Ciemnogrodu dzień powszedni (9)
Złych ludzi jest mniej, lecz podobnie jak z grzybami, wystarczy jeden zatruty, by przyszło do nieszczęścia. Jak chętnie witano uchodźców, tak niechętnie się wyciąga właściwe konsekwencje z tego, co oznacza ich, jakże liczna, obecność wśród nas. Oni się zmienią pod naszym wpływem, jednakowoż my również się zmienimy… Na razie duma z okazanego serca jest na tyle świeża i fajna po prostu, iż jeszcze udaje się uniknąć wrednych zachowań i brudnych czynów, przynajmniej na większą skalę.
Pamiętać zaś należy, iż będą podsycane złe emocje, antyukraińskie fobie znajdą wielu głosicieli i – niestety! – odzew u wielu zwolenników, którym „nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą” (Henryk Sienkiewicz). Gdy przyjdzie zaciskać pasa, a wiemy, iż kryzys każdego z nas dotknie (tzw. Nowy Ład okazał się nie tylko blamażem, z którego rząd rakiem się wycofuje, ale przede wszystkim ciosem w przedsiębiorczość, rozchwianiem systemu podatkowego itd.), gdy zaczną się zaostrzać konflikty w naszym społeczeństwie, tym łacniej będzie szukać winnego z zewnątrz. Wszak to już przerabialiśmy – był antysemityzm, były fobie antymuzułmańskie, pojawi się atak na ukraińskich uchodźców. Wierzę, że jako społeczeństwo obywatelskie (oceniam jego odsetek na kilkadziesiąt procent) nie damy siewcom nienawiści zatriumfować, już zwyciężyliśmy z ciemnogrodzkim rządem, który Polsce doprawił gębę największego zadupia, dzikiego kraju bez krztyny ludzkiej empatii, że o wartościach chrześcijańskich nie wspomnę.
Ocalił honor Rzeczypospolitej każdy, kto podał i podaje rękę naszym gościom. Nazywam ich gośćmi nie dlatego, aby zaanonsować w ten sposób krótkotrwałość ich obecności, chodzi mi o to, że gościa należy uszanować należycie, jak w przysłowiu: „Gość w dom – Bóg w dom”. Gesty i słowa mają znaczenie, pomoc bieżąca i realna ma gigantyczną wartość. Bardzo być może, że tkwię w mojej bańce i widzę z bliska tylko pozytywne, wzruszające wręcz działania. Aliści od wielu już lat nie widziałem tak pięknych ludzi, tak mądrych starych i młodych, wyedukowanych bądź zwyczajnych tą zwykłością, która wzbudza szacunek i poważanie. Sam niewielki swój mam do tego wkład, ale najbardziej podziwiam osoby, które dzielą się zaiste wdowim groszem, drobiazgiem… To jest Europa naszych i nie wyłącznie naszych marzeń. Do takiej Europy chcieliby należeć Ukraińcy i Ukrainki, w takiej upatrują przyszłość dla swoich dzieci, ale u siebie, nie na emigracji, nie na tułaczce. Chcą być częścią naszej wspólnoty. Temu sprzeciwia się zbrodniarz Putin i jego poplecznicy, także u nas, na Zachodzie.
Ongiś tego nie zrozumiałem; uważałem, iż to nieporadny tytuł, ale teraz do mnie dotarło to w pełni: Ukraina to nie Rosja. Książkę tę napisał kontrowersyjny (oględnie mówiąc) Leonid Kuczma, prezydent Ukrainy w latach 1994 – 2005. Wojna Putina ma właśnie za cel zaprzeczenie temu prostemu stwierdzeniu, że Ukraina nie jest Rosją. Niestety, pogląd na temat Ukrainy prezydenta Federacji Rosyjskiej podziela znaczna liczba obywateli jego despotii – jedni zaczadzeni propagandą, inni z powodu szowinistycznego nacjonalizmu, niemało z racji lenistwa, ogłupienia i także strachu. Zastraszenie bowiem jest wielkie w państwie w przyśpieszonym trybie przekształcanym się w totalitarny mega-gułag.
Kiedy usunięto Rosję z Rady Europejskiej (od lat nie należy do niej również Białoruś), odezwały się głosy propagandy kremlowskiej, acz nie tylko, iż wreszcie nie musimy się przejmować tak zwanymi europejskimi wartościami (czyli głoszący ten pogląd wypisują się z Europy, wybierając Azję), łże-prawami człowieka (zaapelowano o przywrócenie wykonywania kary śmierci), antyrosyjskimi i antyprawosławnymi w każdym względzie oczekiwaniami, aby w Rosji przestrzegano praworządności itd. Nie zapytam, co nam to przypomina, nie zapytam, bo przecież nakazuje się nam zgodę i jedność, aczkolwiek nie obowiązuje to w wiadomościach i innych programach propagandy rządu Zjednoczonej Prawicy, w ich mediach zwanych publicznymi, równie trafnie, jak nazywa się tak określonej proweniencji domy…
Dziś udało się nam obronić nasze dobrosąsiedzkie stosunki, zasiać ziarno wzajemnej sympatii. Żal, że nie udało się zbudować – także za sprawą Rosji knucia i ingerencji, lecz przede wszystkim wzajemnej głupoty i uprzedzeń – w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów czegoś na kształt Rzeczypospolitej Trojga Narodów, o czym z rozmarzeniem pisał Paweł Jasienica i inni. Zrealizować natomiast możemy coś świeżego, wspólnego i godnego. Możemy sobie wzajemnie podarować lepsze wersje samych siebie. Z pomocy bowiem korzysta wcale w nie mniejszym stopniu ten, który ją otrzymuje, od tego, który ją ofiarowuje. Ta wymiana zyskiem jest dwustronnym i na tym polega prawdziwe człowieczeństwo, które poległo w człowieku bez sumienia, jakim jest zbrodniarz Putin. Jemu zaś naprawdę wypada życzyć jednego: – Na pohybel! Swoją drogą, jest to z dawien dawna przyswojony w polszczyźnie zwrot pochodzący z języka ukraińskiego…
Robert Paśnicki