Felieton autorstwa, jak sam się określił, twitterowego celebryty Harry’ego Hallera jest odpowiedzią na felieton Mateusza Kijowskiego Sakrament Pojednania
Po ładnym i potrzebnym artykule Pana Mateusza Kijowskiego, który ukazał się na łamach Tak to widzimy, wywiązała się krótka dyskusja na X. Owa wymiana zdań, zmusiła mnie do nakreślenia kilku słów, uważam bowiem, że jesteśmy jako społeczeństwo na drodze donikąd i należy z niej zawrócić, póki jest na to czas.
Rzecz była o mowie nienawiści, ale problem jaki dostrzegłem odnosi się do całej współczesnej przestrzeni publicznej, na czele z dziennikarstwem i dysputami w mediach społecznościowych.
Jako historyk uważam, że badacz powinien poznać wszystkie źródła, a w swym materiale zachować proporcję, zamiast cytowania tylko jednej strony. Jednostronne podejście do kwestii mowy nienawiści sprawiło, że skądinąd mądry tekst nabrał znamion ataku na jedną opcję polityczną, a moja krytyka METODY, została odebrana jako obrona tejże opcji, co w żadnym wypadku nie było moją intencją. Obecne dziennikarstwo (jak i komentarze X-owiczów) cechuje napastliwość w stosunku do jednej strony sporu i nadmierna wyrozumiałość w stosunku do drugiej. Nietzsche napisał ponad sto lat temu, że jeszcze stulecie gazet i wszystkie słowa będą śmierdzieć. Niestety znowu okazał się prorokiem.
Jako filozof zaś, zawsze kieruję się wskazówką Spinozy, aby ludzi nie ganić i nie chwalić, tylko spróbować zrozumieć. Dlatego też sądzę, że powinniśmy oceniać zjawiska jako takie, a nie poprzez pryzmat osób, które dokonały jakiegoś czynu lub coś powiedziały. Zbyt już dużo czytałem / słuchałem, że jakaś wypowiedź jest wyrwana z kontekstu, była tylko cytatem lub parafrazą wypowiedzi postaci historycznej. Dla przykładu proponuję krótkie political fiction: Polityk A mówi do polityka B: Bodajbym ciebie ugodził w dół brzucha i wywlókł ci duszę! Zwolennik polityka A powie, że to cytat z Iliady i świadczy o jego oczytaniu. Przeciwnik tegoż orzeknie, że to oburzające, podżegające do przemocy i bezdyskusyjnie posiadające znamiona mowy nienawiści. Jestem zwolennikiem relatywizmu, jednak w tym przypadku idzie on za daleko. Czasami zło jest złem i każdy powinien wyjść ze swych uprzedzeń i sympatii, aby należycie ocenić czyjeś słowa, bądź zachowanie. Nawet jeśli zostanie okrzyknięty symetrystą.
Jeżeli na ulicy dostanę w głowę butelką, będzie bolało tak samo, bez względu na to, z jakiej formacji dygnitarz wyprowadzi cios. Jeżeli ktoś zrobił coś za 100 zł, nie jest lepszy od tego, który zrobił to samo za 150 zł. Jest tylko tańszy. Nie jest lepszy również ten, który zrobił coś złego, ponieważ ktoś zrobił to samo miesiąc wcześniej.
Na koniec już napiszę, że nie myślę o pojednaniu polityków. Na to już dawno straciłem nadzieję. Liczę tylko na pojednanie sympatyków różnych poglądów na świat, bo przecież na meczu czy koncercie nikt nie pyta osoby obok, na kogo głosowała, jaką religię wyznaje. Wszyscy jednako kibicują, cieszą się muzyką. Jednak nie dojdzie do pojednania, jeśli każdy będzie oczekiwał przeprosin od drugiej strony. Nie dojdzie do pojednania, jeśli jedno zło będziemy usprawiedliwiać drugim, zamiast po prostu zacząć czynić dobro. I przede wszystkim nie dojdzie do pojednania, jeśli nie zrozumiemy mądrości tkwiącej w słowach Davida Huma: Znakomita większość rodzaju ludzkiego zdradza naturalną skłonność do wyznawania poglądów w sposób zdecydowany i dogmatyczny, dostrzegając zaś tylko jedną stronę przedmiotu i nie mając pojęcia o jakichkolwiek równoważących argumentach, oddają się pochopnie we władanie zasad, ku którym mają inklinacje: nie wykazują też żadnej pobłażliwości wobec tych, którzy mieś mogą przeciwne odczucia.
Harry Haller