Ciemnogrodu dzień powszedni (51)
Kawa i kawałek ciasta
– Proszę.
– Dwadzieścia złotych?!
– Tanio jak za… ośmiorniczki.
*
Kiedy doznaje człowiek najbardziej dojmującego poczucia porażki? Otóż widząc, że splendory, a nawet po prostu wszelkiego rodzaju pomoc, dotacje, udogodnienia są udziałem tych, którzy w najmniejszym stopniu na to nie zasługują, nie są wręcz tego godni. Sztandarowym (acz już i standard wyznaczającym obecnie) przykładem jest dopieszczanie przez ministra kultury (!) Glińskiego niejakiego pana Bąkiewicza i legionu jemu podobnych.
Nie jest bowiem tak, że ja komuś zazdroszczę, gdy wsparcie czy nagradzanie go jest zasadne, słuszne pod wieloma względami (nie muszę ich dokładnie pojmować, bo nie jestem omnibusem), lecz musi być nade wszystko moralne, przyzwoite, w dobrym smaku i bez obrażania inteligencji publiczności o tym się dowiadującej.
Sam nigdy nie otrzymałem (ale też o to nie zabiegałem, dodam gwoli ścisłości) żadnego wsparcia od państwa polskiego dla mojej twórczości ani nawet osoby (nie za darmo w III RP pobierałem edukację). Nie burzyłem się na ten stan rzeczy. Nawet byłem dumny z mojej niezależności, samowystarczalności. Ale nie mogę przejść do porządku dziennego wobec wydawania, nie!, trwonienia milionów złotych z naszej wspólnej kiesy na podejrzane fundacje (często zakładane ad hoc), stowarzyszenia osławionych typów, także hucpiarzy, hochsztaplerów i szczególnych pupilków władzy, jej ideologicznych stronników, za którymi nie stoi żadna idea pożyteczna i pozytywna, w dodatku nie mają istotnego dorobku, brak w ich działaniach jakichkolwiek wartości. Rzekoma działalność to udawanie, symulowanie rzeczywistego zaangażowania w życie społeczne, intelektualne i kulturalne. Niby coś się robi, gdy tymczasem chodzi li tylko o wyrwanie jak najwięcej kasy i uwłaszczenie się na państwowej własności. Najnowszym tego przykładem są wille dla swoich, czyli nomenklaturowo-partyjnych fundacji, od ministra edukacji (!) Czarnka, któremu już za tę „zbożną” inicjatywę zdążyli pogratulować premier Morawiecki i prezydent Duda.
Bardzo być może, że nie jest nikomu potrzebna moja twórczość literacka, jak i taka dosyć niszowa, marginalna, pokątna, niejako partyzancka publicystyka – nie mam jednak przekonania, iż mniej warte od specyficznej działalności pana Bąkiewicza są teksty grona autorów i autorek publikujących na łamach „Tak To Widzimy”.
*
Tak więc dla nas co najwyżej Patronite i buycoffee, ot, takie chodzenie po prośbie, a dla beneficjentów układu Kaczyńskiego i Ziobry, czyli dojnej zmiany, nieograniczone fundusze. To rozdawnictwo ma w istocie charakter kradzieży połączonej z marnotrawstwem.
I pomyśleć, że do zmiany władzy walnie przyczyniły się osławione ośmiorniczki!
Tymczasem cóż mi/nam pozostaje w obecnej sytuacji? Żebranie o kawę z kawałkiem ciasta… Jest to ironia gryząca i zgrzytająca zębami.
——————
Dwie nieprzypadkowe lektury polecane na ten tydzień:
Daniel Keyes Kwiaty dla Algernona.
Steve Sem-Sandberg Teresa.
Algernon to mysz laboratoryjna.
Teresa to Ulrike, ta Ulrike.
——————
Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.
https://buycoffee.to/robertpasnicki