Wróg mojego wroga… Czy aby na pewno?

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… Impresje własne, odc. 23.

Coraz bliżej święta… Tfu, znaczy się wybory, a może to też będą święta? W każdym razie wydarzenie bez precedensu za mojego życia. A dlaczego bez precedensu? O tym poniżej…

Wybory parlamentarne, czy inne, to niby nic dziwnego, może pomijając te pierwsze, kadłubowe, czerwcowe w roku 1989. Mniej lub bardziej regularnie mamy (jeszcze) prawo głosować wybierając parlamentarzystów, samorządowców, a ostatnio także europosłów.

Ludzie głosowali raz liczniej, raz mniej chętnie, raz do władzy dochodziła jedna opcja polityczna, raz inna,  ot życie. Jednak po raz pierwszy od czasu upadku PRL-u zachodzi poważna obawa, że głosowanie znów może odbyć się według zasady nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy

Przykłady postępującej, ordynarnej ingerencji obecnej władzy w proces wyborczy mieliśmy w czasie tych dwóch najważniejszych ostatnio – parlamentarnych w 2019 roku i prezydenckich w 2020 roku. W przypadku tych pierwszych wystarczy przypomnieć ingerencję przy pomocy osławionego Pegasusa, w przypadku tych drugich zmasowany atak władzy na kontrkandydatów obecnego rezydenta pałacu prezydenckiego przy pomocy wszelkich dostępnych tej władzy środków.

Do „walki” wyborczej użyte zostały tak zwane publiczne media, zasoby budżetowe, itd. Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie. W tym tekście nie mam zamiaru przypominać tego, co było, ale mam zamiar zastanowić się nad tym co będzie. Dla każdego normalnie myślącego człowieka powinno być jasne, że mogą to być ostatnie wybory, w których zmiana władzy może dokonać się w wyniku postawienia krzyżyka w odpowiednim miejscu na karcie wyborczej.

Bronisław Linke – Autobus

Jeśli, z różnych powodów, na przykład słabej frekwencji, się to nie uda, to obecnie rządząca mafia jako żywo będzie odpowiednikiem niegdysiejszego Frontu Jedności Narodu i zmiana władzy będzie możliwa tylko poprzez ogólnonarodowy bunt, czego szybko się nie spodziewam, bo naród jest podzielony jak nigdy.

Dlatego też nadchodzące wybory należy rozpatrywać w kategorii być albo nie być. Jeśli kaczystów od koryta nie uda się odsunąć przy pomocy głosowania, to będziemy mieli zamiast kraju, w którym można w miarę spokojnie żyć, jeden wielki łagier, w którym masa chłopów pańszczyźnianych będzie gięła karki, by zaspokoić wszelkie zachcianki zawiadującej tym łagrem magnaterii przestępczej.

Niebagatelnym utrudnieniem przed nadchodzącymi wyborami jest postawa mass mediów, jawnie propisowskich, bądź „tylko” symetrystycznych. Nieustanna papka informacyjna lejąca się z ekranów i łamów prasy od ponad siedmiu lat skutecznie robi wodę z mózgu sporej części społeczeństwa, czyniąc z niej wyznawców wodza odpornych na wszelkie fakty. W odróżnieniu od PRL-u rządowa propaganda jawnie wspomagana jest przez praktycznie wszechwładny już kościół katolicki, dotowany miliardami z budżetu państwa. Kaczyści i sukienkowi wspomagając się wzajemnie osiągają efekt synergii, z którym bardzo ciężko walczyć, ponadto zapewniając sobie wzajem bezkarność plus. Któż nie ma pokus?

Jeśli temu nie zapobiegniemy, to parafie będą niedługo miały oficjalnie status placówek dyplomatycznych, na razie są tylko quasi-ambasadami i quasi-konsulatami Watykanu.

Jacek Malczewski – Błędne koło

Od zwycięstwa wyborczego obecnej władzy systematycznie demolowany był system prawa w Polsce i zdemolowany został do tego stopnia, że nawet zwykle bardzo cierpliwa i przymykająca oko Unia Europejska powiedziała dość, i uznawszy nadwiślański kraj za jakiś bantustan, lub raczej kremlowskie dominium, przestała finansować tę patologiczną władzę. No bo niby dlaczego miałaby finansować taką władzę, której najwyższy przedstawiciel nazywa UE wyimaginowaną wspólnotą na przykład? Władzę nieuznającą wyroków TSUE? A europosłowie tej władzy, biorąc niemałą ilość euro jako diety jawnie w europarlamencie okazują wrogość tej Unii?

Ten zdewastowany polski system prawny ledwo dyszy. Niektórzy zdają sobie sprawę z tego, że trzeba będzie go uzdrowić, co będzie wymagało ogromu pracy przez długie lata. Rządy zjepowczyków doprowadziły mnie do uzupełniającego tę potrzebę naprawy wniosku.

Można mieć najlepsze na papierze prawo, a nie będzie ono działać, gdy przestępcy są u władzy. Można mieć prawo nienajlepsze, a ludzie przyzwoici i tak skonstruują przyzwoitą rzeczywistość. Dobremu, cywilizowanemu człowiekowi, nawet dziesięć przykazań nie jest potrzebne. Trzeba wychować pokolenie przyzwoitych ludzi, które wychowa kolejne pokolenia dobrych ludzi. I dopiero wówczas będziemy mogli być w miarę spokojni o przyszłość. A zacząć trzeba od wybrania przyzwoitych ludzi.

Nie ulega wątpliwości, ze celem numer jeden jest odsunięcie PiS-u i jego przystawek od władzy. Czasem apeluje się o to, by przed wyborami opozycja postępowała w myśl powiedzenia „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Częściowo jest to racja, ale chciałbym żeby osoby dysponujące czynnym prawem wyborczym naprawdę zastanowiły się, gdzie postawią krzyżyk na karcie wyborczej.

Wróg mojego wroga przyjacielem – a raczej aliantem – moim będzie tylko do czasu zrealizowania swojego celu. Przykładowo – alianci współpracowali ze Stalinem, by pokonać Hitlera, ale na długo przed zakończeniem drugiej wojny światowej było wiadomo, że po upadku jednego tyrana będzie koniec tej współpracy z innym tyranem. Efektem były żelazna kurtyna i mur berliński.

My mamy możliwość poprzez odpowiednie głosowanie uniknąć postawienia w Polsce takiej kurtyny, a przynajmniej postawienia jej w ograniczonym zakresie, bo przecież wyznawcy i wspólnicy kaczystów nie znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ci nasi przedwyborczy alianci po wyborach mogą mieć diametralnie różne od naszych cele. Mogą na przykład utrudniać postawienie kurtyny izolującej obecnych samodzierżców od stanowienia „prawa” w parlamencie bądź pobierania apanaży w spółkach skarbu państwa.

Ryba podobno psuje się od głowy, dlatego musimy najpierw zadbać o tę głowę. Muszą ją stanowić ludzie, którzy będą w miarę przyzwoici. Piszę w miarę, bo wiadomo, któż nie ma pokus? Ale chodzi o to, by takich ludzi kusiły co najwyżej ośmiorniczki w knajpie, czy modne zegarki, a nie koncerny paliwowe i banki.

Pamiętajcie więc, że wasz krzyżyk ma bezprecedensowe znaczenie, ponieważ na wieki możemy zostać kondominium kremlowsko-toruńskim, czy toruńsko-kremlowskim.

Trudno uwierzyć pod barw widowiskiem
Na całe nieba ogromne dziedziny,
Że to godzina zwilgotniałych pysków,
Które smak ofiar odnajdują w ślinie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Podziel się

2 Replies to “Wróg mojego wroga… Czy aby na pewno?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *