, a jednocześnie mają nadzieję i życzenie, iż władza się o nich zatroszczy. Musi zatroszczyć!

*

            Jakoś nie wprawia ich w konsternację oczekiwanie, że zły rząd ma im zrobić dobrze!

            Wyrazem tego, że tak myślą, jest nader niska frekwencja wyborcza oraz utrzymujące się nadal wysokie poparcie dla kreatorów katastrofy gospodarczej i prawnej w Polsce.

            Tu już widzę odbicie zachowań analogicznych do tych związanych z przemocą domową. Ofiara, która wtem staje się sprawcy usprawiedliwieniem, w gruncie rzeczy w tej sytuacji jest on poszkodowany (nawet bardziej niż ten matołek z policji, co mu granatnik wypalił…), wszak gdyby go nie sprowokowano… A przecież prowokuje go wszystko.

            I oto wyborcy wychowani w domach przemocy pełnych. Te „ukrzyżowane” żony, które mówią: po co szukać nowego wroga, lepszy ten stary, ale dobrze znany, zaś inny, nowy mógłby być gorszy… To właśnie błędne koło fatalizmu pozwala się cieszyć tej władzy w miarę stabilnym poparciem. Wystarczy postraszyć, że jak nie oni, to przyjdą źli z opozycji i zabiorą wszystko.

*

            Czego najbardziej nam brakuje – to dostępu do sprawdzonej informacji. Nie chodzi o to, by zalew informacji został zatamowany, lecz o to, aby owe informacje były przefiltrowane pod względem prawdziwości, a choćby prawdopodobieństwa. Czyli niczym ścieki w oczyszczalni uzdatnione. Tyle że tutaj pojawia się problem: kto mianowicie miałby to robić? Czy nie byłaby to nowa cenzura? Wprawdzie internet cenzurą stoi, nawet nie ukrytą, często także służącą dezinformacji, choć zwykle jej widzieć nie chcemy, bo to nasza strona i jeszcze gratis… Mimo to wyobrażam sobie jakiś wzorzec korekty. Zweryfikowane „ufaktowienie” wieści…

*

            Zwodzą i zawodzą nas takie i inne autorytety. Zarówno samozwańcze, jak i z nadania mniej lub bardziej mi(s)tycznego salonu. A jednak salon w jakiejś formie istnieje po każdej stronie ideowego i politycznego sporu. Są lepsze i gorsze salony. Ale w każdym, więc żadnym (sic!) nie wolno krytykować tuzów, idoli i wybrańców.

            Bądźmy sobą, samodzielni, czyli wolni. Nie dajmy się wodzić za nos tym, którzy siebie samych zarozumiale uznają za miarodajnych prawodawców moralnych i nieomylnych znawców cudzej psychiki (duchowości), gdyż w trakcie działania w słusznej sprawie osiągnęli status celebrytów. To jednak nie uszlachetniło ich charakteru, nie spowodowało, iż spłynęła na nich mądrość wszelaka, ani nie sprawiło, że choćby z prawników przedzierzgnęli się w filozofów. Lepiej, żeby trzymali się na wzór szewców swego kopyta, a nie „mądralowali” na temat ludzi (przykładowo ateistów), o życiu których ich pojęcie jest mgliste, by nie rzec żadne.

            Nie bądźmy układni, zwłaszcza w obliczu układów towarzyskich, ocierających się o sekciarstwo. Bez zacietrzewienia głośmy swoje racje, nie naginajmy się do wzorca, jaki chcą nam narzucić nawet ci, którzy mogą być naszymi sojusznikami. To nie są wyrocznie, to nie są bogowie – oni też zachodzą do wychodka…

ROBERT PAŚNICKI

Podziel się

One Reply to “Chore horoskopy i chore układy”

  1. Bądźmy w końcu sobą, wolni, bez więzów, które krępują każdy nasz ruch.
    Oby jak najszybciej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *