Język ma znaczenie. Odpowiednie nim żonglowanie potrafi dodać otuchy, uskrzydlić. Potrafi też odczłowieczyć, zakłamać. Wszystko to wiemy, ale kiedy propaganda trzymających władzę puszcza w ruch całe zastępy pismaków na usługach, okazuje się, że niezwykle łatwo osiągają zamierzony cel.
W pewnej grupie studentów rozgorzała ostatnio dyskusja po postawieniu, wydawać by się mogło, prostych pytań. “Czy prawidłowe jest wyrażenie- Niemcy napadli na Polskę i czy Niemiec równa się nazista?”.
Odpowiedź wcale nie jest taka prosta jak się okazało. Wielu studentów miało z nią problem.
O ile nie dziwi fakt, że retoryka polityków, która nieustannie stawia znak równości między Niemcem a nazistą, odnosi sukcesy wśród swojego elektoratu, o tyle zaskoczeniem jest, że ludzie z niemałą już wiedzą historyczną, mieli z odpowiedzią problem.
W 2021 roku, w Warszawie, członkowie klubu “Gazety Polskiej” na pomnikach upamiętniających ofiary nazistów, w miejscach gdzie znajdowały się określenia “hitlerowcy” czy “naziści”, zakleili tabliczkami z napisem “Niemcy”.
“Ten napis “hitlerowcy” powstał za czasów komunizmu. Aby nie drażnić towarzysza Ericha Honeckera, sprawców zbrodni zastąpiono słowem “hitlerowcy”. A to nie hitlerowcy podpisali Pakt Ribbentrop-Mołotow, to nie hitlerowcy napadli na Polskę, tylko Niemcy”. Tak tłumaczył to jeden z organizatorów akcji Adam Borowski (za Stefczyk Info).
Natomiast na Twitterze u Dariusza Mateckiego, przewodniczącego Solidarnej Polski na Pomorzu Zachodnim, czytamy:
Spróbuję odpowiedzieć co boli i dlaczego?
To prawda, że w roku 1939, Niemcy rządzone przez nazistów napadły na Polskę. Nieprawdą jest, że Niemcy napadli na Polskę. Dlaczego zdanie “Niemcy napadli na Polskę” nie jest prawdziwe? Ponieważ jest niepełne. Uogólnia. Przecież nie wszyscy Niemcy napadli na Polskę, nie wszyscy Niemcy byli nazistami. Pierwszymi ofiarami niemieckich nazistów, byli antynazistowscy Niemcy. Szeregi nazistów, którzy mordowali obywateli innych narodów, zasilali nie tylko Niemcy. Jak się dobrze poszuka, to zaskoczenie może być bardzo niemiłe dla wielu, którzy dziś stawiają znak równości między Niemcem a nazistą.
Boli nas, słusznie zresztą, kiedy słyszymy lub czytamy “polskie obozy koncentracyjne”. Ponieważ jest to nieprawda. Celowe kłamstwo lub brak wiedzy historycznej. Dlaczego więc pozwalamy na oszukiwanie ludzi mówiąc, że to “Niemcy napadli na Polskę”? Czy dlatego, że kiedy to się stało, nikt w Polsce nie myślał jak określać najeźdźców? Tak, wtedy to było zrozumiałe. Wtedy Ludzie musieli bronić swojego życia i ojczyzny, a wściekłość pomieszana ze strachem, nie zostawiała miejsca na rozważania “czy Niemiec równa się nazista?”.
Od czasu zakończenia wojny minęło już prawie pełnych 78 lat. Urodziły się kolejne pokolenia i w Polsce i w Niemczech. Dlaczego więc przykładowy, dwudziestoletni Hans-Niemiec, ma być określany nazistą, skoro nie ma z nazizmem nic wspólnego? Hans może nawet nie wiedzieć co robili jego przodkowie.
Dlaczego dwudziestoletniej, przykładowej Hance- Polce, chcemy wmówić, że Hans winny jest zbrodni dokonanych ponad 78 lat temu? W imię czego to robimy? Tworzenia konfliktów między narodami? Hanka i Hans, bez głupiej i niebezpiecznej retoryki dorosłych i rządzących, poszliby na piwo i rozmawiali o najnowszym filmie, który obejrzeli, albo wybraliby się na wspólną wycieczkę, żeby zobaczyć kawałek świata.
Mamy inne czasy. Przynajmniej na razie nikt nam wojny nie wypowiedział. Dlaczego więc pozwalamy podsycać konflikty wewnątrz własnego kraju? Dlaczego nie uczymy historii tak, żeby wyciągać z niej wnioski? Nie wolno nam zapomnieć jak było naprawdę. Tylko wtedy Niemiec nie będzie równał się nazista, a Polak nie będzie równał się sarmata i szlachta nie pracuje.
Określanie wszystkich Niemców nazistami odczłowiecza, a dehumanizacja to pierwszy stopień nazizmu. Kiedy wystarczająco długo określa się człowieka np., “gnidą, pasożytem, kanalią, feminazistką, nazistą”, wtedy już krok do celowania z broni, nie do człowieka, a do “gnidy, pasożyta, feminazistki, nazisty”.
Nieustannie należy przypominać słowa Mariana Turskiego “AUSCHWITZ NIE SPADŁO Z NIEBA”. Małymi krokami szło niezauważone.
Na koniec, do przemyślenia.
Niemiecki nazista-tak, to prawidłowe określenie. Ponieważ to wyraz nazista jest tu najważniejszy. Kraj pochodzenia nazisty może być inny. Może być również, niestety, polski nazista.
Język ma znaczenie.
Serdeczności przesyłam.
Tak samo uważam, a tym bardziej, iż jest tyle lat po wojnie.
Co może powiedzieć ktoś urodzony 20 lat tamu?
Niemiec powie.
– Ja nazistą, ale jak?
No jak.
Nie da się.
My też mamy podobny problem i chodzi o Ukrainę, bo przecież to my żeśmy komuś kraj okupowali, ale poza sprawiedliwymi łykającymi trochę historii tego nikt nie przyzna, a i tak to wszystko jest nieoczywiste. Historia jest tak zagmatwana i dosłownie poturbowana lejącą się krwią z każdej strony, poza jednym szczegółem, że nacjonalizmy przynoszą nieszczęście.
Ukraina jest nam tak bliska, jakby to byli nasi, a nie obcy, aczkolwiek tamtejsi nacjonaliści znaleźli sobie Lachów, kim oni byli? Oni też często byli Ukraińcami, którzy tylko zmienili religię i język.
Był podział religijny, który budował nacjonalizmy. Co Polacy robili, jak bardzo sobie zapracowali na przyszłe nieszczęścia, kto im pozwolił znęcać się nad innymi, palić mu zabytkowe cerkwie, a przecież tak się działo w latach trzydziestych ubiegłego wieku, nie wspominając o Berezie Kartuskiej.
Historia nie jest zero jedynkowa, a roszczenie pretensji do kogoś, co działo się sto lat temu, jest nadwyraz niesmaczne.
Ostatnio pewien człowiek na Mastodonie, lewicowiec zachwycony Zandbergiem puścił wiązkę do Niemców i opisuje historię, jak to napadł i pobił jakiegoś bogu ducha winnego chłopaka. Oczywiście Niemca. Opisuje jak po dziadku Polaku i babce Rosjance nienawidzi Niemców, bo kiedyś tam była wojna.
Tylko, co miał do tego chłopak, który nie jest odpowiedzialny za wojnę? W ogóle skąd pewność, co jego dziadkowie robili. Mogli być żołnierzami przymusowo wysłanymi na front, a i też tymi, którzy zrobili zamach na Hitlera, za co potem stracili życie.
Co ja mam powiedzieć, wnuk Powstańców, rodowity warszawiak z żydowskim pochodzeniem, który nawet nie widział babci ani dziadka na oczy? Choćby zamienić jedno słowo z dziadkami. W komunie mnie szczuto, nie ukrywam, ale przecież po to mam głowę, żeby myśleć i oskarżać ludzi za to, czego nie zrobili.
Nienawiść powinno się leczyć w psychiatryku.
W debacie publicznej powinniśmy o tym często mówić.
Przepraszam za długi wątek. Nawet nie wiem, czy wypada? Pozdrawiam.