Buta zamiast buntu młodych (polityków też)

Ciemnogrodu dzień powszedni (42)

Buta zamiast buntu młodych (polityków też)

            I.

            Natchnieniem, a nie mozołem, chcą się uplasować w życiu. Tymczasem (tym politycznym czasem) gotowi są gorliwie nosić teczki za swoimi partyjnymi mentorami, jak gdyby wierzyli, iż w nich spoczywa im przeznaczona buława, zamiast w ich własnym plecaku… Trzeba być samorodkiem! Wychowańcy polityków, jeśli ci preceptorzy o nich dbają, a nie ograniczą swego przemożnego wpływu do wykładu cynizmu i łajdactwa dla nosicieli ich teczek, czyli nie sprowadzają ich do roli przydupasów, którym ich lokajską rolę wynagrodzi się w przyszłości jakimiś fruktami politycznymi, a może nawet konfiturami w spółeczce państwa – nader rzadko sami wybijają się ponad przeciętność.

            Terminowanie u partyjnych wyjadaczy może przynieść korzyści osobiste, lecz już nie nauczy niczego ponad krótkowzroczne korzystanie z okazji.

            Talent wymaga obróbki, lecz nie papierem ściernym.

            Młodzi ludzie, czy nimi jesteście?

            Chodzenie na pasku politycznego promotora (rzadko jest on mentorem, zwykle z braku kwalifikacji) może skutkować bezideowym charakteru spaczeniem, miękkością kręgosłupa moralnego i staniem się anonimowym posłem bądź posłanką, głosującym bezmyślnie, co każą, byle za swoją kasą,

            Bez pewnej pryncypialności, bez elementarnej odwagi cywilnej, nie będzie się nikim więcej niż trybikiem w maszynie partyjnej. To są prawdy znane, ale czy nie zapoznane?

            Młodzieżówki partyjne (rządzącego układu oraz opozycji) są być może i prawdopodobnie pełne ludzi ambitnych, ale chyba niezbyt polityką zainteresowanych. Paradoks? Niekoniecznie…

            Gdyby było inaczej, a polityka byłaby ich konikiem, to znać by to było po jakości dyskusji z nimi. Polemiki by były…, by były. A nie ma nic! Oni nie są zainteresowani ani światem, ani Europą. Chyba nawet nie czytają prasy, że o książkach nie wspomnę. Pamiętam, że potrafiłem pojechać autobusem na drugi kraniec Warszawy, żeby kupić poszukiwaną książkę, a dziś dla wielu paczkomat kilkaset metrów od domu jest za daleko. Co się dziwić, że lokal wyborczy też jest za daleko… I do takich ludzi głowy myśli mogą być za daleko, by ich czy je oświecić.

            Narzekamy na brak talentów, podczas gdy selekcja negatywna jest oczywistym faktem. W dodatku liderom na rękę jest się otaczać miernotami.

            Głosu młodych nie słychać. A pokrzyczeć na koncercie czy ulicy każdy sobie może – ale to za mało!

            Jedyna partia młodych to emigracja.

            Nie krytykuję tego, bo rozumiem pobudki. Z drugiej jednak strony dziwi mnie wszelako ślepota naszego państwa, naszej opozycji, nas samych na to, że wybywają z Polski nie trumny, a wręcz przeciwnie…

            Jestem za wyjazdami w świat, ale powiązanymi z powrotami wcześniej niż na emeryturę,

            II.

            Mają to w dupie. Zatem proponuję parę słów o odpowiednikach tych, których opisałem wyżej. Jedni i drudzy są siebie warci!

            III.

            W roku 1997 Ewa Borzęcka nakręciła film dokumentny Arizona – ale potem nie zaczęła robić serialu, jak to fajnie pić alpagi. Nie przeszła od krytyki zjawiska do uczynienia z niego źródła dochodu. Tymczasem…

            Ale zanim ciąg dalszy. Film Borzęckiej był o nędzy popegierowskiej wsi, której symbolem było upijanie się towarzystwa winopodobnym trunkiem o uroczej nazwie Arizona.

            To była krytyka Balcerowicza obarczająca winą za upadek Państwowych Gospodarstw Rolnych i doprowadzenie do degrengolady ich pracowników. Ta populistyczna teza jest śmieszna, ale nader nośna. Jak gdyby alkoholizm był tam nowością po roku 1989… Lecz wreszcie chcę pokazać, jak od krytyki do źródła dochodu się gładko przechodzi.

            IV.

            W roku 2010 Irena i Jerzy Morawscy zaprezentowali publiczności film dokumentalny Czekając na sobotę. Przedstawiony wizerunek młodzieży z prowincji wzbudził dyskusję nacechowaną oburzeniem i troską o los ludzi, dla których poza weekendowym pląsaniem, pijaństwem i dymaniem na i po dyskotece nie ma nic, co w życiu ich interesuje; zresztą sami są z tym fatalistycznie pogodzeni i nie patrzą w przyszłość.

            Trafnie ukazany problem stał się pretekstem do ciekawej dyskusji. Lecz wnet ona ucichła, a przedstawiona historia stała się sposobem na dobry biznes. Tak, nie podjęto próby rozwiązania splotu nieszczęść, które sprawiają, że głupkowata dyskoteka jest istotą egzystencji, lecz zaczęto zarabiać na ludziach jej oddanych. Już w roku 2012 na antenie Polsatu, stworzony przez wspomnianych autorów, pojawił się serial paradokumentalny Chłopaki do wzięcia (dotąd zrealizowano ponad trzysta odcinków), w którym apologizuje się głupotę i ciemnotę.

            IV.

            Czy teraz już wszystko stało się jasne?

            Demokracja to powietrze. Pisizm to smog. Niektórzy nie chcą widzieć, wielu olewa, ale zatruwa to wszystkich. Pełzająca dyktatura zjada po kawałku wolność. Zakuwa w kajdany nie wszystkich jednego dnia – ale robi to konsekwentnie. Nie jest młody gnojek, który gdzieś ma wolność. Młody jest każdy, kto stoi po stronie swobody!

ROBERT PAŚNICKI

Podziel się

One Reply to “Buta zamiast buntu młodych (polityków też)”

  1. Ostatnie słowa są bardzo ważne.
    Nie młodość czyni młodym, a bystry głowa, umysł wypełniony wiedzą. Nie bystrym strzelaniem w gierce 3D, a tym, co mogę napisać i jak obronię swoje tezy.
    Moja teściowa, lat bardzo wiele ciałem jest stara, ale głową młodzież może pozazdrości. Bystrość umysłu starszej przerasta niejednego gracza.
    Uczepiłem się graczy, bo mam ku temu powody. Człowiek musi rozszerzać swoje horyzonty, a nie ograniczać.
    Teściowa mówi, że to przez krzyżówki, które każdego dnia pilnie i namiętnie rozwiązuje. Często odpowiedzi szuka w papierowych encyklopediach, a nie jak my, tak się domyślam, w Wikipedii, gdyż tak jest łatwiej.
    Coś jest takiego magicznego w książkach, czego nie ma nigdzie indziej.

    Młodzi zachowują się jak pokerzyści, a przyjdzie taki moment, że życie powie do nich, sprawdzam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *