Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… (impresje własne) odc. 7.
W październiku 1962 roku zmarł Bronisław Wojciech Linke. Bardzo ciekawy artysta, znany przede wszystkim chyba dzięki temu, że jego obrazy w swoich utworach wykorzystał Jacek Kaczmarski. Jeden z nich to Kanibalizm tworzony w latach 1950-51, do którego powstała Kanapka z człowiekiem, a drugi to Autobus powstający w sumie przesz aż sześć lat, od 1955 do 1961 roku. I o tym ostatnim „combo” będzie dziś mowa.

Twórczość Linkego doceniali tacy artyści, jak Stanisław Ignacy Witkiewicz, czyli Witkacy, i Zdzisław Beksiński. Przejmujący wymową obraz, do którego Kaczmarski dopisał równie przejmujący tekst do dziś chyba jest „niewygodny” . Zakupiony przez Muzeum Narodowe na początku lat 70-tych ubiegłego wieku nie był eksponowany ze względów politycznych i do dziś nie jest elementem stałej ekspozycji. Obraz Autobus wykorzystano również na okładce książki Jerzego Pilcha z 2008 roku pod tytułem Marsz Polonia, która rok później została nominowana do Nagrody Literackiej Nike. I w książce i w obrazie doszukiwano się związków z dramatem Stanisława Wyspiańskiego Wesele.

Utwór Jacka Kaczmarskiego powstał w roku 1981, o którym sam autor w rozmowie z Jolantą Piątek w cyklu audycji Za dużo czerwonego opublikowanej w miesięczniku Odra ( II 2002 r.) mówił tak: To jest ostatnia piosenka napisana w Polsce..(…) Ten system wszystko zohydzał, wszystko było obrzydliwe, karłowate, nienaturalne, niesprawiedliwe, a jednocześnie wszechobecne.
W tejże rozmowie jest również taki passus: (…) czymś najbardziej fascynującym w działalności artystycznej jest prowadzenie poprzez sztukę rozmowy z ludźmi dawno nieżyjącymi, którzy w zupełnie innych czasach, innych realiach, przeżywali dokładnie te same rozterki, problemy, niepokoje i nadzieje. To daje jakby poczucie wspólnoty losu, wspólnoty kondycji ludzkiej na przestrzeni wieków.
Ja nie jestem artystą, ale w zupełnie innych czasach przeżywam dokładnie te same rozterki, problemy, niepokoje i nadzieje. Koło historii wciąż się toczy, a ludzie wciąż popełniają te same błędy, więc i ja pozwalam sobie na własne interpretacje…
Pędzimy przez polską dzicz,
Wertepy, chaszcze, błota.
Patrz w tył, tam nie ma nic,
Żałoba i sromota.
Polska coraz bardziej dziczeje, nie dość, że z Trybunału Konstytucyjnego w błyskawicznym tempie zrobiono trybunał kulinarny, to jeszcze jego przedstawicielka udaje, że nie odróżnia lidera opozycji od Adolfa Hitlera, a jakiś pismak „żartuje” sobie, że PiS powinien odstrzelić go na trzy miesiące przed wyborami.
Wojenka prowadzona przez rząd i jego pomagierów kosztuje nas setki milionów euro kar i blokuje środki z KPO. Niedługo z rozwijającego się kraju zostaną faktycznie tylko wertepy, chaszcze, błota, a nam pozostanie tylko żałoba i sromota.
Patrz w przód, tam raz po raz
Cel mgłą niebieską kusi.
Tam chce być każdy z nas,
Kto nie chce chcieć – ten musi!
Mamy wierzyć w mgliste obiecanki, a kto nie chce, ten zdrajca i, o zgrozo!, Niemiec, a w każdym razie nie Polak i nie patriota.
W Czerwonym Autobusie
W Czerwonym Autobusie
W Czerwonym Autobusie mija czas!
Ten czerwony autobus na obrazie Linkego symbolizował stalinowską Polskę. Wprawdzie Jacek Kaczmarski pytany o swój tekst w 1990 roku stwierdził, że jest tylko opisem obrazu, ale dodał, że jego – obrazu – aktualność stwarzała pozory, iż oddaje rzeczywistość roku 1981.
Tu stoi młody Żyd,
Nos zdradza – Żyd czy nie Żyd.
I jakby mu było wstyd,
Że mimo wszystko przeżył.
A baba z koszem jaj
Już szepce do człowieka:
– Wie o tym cały kraj,
Że Żydzi to bezpieka!
Więc na co jeszcze czekasz!
Więc na co jeszcze czekasz!
Więc na co jeszcze czekasz! W mordę daj!
Nienawiść do Żydów to temat osobny, obszerny i nic nie wskazuje na to, by miało się w tym temacie coś zmienić. Zresztą Żyd, Niemiec, cyklista, Azjata, Arab, osoba nieheteronormatywna, opozycjonista, czy ktokolwiek inny nie podobający się obecnej władzy, jej bojówkom oraz duchow(n)emu zapleczu, może liczyć w tym autobusie na cios w mordę. Dosłownie. I coraz częściej.
W rozmowie z Natalią Gorbaniewską (miesięcznik Kontakt – Paryż 1982 r.) Kaczmarski mówił tak: Starałem się walczyć o to, żeby podkreślić, że największą wartością, największym sensem istnienia jest jednostka, indywidualność, jej świadomość, niezależność myślenia i największą zbrodnią jest właśnie unicestwianie jednostki, ale problem ten umieszczałem w kontekście historyczno-kulturowym.
Natalia Gorbaniewska to była rosyjska poetka, prześladowana m.in. za protesty przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku, więziona na początku lat 70-tych XX wieku, a w 1975 toku zmuszona do opuszczenia Rosji. Osiadła w Paryżu i tam zetknęła się z Kaczmarskim. Była też tłumaczką literatury polskiej, a od 2005 roku posiadała polskie obywatelstwo. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski nadał, za wybitne zasługi w działalności na rzecz przełamywania historycznych stereotypów między narodem polskim i rosyjskim, za osiągnięcia w popularyzowaniu polskiej kultury, za wspieranie przemian demokratycznych w Polsce, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie Natalii Gorbaniewskiej (4.12.2013 r., cytat ze strony prezydent.pl)
W 1973 roku amerykańska piosenkarka Joan Baez poświęciła jej utwór do słów Shamsi Assār (ps. Shusha) pod tytułem Natalia zaczynający się tak:
Weaver of words
Who lives alone
In fear and sorrow
Where are the words
To set you free
Tkaczka słów,
Która żyje samotnie
W strachu i smutku
Gdzie są słowa,
które cię uwolnią
…
Indywidualność i niezależność myślenia jest wrogiem każdej autokratycznej władzy, więc obserwujemy teraz coraz intensywniejsze próby zlikwidowania myślenia w ogóle poprzez zawłaszczanie mediów wszelakich. Te, które udało się władzy przejąć, serwują ordynarną sieczkę propagandową partyjno-rządową. Są one silnie wspomagane przez media „ojca Odwierta”, za co rząd rewanżuje się hojnymi dotacjami. Jakby tego było mało, postępuje psucie oświaty, bo przecież trzeba zapewnić sobie kolejne pokolenia bezmyślnych wyborców, którzy postawią krzyżyk tam, gdzie się im każe. Jak tak dalej pójdzie, to będą stawiać krzyżyk także zamiast podpisu… Albo jakieś emoji…
Inteligentna twarz,
Co słucha zamiast mówić.
Tors otulony w płaszcz
Szyty na miarę spluwy.
A kierowniczy układ
Czerwony wiodąc wóz
Bezgłowa dzierży kukła –
Generalissimus!
Dziełem tych dwóch – marszruta!
Dziełem tych dwóch – marszruta!
Dziełem tych dwóch – marszruta! – Luz i mus!
Stare, sprawdzone, esbeckie metody, wraz z rozwojem techniki i mediów społecznościowych , przybrały tylko nieco inną formę. Już nie trzeba poruszać się tłumie ze spluwą pod pachą. Wystarczy przeszukiwać internet i kilkoma zdaniami lub rysunkiem zastosować prowokację. A Pegasus, czy inne tego typu narzędzie, to właśnie ucho tej twarzy, co słucha zamiast mówić.
Bezgłowa kukła trzymająca kierownicę jest wyjątkowo aktualnym wyobrażeniem rządu, który prowadzi ten autobus – Polskę – w przepaść. W 1945 roku Józef Stalin otrzymał tytuł Generalissimusa i jest on na obrazie uwieczniony, choć już wtedy nie żył, ale dalej mam wrażenie kieruje z „najtylniejszego” siedzenia bezgłową kukłą… Dziełem tych dwóch – marszruta!
Za robotnikiem ksiądz,
Za księdzem kosynierzy
I ktoś się modli klnąc,
Ktoś bluźni, ale wierzy.
Proletariacki herszt
Kapować coś zaczyna,
Więc prosty robi gest
I rękę w łokciu zgina!
Nie ruszy go lawina!
Nie ruszy go lawina!
Nie ruszy go lawina! Mocny jest!
Proletariacki herszt, siedzący nad przednim kołem autobusu, jest chyba jedyną postacią w tym wehikule z zadowoloną miną i na dodatek pokazuje „takiego wała jak Polska cała”. I znów bez problemu znajdziemy odpowiednik tej postaci w dzisiejszym społeczeństwie. Pewnie mu się wydaje, że Nie ruszy go lawina!, ale do czasu… Kosynier, to nic innego jak flaszka spirytusu w czapce krakusce, znów wymowne i aktualne.
A z tyłu stary dziad
W objęcia wziął prawiczkę.
Złośliwy czyha czart
W nadziei na duszyczkę.
Upiorów małych rząd
Zwieszony u poręczy
W żyły nam sączy trąd;
Zatruje! I udręczy!
Na samym końcu tego autobusu siedzi Stalin, który z tylnego siedzenia, podobie jak jego następcy, zarządzał również naszym krajem przy pomocy pierwszych sekretarzy jedynie słusznej partii. Teraz też mamy jedynie słuszną partię z jakimiś przybudówkami, tworzącą Zjednoczoną Prawicę, podobnie jak PZPR z SD i ZSL tworzyła Front Jedności Narodu… Po drodze pomiędzy Generalissimusem a bezgłowym manekinem trzymającym układ kierowniczy upiorów małych rząd ( rząd i rząd) w żyły nam sączy trąd przy pomocy rządowych i kościelnych mediów, czym skutecznie zatruł część społeczeństwa, a resztę udręczył.
Za oknem Polska w tęczy!
Za oknem Polska w tęczy!
Za oknem Polska w tęczy! Jedźmy stąd!
Dla mnie najbardziej wstrząsającym wrażeniem okazało się odkrycie, że wszystkie postaci na obrazie, poza jedną, mają zamknięte oczy. Ta jedna jedyna postać z otwartymi oczami, to dziecko siedzące na kolanach matki w centralnej części obrazu. Za nimi jest szyba z napisem po francusku „Wyjście bezpieczeństwa”, czy może raczej awaryjne…
Dziecko wydaje się być przerażone i nie ma w tym nic dziwnego, bo siedzi w autobusie pędzącym na zatracenie, wypełnionym nic nie widzącymi postaciami pogrążonymi w jakimś obezwładniającym śnie, które wiedzie coś w rodzaju chochoła. Jest w środku takiego zmotoryzowanego chocholego tańca.
Kaczmarskiemu zarzucano, że tym tekstem nawołuje do emigracji, bo przecież kończy się zawołaniem Jedźmy stąd!, ale sam poeta mówił: Ja sam nie miałem zamiaru wyjeżdżać, moja emigracja była przypadkowa.
Nie wiem, co Jacek miał na myśli pisząc Za oknem Polska w tęczy!, być może dziś napisałby inaczej, a może nie, bo przecież tęcza jest dziś stygmatyzowana i w jakiś pokrętny sposób to krótkie zdanie wpisuje się w ten ponury pejzaż. Gdyby dziś Polska w tęczy była, być może jej obraz nie byłby tak ponury, w coraz bardziej brunatnych odcieniach.
Całkiem możliwe, że tęcza miała jakiś związek z tekstem Warszawianki 1831 roku (dziękuję za przypomnienie Robercie Paśnicki), w którym stoi: W tęczę Franków orzeł biały, patrząc w niebo lot swój wzbił. W końcu Jacek na emigrację udał się do Franków właśnie, ale skoro jego emigracja była przypadkowa, jak sam mówił…
I oby tylko nie okazało się, że lata 2004-15 były złotym rogiem, który cham nie tyle zgubił, co świadomie wyrzucił…
Dla zainteresowanych obrazem Linkego polecam fantastyczny artykuł o tym dziele autorstwa pana profesora Marka Hendrykowskiego, który ukazał się 9 maja br. na portalu niezlasztuka.net, z którego to między innymi źródła skorzystałem przy pisaniu niniejszego felietonu. Cytowane fragmenty wypowiedzi Jacka Kaczmarskiego są dzięki pracy osób z portalu kaczmarski.art.pl.
One Reply to “Autobus czarno-czerwony”