14 sierpnia Jerzy napisał do mnie na Twitterze, cytuję za jego zgodą: „Mieszkam w Krośnie Odrzańskim, z okien kuchni widzę Odrę, od 27 lat jestem wędkarzem…na odcinku Krosna Odrzańskiego zebrano 14 ton ryb… Armagedon… „
„To niewyobrażalne … tu u mnie w Krośnie Odrzańskim nad rzeką panuje przejmująca cisza… nie ma ptaków, żaby nie skrzeczą…”
„Jak w grobie i ten fetor. Jestem wędkarzem, chodziłem nad Odrę na drapieżną rybę… takie okazy, jakie widziałem, to pewnie nigdy mi się nie trafią… „
Mija trzeci miesiąc od największej katastrofy ekologicznej i nic, sprawca niewykryty, a może głęboko ukryty?
Elżbieta Podleśna, która przykleiła kilka fotografii kobiety z tęczową aureolą (kwiecień 2019), została bardzo szybko ujęta (maj 2019), postawiono jej zarzuty obrazy uczuć religijnych. Terrorystka.
Ktoś powoduje biologiczną śmierć drugiej co do wielkości rzeki w Polsce i nie ma winowajcy. Sprawca skrzętnie kryty. Minister Sprawiedliwości, specjalista od organizowania hejtu na sędziów oraz łamania życia lekarzom, nie kiwnął najmniejszym palcem w kierunku wykrycia sprawcy.
Ziobrowa prokuratura przesłuchiwała i dręczyła wędkarzy, którzy doprowadzili do nagłośnienia sprawy. Żadnych konferencji prasowych, żadnych oświadczeń, żadnych zdecydowanych działań. Może przyschnie, może ludzie zapomną? Nie, panie Ziobro, nie zapomną! Jerzy, patrzący ze swojego kuchennego okna na rzekę, na pewno nie zapomni!
Kilkanaście dni temu tzw. rząd zaprezentował Polakom wstępny raport, który koncentruje się na skutkach katastrofy i w ogóle nie zajmuje się jej przyczynami. Ogłupionemu społeczeństwu usiłują wmówić, że przyczyny katastrofy były naturalne.
Glony Prymnesium parvum nie wzięły się w rzece przypadkiem, ktoś przyczynił się do stworzenia im dogodnych do rozwoju warunków. Kto? Wątpię byśmy kiedykolwiek poznali odpowiedzialnego za tę zbrodnię.
Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody polskie”, powołane do życia 1 stycznia 2018 roku, zatrudnia 6000 pracowników, w tym męża ministerki od klimatu (laureatki konkursów wiedzy religijnej). Powołane do ochrony wód przedsiębiorstwo, z całą armią ludzi, nie zauważyło żadnego zagrożenia?
„Wody Polskie” to kolejny (po)twór dla setek krewniaków i znajomych królika. Ciekawe, ilu jest wśród nich hydrologów, biologów, klimatologów, ichtiologów, inżynierów ochrony środowiska? Kompetencje raczej nie były podstawowym kryterium doboru.
Zalegające na dnie rzeki martwe organizmy nadal stanowią wielkie zagrożenie, katastrofa trwa nadal, a jej skutki będziemy obserwować jeszcze bardzo, bardzo długo.