Od 15 października 2023 słyszałem wiele głosów o potrzebie narodowego pojednania. Niektóre z nich wprost odwołują się do „wartości chrześcijańskich”, w innych przypadkach apelujący jednoznacznie określają siebie poprzez te właśnie „wartości”.
Nie do końca wiem, jak te „wartosci” postrzegają apelujący. Mam jednak podstawy, żeby podejrzewać, że może to mieć coś wspólnego z katechizmem kościoła rzymsko-katolickiego.
Postanowiłem zatem zerknąć co o pojednaniu mówi ten właśnie katechizm.
Otóż okazuje się, że istnieje sakrament pokuty i pojednania (popularnie określany jako spowiedź). I już tutaj pojawia pewien zgrzyt. Bo te apele dużo mówią o pojednaniu, ale kompletnie pomijają element pokuty. Propozycja ogranicza się zatem do udawanego cofnięcia w czasie. Nic się nie stało, zapomnijmy o wszystkim, kochajmy się jak kiedyś. No to w zasadzie do takiego apelu można by jeszcze dołączyć drugi element – osobista abolicja in blanco dla każdego z apelujących.
Kiedy jednak zaczniemy sprawdzać czym jest w istocie sakrament pokuty i pojednania, szybko natrafiamy na pięć warunków, które trzeba spełnić, aby mógł on się spełnić:
- rachunek sumienia,
- żal za grzechy,
- postanowienie poprawy,
- spowiedź szczera,
- zadośćuczynienie.
Tu w zasadzie chyba tylko jedno słowo może wymagać wyjaśnienia – spowiedź. Chodzi o wyznanie swoich grzechów. Reszta jest raczej oczywista.
W żadnym z apeli od „chrześcijan” o pojednanie narodowe nie widać śladu katolickiego rozumienia pojednania.
Szczególnie ostatni apel – wystosowany przez Klub Jagielloński – jest tutaj wyrazisty i jednoznaczny. Na stronach klubu można odnaleźć odwołania do katolickiej nauki społecznej. A zatem katechizm powinni znać dosyć dobrze.
A może z tym katolicyzmem jest u nich tak, jak z określaniem siebie jako intelektualistów? Znają słowo, wiedzą, że dobrze brzmi, ale co konkretnie oznacza i jakie pociąga konsekwencje – to już niekoniecznie?
25 osób podpisało Apel o pojednanie, a w treści jest nie pojednanie, a prośba o zaniechanie dokonywania zmian i nierozliczanie za zniszczenia instytucji państwa.
Nikt o prawidłowym kręgosłupie moralnym tego apelu nie posłucha. A tym 25 osobnikom proponowałabym aby sami dokonali: rachunku sumienia, żalu za grzechy (co najmniej zaniechania, jak nie własnego udziału), postanowienia poprawy, szczerej spowiedzi (i to publicznej) oraz co zamierzają w ramach zadośćuczynienia.
Ale skoro wpadają na pomysł tak sformułowanego apelu, to nie mam najmniejszych złudzeń, że to wykonają. Oni nie widzą w swoich działaniach i postawie przez ostatnie 8 lat niczego złego.