Ciemnogrodu dzień powszedni (38)
Zacznę od przytoczenia fragmentu z książki wydanej ćwierć wieku temu:
(…) mówił, że podobno i w tym kraju jest coraz więcej i więcej znużonych i znudzonych młodych ludzi, którzy nie wiedzą, czego chcą (choć nie mają zamiaru od tego odstąpić) i którzy zarazem wiedzą, czego nie chcą (i nigdy, jak mówią, na to się nie zgodzą). Z braku ścisłej nazwy a gwoli wygody określić ich można umownie „postistami”, nawet jeśli słowo to cokolwiek znaczy. Owym „postistom” ich aktualne życie wydaje się bardzo uciążliwą dłużyzną, której nijak nie umieją wypełnić (…). Nie mają po co umierać, skoro życie nie ma sensu (…). Czują, że urodzili się, aby odpocząć po pracy minionych pokoleń, stuleci. Żadna praca jako taka ich nie wzrusza, nie pociąga, hobby też są im obce – to opowiedziani próżniacy. „Postiści” są apatyczni, zimnokrwiści, jeśli zdobywają się na entuzjazm, to wyłącznie w przypadku szyderstwa, kpiny z samych siebie. Nie mają marzeń. Generalnie inni ich nie pociągają, z nikim nie chcą się wiązać. Żyją bez ubezpieczenia, z chwili na chwilę. „Postiści” są konserwatywnymi kontestatorami – zbyt dobrze wiedzą, że wszystko i zawsze jest tylko konwencją i że od nich też się oczekuje konwencjonalnego, młodocianego buntu. Tylko w imię czego mieliby się buntować (…). Odziedziczyli jedynie śmieci – a cóż począć można ze śmieciami? A poza tym, aby się buntować trzeba choć trochę siebie traktować poważnie, a może nawet i świat? (…) Nic ich nie dziwi, wszystko może być dla nich co najwyżej doraźną ciekawostką. (…) ich trafił ten kac, choć nie oni przehulali te wieki cywilizacji (…). Przyszli po uczcie – i nie dość, że nic, ani okruszyny nie skosztowali, wygląda na to, iż będą musieli jeszcze posprzątać. Nil novi sub sole. – Tylko jak tu być barbarzyńcą?!
*
Uważam, że „postizmu” nie należy utożsamiać z bezideowością bądź małodusznym egoizmem. Nie jest to też eskapizm. Ja widzę w tym odrzucenie dwóch postaw z różnych parafii. Mianowicie inteligenckiego etosu cierpiętnictwa oraz zaangażowania w wyścig szczurów. To właśnie tacy ludzie zadecydują o wyniku wyborów w roku 2023. A raczej zadecyduje to, czy wezmą w nich gremialny udział. Tak ostatnio stało się w USA, czy będzie podobnie w RP? Bo uznawanie PiS-u i partyjki Ziobry za obciach – to za mało. Rechot jest odprężający, lecz potrzeba aktywnego udziału. Tymczasem nie brak grymasów i wykrętów wobec aktu nie tylko głosowania, ale i wyboru.
Maksymalizm sprawdza się niekiedy w drodze rewolucji. Postęp na drodze ewolucji zakłada demokracja, w której trzeba mierzyć siły na zamiary, jeśli nie chce się czekać przez wiele pokoleń na jakąkolwiek zmianę w pożądanym kierunku.
Głos nieważny zawsze jest głosem oddanym na zwycięzcę wyborów. Tak samo jest, gdy do wyborów się nie idzie, wówczas jest się obiektywnie sojusznikiem tych, którzy wygrali. Demokracja to nie koncert życzeń i nie polega ona na wstrzymywaniu się od decyzji. Tu panuje zasada albo – albo!
Realna polityka oznacza możliwość wpływania na bieg spraw. Fantazja polityczna to manowce nieskuteczności i ustawicznego głosowania na przegrywające opcje. Do wyboru trzeba dorosnąć, dojrzeć jego wieloraki sens, tym samym godzić się na pewne kompromisy. Czym bez nich będziemy się różnić od zamordystów? Demokracja to szukanie porozumienia, nie zaś narzucanie innym swojej wizji świata. Chodzi zatem o poszerzanie pola wolności i możliwości. Im mniej zakazów i przymusu, tym więcej dobrostanu. Niestety, nie da się przeskoczyć pewnych etapów rozwoju. Może to bowiem skończyć się tak, że oto wspięliśmy się na czubek drzewa, które właśnie w tym momencie zostało ścięte. Pokusa faszyzmu jest odwieczna, choć różne nosi nazwy. Czy chodzi więc o porozumienie za wszelką cenę? Nie, to się nie uda. Natomiast można i trzeba unikać zbytecznych zadrażnień. Odrzucić obelgi i uznać za normę krytykę poglądów, a nie ludzi. Oczywiście, należy napiętnować i ukarać tych, którzy łamią prawo. Tu nie może być taryfy ulgowej. Zgoda jednak jest potrzebna chociażby w kwestii bezpieczeństwa narodowego. Podważanie sojuszu (w ramach NATO) choćby z Niemcami jest aberracją albo zdradą. Rozbijanie Unii Europejskiej jest głupotą i wiedzie prosto do powrotu na drogę zacofania. Młodsi tego już nie pamiętają, ale jak wstawiano na Zachodzie zdjęcie z Polski, to była to furmanka ciągnięta przez konia. Tak było jeszcze ćwierć wieku temu. Dziwiono się, że w Polsce wiedzą, co to pasta do zębów i że nie używa się tutaj cyrylicy. Choć patrząc w usta czołowych polityków Zjednoczonej Prawicy, można zauważyć, że oni nie uważają pasty do zębów za produkt pierwszej potrzeby…
*
Dziś tyle mówimy o dezinformacji, tymczasem bez rozpanoszenia się bełkotu (zaliczam do niego również infotainment), byłaby ona o wiele łatwiejsza do wykrycia i zwalczenia. Jednak ciężko jest walczyć o prawdę, gdy tak trudno rozpoznać kłamstwo. Na tym bazują symetryści, głosząc, że wszyscy tak samo łżą. Z pozoru wygląda to na słuszną konstatację, ale wystarczy się przyjrzeć propagandzie choćby „kurwizji”, aby pojąć, czym jest permanentna manipulacja, której nie da się porównać z niczym dotąd w Polsce znanym. To fabryka kłamstwa! Sukcesem jej twórców jest fakt, iż ciągle musimy się do ich produktów odnosić, zamiast zbyć milczeniem ich wyrzygi i szczucie. Ale to już temat na inną rozmowę…
Aha, cytat zamieszczony na początku tego felietonu pochodzi z książki Zda(rze)nia wybrane przez tak zwanego Roberta Paśnickiego (Warszawa, 1997). Zakończę także z niej cytatem: A zresztą bełkot to też informacja, to może nawet kwintesencja informacji i całej naszej epoki!
ROBERT PAŚNICKI
Jakże słuszna jet Twoja diagnoza i jakże coraz trudniej jest znaleźć argumenty. Przykre jest to, że nasze pokolenie nie ma już tyle siły, aby fizycznie stanąć przeciw złu i kłamstwu, a młodzi i obojętni, przyzwyczajeni do konsumowania zdobyczy pokoleń nie mają na to ochoty. Nadzieja w wyborach.