Rdzeń należytości

Ciemnogrodu dzień powszedni (32)

            Nasza ojczysta nienormalność:

            ● polityka – propaganda i oderwanie od rzeczywistości, klientelizm;

            ● oświata – ideologizacja dzieci i młodzieży, promocja antynauki, czyli zabobonów;

            ● kultura – równanie w dół i pogłębianie dna, triumf prymitywizmu;

            ● media i dziennikarstwo – upudrowane szambo, regres rzetelności totalny;

            ● religia i Kościół – obrona przywilejów i bezkarności kleru, odwieczne pasożytowanie na państwie i narodzie polskim.

                                                                       ⁂

            Jako ludzie stąd mamy ujemne punkty za pochodzenie. Przez ostatnie mniej więcej trzydzieści lat udawaliśmy chyba kogoś zupełnie innego, niż naprawdę jesteśmy (mówię o ogóle). Ci zaś spośród nas, którzy szczerze przyjęli wartości zachodniej demokracji i kultury (także politycznej), a nie tylko pospolitego stylu życia i użycia, w tym gadżeciarskie błyskotki, odróżniają się od pozostających wewnętrznie ludźmi bez zakorzenienia nigdzie, ale o wschodnioeuropejskiej, a nawet ruskiej mentalności, bo nie ma tutaj mowy o cywilizacji (wszak ona wymaga cywili, czyli obywateli świadomych swej obywatelskości).

            Obecna władza burzy wszystko, co jest od niej różne, także złudzenia, jakie miał odnośnie do nas świat cywilizacji euro-amerykańskiej. Byliśmy prymusami transformacji postkomunistycznej – dziś staliśmy się swoistym memento, żeby nie dawać się więcej nabierać i podobnych ze wschodnich peryferii dziwacznych dzikusów trzymać na dystans, bo cham narobi tylko w salonie i jeszcze będzie się domagać uznania za finezję tego aktu.

            Uświadommy sobie, iż w Unii Europejskiej nikt po nas nie będzie płakał. Tak jak nikt w Europie nie rozpaczał po rozczłonkowanej przez trzech zaborców Rzeczypospolitej. A jeśli płakano, to łzami iście krokodylimi.

            Sympatia to coś bardzo ulotnego, stereotypy zaś są niemal wieczne. Za sprawą rządów ludzi pokroju Kaczyńskiego, Ziobry, Dudy i Morawieckiego znów Polska się jawi jako ciemniacki zaścianek pełen ludzi głupich po prostu. Takich, z którymi nie da się rzetelnie współpracować, gdyż są nielojalni, niesłowni i ogarnięci osobliwą manią wielkości. Megalomański ów kompleks przejawia się urojeniami godnościowymi, napastliwymi uroszczeniami natury rozmaitej i na ogół rozmytej w treści, mistycznym przeświadczeniem o własnej „pępkoświatowości”, czyli uważaniem siebie za istotny, ba, konieczny element każdej układanki politycznej, militarnej i ekonomicznej. To budzi politowanie i zniecierpliwienie, że o niesmaku nie wspomnę.

            Cóż bowiem tak szczególnego mamy do zaoferowania tym, którzy mieliby być naszymi partnerami? Otóż naszą ofertą jest obrażanie ich i obrażanie się na nich. Domaganie się wyłącznej uwagi i pieszczenia się z naszymi kompleksami, wreszcie żądanie pieniędzy, bo nam się przecież należą jako… och, lista zasług naszych wiekopomnych jest długa. Ale wystarczy im uświadomić, iż jako Chrystusowi Narodów, a więc wyjątkowej, świętością naznaczonej zbiorowości, która jest nosicielem światła reewangelizacji Europy i świata… Przecież takich ludzi uważa się za mocno (i wielokrotnie) stukniętych! Nikt im wprost nie powie, że są wariatami, lecz też nikt nie będzie się z nimi cackał, nie wspominając o braniu ich serio. Wystarczy, że da się im do zrozumienia, że jeśli nie podoba się im świat wartości Zachodu, to droga na wschód wolna, russkij mir czeka…

            Wracajcie do tego błota, z któregoście wyszli! No i krzyż wam na drogę, skoro tak się lubujecie w męce i martyrologii!

            Po polexicie (i w perspektywie NATO-exicie) znowu będzie się można pławić w masochistycznej rozkoszy, nucąc starą śpiewkę o zdradzie ze strony Zachodu, który wszak powinien nas hołubić i mieć na pierwszym miejscu, nawet przed własnymi interesami strategicznymi i cywilizacyjnymi normami, przymykając oko na uchybienia naszej praworządności i wypaczenia demokracji.

            Moi kochani rodacy, gdybyście byli sami w sobie dość silni, nikt by was nie zdradzał. Aliści aby silnym być – trzeba znać także, a może przede wszystkim, swoje własne ograniczenia i wady, narowy i cechy charakteru. Tymczasem wciąż powtarza się odwieczne – jakoś to będzie (to cytat z Pana Tadeusza). Dalibóg, pewnie, zaiste, nader przenikliwa analiza – będzie, bo co ma nie być!?

            Pogarda dla rozumu i zdrowego rozsądku wiedzie do irracjonalnego przeświadczenia, że siła wyższa (najwyższa!), ma nas w opiece, w szczególnej pieczy, bowiem Królową Polski jest Wiecznie Dziewicza Matka Jezusa, a On jest Polski Królem, tyle że jeszcze nie ukoronowanym formalnie, co wielkim jest i grzesznym zaniechaniem. Wszelako gdy to się stanie, dopełni się nasze przeznaczenie – nastąpi cud i jako naród najbardziej wybrany spośród narodów wybranych obejmiemy naczelnictwo ludzkości i święta nasza mowa stanie się paninterlingwą, gdyż słowo polskie jest ostatnim słowem człowieczeństwa przeanielonego, bożonośnego, niebiańskiego…

            Tych rojeń jest więcej i nowe się namnażają, zatruwając zainfekowany nimi organizm narodu.

            W tej szarpaninie, pośród megalomańskich mitów (Wielka Lechia!) i wymysłów zaprawionych obskurantyzmem na miarę analfabetów, nie możemy liczyć na jakieś wypośrodkowanie opinii, celowe i planowe działanie na dłuższą metę, a nie od jednego do drugiego słomianego ognia zapału wyskoki. To też pokazuje, dlaczego potencjał protestu czynnego jest tak nikły. Większości nawet nie tyle się nie chce, co po prostu sprawy państwowe są tym ludziom obojętne. Mają swój nieformalny hymn, acz nie sądzę, aby gorzka wymowa tekstu tej piosenki w pełni do nich docierała, zresztą chyba mało kto ją już dziś pamięta. Mam na myśli z roku 1994 utwór wykonywany przez Ryszarda Rynkowskiego (do tekstu Zbigniewa Książka) Weźcie sobie, chłopaki, ten kraj.

            Brak nam rdzenia należytości, czegoś, co jest spoiwem i jednocześnie nadaje formę – sedno normalności, jądro wspólnoty zasad. Ha! Normalność to u nas jest wybryk, pomyłka bądź nieporozumienie. Wieczna prowizorka i odwieczny bałagan. Bagno symboliczne, owo Gopło wciąga nas i truje swymi wyziewami. Aleć my lubim sielanki, a raczej takie „śmierdzianki” i brud. To właśnie jest autentyczna cywilizacja śmie(r)ci!

            Jeśli nie wygrzebiemy się z tego śmietnika, który wielu wielbi, że aż go nazywa świetnikiem (tak się im podoba w życie w zsypie albo na wysypisku), to na zawsze zostaniemy na marginesie, tam właśnie, gdzie zwozi się odpady. Czy tego chcemy, czy naszym ideałem jest bycie na samym końcu przewodu pokarmowego? Cóż, teraz rozumiem, dlaczego tak liczni bez problemu urządzili się w dupie – to ich naturalne środowisko.

ROBERT PAŚNICKI

Podziel się

One Reply to “Rdzeń należytości”

  1. Jak zwykle, w samo sedno problemu,naszych imaginacji, naszych przywar! A jeżeli w przepowiedni o mesjaszu narodów pomylono trochę ułożenie granic wybrańców?! Jeżeli jest to Ukraina, która pokazuje hart i desperację w obronie ojczyzny?! Tak mam dosyć tej polskiej buty, prymitywizmu i zadufania, ze nie chce mi się być patriotka! Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *