Królowa – antybaśń

Gdy świat był pełen czarów i dość romantycznie

żyło się w nim – bywało, ale sporadycznie,

że w jakiejś republice, księstwie, czy królestwie

zjawiały się gadziny i przeróżne bestie,

co sen z powiek spędzały okolicznym kmieciom,

szkodząc starcom, zwierzynie, niewiastom i dzieciom.

Tak się właśnie złożyło, że pewnej stolicy

smok zagroził i wcale nie żądał dziewicy,

ale “urbi et orbi” głosił wieść hiobową,

że na ząb weźmie tylko tamtejszą królową.

Blady strach padł na miasto – rozesłano wici,

by co tchu jej poddani, takoż i najmici,

którym droga królowa lubo własna sława,

bić się za nią przybyli, bo z potworem sprawa.

Skutek marny był dosyć – mówiąc bez ogródek

– ni ch… się tam nie zgłosił … z nieznanych pobudek.

Stąd nikogo nie zdziwi, że królową samą

miłujący ją naród wystawił za bramą,

bo od dawna już knuli co niektórzy, aby

przy najbliższej okazji pozbyć się tej baby.

Jak tam było, tak było – smok czekał za miastem;

gdy zobaczył przed bramą samotną niewiastę,

podszedł do niej ostrożnie, przełykając ślinę

i się z miejsca zakochał – no wzięło gadzinę,

bo – co by tu nie bajać – cóż, wszak w prawdzie siła;

jej wysokość klasyczną pięknością nie była,

ale – jak mówią geje – i jak sami wiecie:

“Cholera wie, co widzi heteryk w kobiecie.”

Nie będzie niespodzianką tej bajki ciąg dalszy,

i nie zniósłby czytelnik nawet najwytrwalszy

opisów rzezi  jaką przy udziale smoka

zgotowała królowa. Przez miesiąc w rynsztokach

krew poddanych płynęła i gniły wnętrzności,

z rozkazu monarchini – w dowód jej wdzięczności.

Na próżno w tej historii szukać by morału,

tylko refleksja smutna zbliża się pomału,

że gdy kobieta działa pod afektu wpływem,

to trzeba dużo szczęścia, by z tego wyjść żywym.

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *