Wojna moskowicko-NATOowska

[Zacząłem  pisanie tego tekstu z dziesięć dni temu. Niezbyt się przykładałem, ponieważ nie byłem pewien, czy warto go publikować. Ale zamordowanie Nawalnego oznacza zamknięcie starego schematu, czyli zastąpienie go nowym, bardziej radykalnym. Czyli poniższy tekst staje się bardziej potrzebny dla postrzegania nadchodzących wydarzeń.]

Ludzie pytają, czy będzie wojna Moskowii z nami, czyli z NATO(?)

Czy będzie w ciągu najbliższych miesięcy albo roku lub dwóch?

A może lepiej jest przedłużać wojnę w Ukrainie, ponieważ wiąże i wyczerpuje armię moskowicką(?)

A co jeśli Trump wygra i Amerykanie ‘się wypną’(?)

Wojny przeciw NATO takiej jak w Ukrainie Kreml nie zrobi, nawet jeśli Amerykanie ‘się wypną’. Problem w tym, że taka wojna nie jest Moskowitom potrzebna, żeby osiągnąć ich cel konfrontacji z NATO.

Ten cel został zdefiniowany jeszcze przed przyjściem Putina do władzy. Właściwie rozważali go już w czasach zimnej wojny ale nie mieli odwagi stawiać na taki scenariusz, więc nikt tego poważnie nie rozważał. Tymczasem po rozwiązaniu Związku Radzieckiego, myślenie tą drogą stało się jedynym jako-tako sensownym. Co prawda, siły RF były mikre w porównaniu z sowieckimi ale i kohezja Zachodu zaczęła się rozłazić jeszcze zanim Moskowici, zaczęli temu procesowi pomagać. To właśnie kohezja czyni artykuł piąty tak groźnym a tenże artykuł jest najsilniejszym składnikiem siły odstraszającej NATO.

Moskowickie ultimatum z grudnia 2021 wskazuje niedwuznacznie, że złamanie tej kohezji jest najważniejszym celem Kremla. Co jest niejako oczywiste ponieważ reżim może utrzymać się tylko zgodnie z zasadą ‘roweru Che Guevara(y)’, a że ‘rower może jechać’ tylko na zachód, więc należy rozmontować ścianę o którą musiałby się rozbić.

Obecnie doszedł jeszcze jeden bardzo pragmatyczny powód polegający na tym, że jeśli NATO będzie potrzebowało broni i amunicji dla siebie, to nie wyśle jej Ukraińcom.

Jeśli jeszcze dodać potencjalne ‘wypięcie się Trumpa’ nie tylko w kwestii zobowiązań sojuszniczych ale nawet w kwestii dostaw/sprzedaży broni i amunicji, to powstaje obrazek wystarczająco ‘надёжный’ dla Kremla. Wystarczająco by… ale nie uprzedzajmy wypaków.

Czyli odpowiedź na pytanie czy Moskowia wywoła wojnę z NATO brzmi:

Tak jakby.

To będzie zbrojno-polityczna akcja z celem wywołania kryzysu wokół artykułu piątego Traktatu Waszyngtońskiego.

Nie opiszę nawet przykładowego scenariusza i uważam, iż nikt nie powinien tego robić. Nie dlatego, że moskowickiej armii brakuje kompetentnych sztabowców a czekiści już całkiem utracili umiejętność konstruowania intryg politycznych przez swych świadomych i nieświadomych agentów. Uważam, że nie należy go opisywać, żeby nie ułatwiać wyboru tym którzy otrzymują na stół ‘prace rzemieślników’ i nadają im dalszy bieg na stoły zauszników putina. Oni korzystają z Internetu dużo bardziej niż powinni i niż większości po naszej stronie się wydaje.

Nakreślę jedynie najogólniejszy z możliwych scenariuszy tego wydarzenia abyście mogli dostrzec co się dzieje, gdy ‘prawie-się-zacznie’:

Najpierw pojawi się jakby koncyliacyjny ton w sygnałach werbalnych a nawet w akcjach Kremla ale na bardzo krótko. Następnie usłyszymy dużo kacapskiego biadania. I dość nagle w trakcie biadania pojawią zbrojne akcje o dwuznacznej proweniencji na terenie jednego z granicznych państw NATO. Jednocześnie jawna i niejawna propaganda moskowicka, wraz z ich dyplomacją, będą robili wszystko i jeszcze więcej, by proces wywołania artykułu piątego przedłużył się ile to tylko możliwe. To będzie walka o każdą godzinę.

Oczywiści jeśli nie uda się tego procesu storpedować, to automatyczną kontynuacją będzie wytwarzanie wszelkich możliwych przeszkód pomiędzy ‘etapem papierowym a stalowym na polu walki’

Jeśli nawet i to się nie całkiem uda, to i tak każdą godzinę siania zamętu.

Zrobią coś w rodzaju Buczy, czy Irpienia i może nawet będą uciekać szybciej niż spod Kijowa ale zostawią ranę, która następnie będą starali się zakazić. To jest pewnym elementem planu, ponieważ zakładają, że nikt przecież na Moskwę nie pójdzie. I niestety prawie na pewno mają rację w tym ostatnim.

Kiedy?

Ewentualne zwycięstwo wyborcze Trumpa jest oczywistym starterem. Wydawałoby się, ze pierwszy dzień po zaprzysiężeniu ‘pasowałby do moskowickiej estetyki’ i to jest bardzo prawdopodobne.

Ale klęska wyborcza Trumpa to niestety też ‘świetna okazja’ (w moskowickiej percepcji), ponieważ napięcie polityczne w USA jest praktycznie gwarantowanym czynnikiem w takiej sytuacji. Cała moskowicka świadoma i nieświadoma agentura w USA zostanie włączona na najwyższe obroty ‘z poczwórnym dopalaniem’ aż do ‘spalenia silników’.

Niepokoje w USA będą uznane w Moskwie jako ‘właściwy moment’.

W styczniu 2025 konstytuuje się

Co może anulować tę nieuchronność?

Tylko śmierć czekistowskiego projektu z lat 1990tych nazywanego ‘преёмник’.

Praktycznie oznacza to całkowite pozbycie się Putina [dowolną drogą ale najlepiej przez haski areszt] i złamanie wiary w powodzenie u pozostałych aktywnych operatorów tego projektu.

Czy jest to realne?

Bez starcia zbrojnego, raczej nie.

Chyba, że jakieś domino ruszyłoby zainicjowane ‘naturalniawą’ śmiercią putina w najbliższych miesiącach.

Ale przecież jest toczące się starcie zbrojne w Ukrainie, które może zastąpić całą powyższą strukturę(?)

Może jeśli wszystkie środki Zachodu (głównie USA) zostaną natychmiast udostępnione Ukrainie, plus parę niestandardowych posunięć o jakich dziś nie napiszę. Jeżeli nastąpi miażdżąca klęska moskowickiej armii w Ukrainie, to i projekt  ‘преёмник’ się posypie.

Jest jeszcze słaba nadzieja na Nikki Haley. Jeżeli ona dostanie nominację republikanów, to najprawdopodobniej wygra wybory. A Nikki w stosunku do Moskowii jest jak Reagan z dopalaczem, wiec rozmontowanie tego zagrożenia będzie dla niej absolutnym priorytetem. Przy czym to raczej też  może rozwinąć się przez powyższą opcję ukraińską.

Co nam grozi w Polsce?

Niestety sporo, choć ostrzał nuklearny Warszawy jakim nas straszą wykluczam na 99,99%.

Obronę Częstochowy wykluczam na 100%.

Co można zrobić na ewentualność tego starcia z Moskowią?

Trzeba się przygotowywać do obrony z determinacją taką jak gdyby USA nie istniały.

Na poziomie rządów europejskich, trzeba wyłożyć jeszcze więcej pieniędzy na przyspieszenie produkcji, amunicji, sprzętu i części zamiennych, na wczoraj, oraz zacieśnić współpracę z Ukrainą w największym dostępnym stopniu.

Na poziomie prywatnym, zrobić podstawowy kurs ratownictwa medycznego i zaprzyjaźnić się z ukraińskimi cywilami jacy zdobyli już jakieś praktyczne doświadczenie.

Wygramy to i bez trumpistowskiej Ameryki, byleby zachować trochę kohezji.

Tekst jest niepełny. Możecie pomoc mi w jego uzupełnieniu. Zapraszam.

Podziel się

2 Replies to “Wojna moskowicko-NATOowska

  1. Jeżeli Putler będzie chciał napaść na Polskę by sprowokować NATO, będzie dla nich to bolesne, choć Putler nie użyje bomby to państwa NATO może jej użyć. Putina nikt się nie pozbędzie, za dużo ma sprzymierzeńców. Jeśli kopnie w kalendarz, on ma już następce ,hodował go, a ponoć jest 100 razy gorszy niż Putler. Ludzie z Polski będą uciekać, nikt nie będzie chciał walczyć. Tak to widzę.

    1. Putin nie ma i jak dotąd nie hodował żadnego następcy, ani lepszego, ani gorszego. Nie tylko NIE istnieje żadne wiarygodne źródło dla Pani twierdzenia ale istnieją tysiące, informacji i publikacji jakie zdecydowania temu przeczą. Pośród niewielu bezdyskusyjnych elementów putinowskiej kleptokracji, ten jest jednym z najbardziej bezdyskusyjnych. Jeśli zaczerpnęła Pani tę informację z jakiegoś źródła, to proszę je NATYCHMIAST odciąć i wyrzucić
      Ostatnie zdanie Pani komentarza jest sprzeczne z pierwszym, jeśli dobrze zrozumiałem intencję pierwszego.
      Gdyby miała Pani jakieś prawdziwe pytania lub kwestie do przedyskutowania, to chętnie odpowiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *