Co zgubiliśmy, że znaleźliśmy się w takim położeniu?

Ciemnogrodu dzień powszedni (31)

            Doścignęły nas anachronizmy społeczne, narodowe, mentalne, których nie rozwiązaliśmy na drodze refleksji i praktyki codziennej, sądząc nieroztropnie, że przecież wszystko jest jasne i dookreślone, a nasza droga rozwojowa już na zawsze została wyznaczona jednokierunkowo – zachodni system wartości demokratycznych, a nawet liberalnych. Świat miał być ideowo beztroski.

            Demony wstecznictwa (umyślnie mylnie utożsamianego z tradycją) z pozoru obłaskawione, tylko się przyczaiły, aby w dogodnym momencie przystąpić do ataku. Nie potrzeba spisków – acz nie udawajmy, iż ich nie było – żeby zaczęła działać siła wroga wszystkiemu, co kwituje się formułą: „nie wychylaj się” – pamiętam takie naklejki przy oknach w komunikacji miejskiej; zawsze miałem je za demonstrację „spłyciarzy”, by użyć słowa ukutego przez Witkacego. Przy tej okazji warto zachęcić do obejrzenia, może nie najlepszego dzieła (a i tak lepszego niż kuriozalna Wielka draka w chińskiej dzielnicy) Johna Carpentera z 1988 roku pod tytułem Oni żyją. Szczególnie polecam scenę, kiedy bohater zakłada specjalne okulary i widzi ukryty przekaz reklam, bilbordów i innych nośników – prawda go poraża, lecz i wyzwala – odkrywa, iż żyje w świecie podporządkowania obcym, zamaskowanym ułudą wolności. Myśmy prawdy zbyt długo unikali, a tych, którzy nam ją próbowali oznajmić, odsyłaliśmy do zamkniętego pomieszczenia dla opętanych teoriami spiskowymi albo po prostu wariatuńciów, którzy z braku lepszego zajęcia tworzą dystopijną rzeczywistość alternatywną.

            Człowiek często się załamuje nie wtedy, kiedy jest mu źle i coraz gorzej może być, lecz u progu poprawy swojego losu i położenia. Taka poniekąd sytuacja miała miejsce przed dojściem do władzy układu Kaczyńskiego w roku 2015 (wtedy jeszcze Kaczyński nie był podporządkowany Ziobrze i jego fobiom). Zbyt wiele osób odczuwało, że są wyłączone z uczestnictwa w podziale majątku, jaki przez trzy dekady tworzenia nowej Polski został wypracowany, wytworzony. Dogryzło im poczucie marginalizacji, fakt pominięcia w konsumowaniu owoców dobrobytu (od razu zaznaczam – nie pierwszy raz w moich felietonach – że nie mam na myśli luksusów, lecz pewien elementarny dostatek, bytowe zabezpieczenie) – i dla tej przyczyny zagłosowali p r z e c i w k o konsumentom ośmiorniczek. Nie mnie tłumaczyć, jakie to śmieszne i żałosne, chodzi o nośność propagandową tego przekazu.

            Tak zwane „taśmy prawdy”, czyli nielegalne nagrania polityków biesiadujących (uwaga: biesiada – w odróżnieniu od rosyjskiego znaczenia tego wyrazu, który znaczy rozmawiać – to po polsku właśnie dysputa połączona z jedzeniem, uczta, jak w tytule dzieła Platona) w knajpie Sowa&Przyjaciele (wnikliwy opis tego, kto za tymi nagraniami stał, daje Grzegorz Rzeczkowski w książce Obcym alfabetem, a ostatnio jeszcze w „Newsweeku”) stały się młotem na rządy PO-PSL. Młotem, którym z osobliwą i szczególną gorliwością posługiwała się tzw. czwarta władza. Ta sama, która ziewa przy ujawnieniach kolejnych afer i przekrętów obozu Zjednoczonej Prawicy.

            Zatem dotarliśmy do pytania zawartego w tytule niniejszego tekstu: co zgubiliśmy? Otóż uważam, że przede wszystkim utraciliśmy naturalne odruchy moralne, daliśmy się uwieść narracji, że istnieje scena polityczna, a występujący na niej politycy są aktorami. Tym samym to w gruncie rzeczy jest gra, a nie nasze życie tu i teraz, w miejscu, gdzie obowiązuje zasada trzech jedności tragedii greckiej. A tak przecież właśnie jest! Dlatego znaleźliśmy się w takim rozpaczliwym położeniu – że pozwoliliśmy odspawać odpowiedzialność za decyzje polityczne od osób, które je podejmują. Rozliczenie to nie zemsta, ale nie może to też być odpuszczenie bez kary przykładnej, acz sprawiedliwej, zgodnej z prawem i nieuchronnej.

Robert Paśnicki

Podziel się

One Reply to “Co zgubiliśmy, że znaleźliśmy się w takim położeniu?”

  1. Padliśmy ofiarą złudzeń, że skuteczność jest ważniejsza niż roztropność, chcieliśmy być na siłę jak najbardziej skuteczni, już jutro. Dla tej skuteczności zaczęto wmawiać ludziom, że immunitety są niepotrzebne, zbędne, bo nie można szybko ukarać gwałcicieli porządku. Zapomniano, że zło nie bierze się z immunitetów tylko bezradności tych, którzy mają pilnować porządku. Tusk czy Sienkiewicz to historycy ale tacy co szybko zapomnieli o wyborach brzeskich bo wybory brzeskie to była dla nich obca, lewicowa narracja.
    Kiedy połowa Polaków należy do partii MamToWDupie politycy zaproponowali i przeforsowali zmniejszenie ilości radnych, nadal wmawiają Polakom, że nie stać nas na 460 posłów. Dla niektórych wystarczy 100. Setką łatwiej manipulować, wystarczy kilku przekupić.
    Jeżeli ma się samobójcze pomysły to kiedyś ten pistolet musi wystrzelić.
    Wodzu załatw, wystąp, przegoń, dokop. Wodzu.
    A gdzie pomysły na nowe zorganizowanie państwa? Gdzie pomysły na nowe bezpieczniki?
    Mówią, że w szufladach i te szuflady otworzą po wyborach. Byle by tylko nie wywołać dyskusji przed wyborami, bo nad tłumem można nie zapanować, wyjdzie taki Strajk Kobiet i potem trzeba ustępować.
    Nad szufladą można przejąć pełną kontrolę.
    Przez 7 ostatnich lat opozycja zeszmaca się w mediach rządowych ale nie zbudowała żadnej alternatywy, jak długo jeszcze będzie narzekać na Pisseckiego i Kolankowa?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *