Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… impresje własne, odc.17.
Czasy mamy ciężkie i paskudne. Widzi to każdy poza wyznawcami rządzącej mafii. Zima jeszcze na dobre się nie zaczęła, a efekty palenia byle czym, głównie z powodu biedy, krążą w powietrzu niczym obrzydliwa propaganda kurwizji w eterze.
Naprawdę strach pomyśleć, co będzie dalej. Przedsiębiorców, którzy zamknęli bądź zostali zmuszeni zawiesić działalność, liczy się już w setkach tysięcy. Część zwolnionych przez nich pracowników zapewne da radę gdzieś znaleźć inną pracę, ale sądzę, że to będzie niewielka część. Inna część kilka miesięcy przewegetuje na zasiłku, ale co potem? A od nowego roku spodziewam się nowej fali zamykania przedsiębiorstw, choćby z powodu kolejnego wzrostu składek na ZUS.
Balladę swą posyłam ci,
Za cztery drwa, które dałeś mi
Obywatelu miasteczka P.
Gdy na mrozie kuliłem się…
Jeśli zima, która zwleka z nadejściem, będzie zwlekać także z odejściem, słowo przednówek będzie odmieniane przez wszystkie przypadki. A takie akcje, jak prowadzona w Warszawie przez Grzegorza Jędrzejczaka, właściciela Baru do syta, umrą śmiercią nienaturalną, zarzynane przez efekty kaczystowskiego nieładu, podobnie jak restauracje czy bary.
Balladę swą posyłam ci,
Za chleba kęs, który dałaś mi
Dziewko z oberży w miasteczku P.
Gdy głód tępy z nóg ścinał mnie…
Na zwykłe, egzystencjalne problemy nakładają się także inne, związane z wolnością słowa i przestrzeganiem praworządności. Wykonawcy poleceń małego gnoma oraz jego zerowego kumpla zdołali zastraszyć sporo osób, o czym można było usłyszeć na ostatniej demonstracji pod norą kaczora, gdzie było więcej sztafeciarzy ochronnych niż demonstrujących.
Balladę swą posyłam ci,
Za uśmiech twój, który dałeś mi
Obcy przybyszu w miasteczku P.
Gdy policjant zabierał mnie…
System prawny stał się w rękach ZjePu kijem bejsbolowym, którym ta władza okłada niepokornych obywateli. W takich warunkach ważny jest każdy drobny gest, jak te cztery drwa, chleba kęs, czy wreszcie uśmiech twój o czym śpiewa Jacek Kaczmarski w Balladzie dla obywatela miasteczka P. napisanej już w 1974 roku (według tekstu i muzyki Georgesa Brassensa – Chanson Pour L’Auvergnat ). Pamiętajcie o tym, obywatele kraju P.
A kiedy nastał zimny ranek, w kąciku przy domu siedziała dziewczynka z czerwonymi policzkami, z uśmiechem na twarzy – nieżywa: zamarzła na śmierć ostatniego wieczora minionego roku. Ranek noworoczny oświetlił małego trupka trzymającego w ręku zapałki, z których garść była spalona. Chciała się ogrzać, powiadano; ale nikt nie miał pojęcia o tym, jak piękne rzeczy widziała dziewczynka i w jakim blasku wstąpiła ona razem ze starą babką w szczęśliwość Nowego Roku.
Dziewczynka z zapałkami – H.Ch. Andersen (fragment, Baśnie, wyd. Nasza Księgarnia – Warszawa 1965, tłumaczenie tej baśni Jarosław Iwaszkiewicz)