“Prawdziwe successory i Adama, Setha, y Iapheta”

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… (impresje własne) odc.9.

Wywod iedynowłasnego panstwa swiata, w ktorym pokazuie X. Woyciech Debolecki […], ze nastarodawnieysze w Europie Krolestwo Polskie, lvbo Scythyckie, […] ma prawdziwe successory i Adama, Setha, y Iapheta […] y że dla tego Polaki Sarmatami zowią, a gwoli temu y to sie pokazuie, że język słowieński pierwotny iest na świecie […]. Niegań aż przeczytasz.

Źródło: Domena publiczna

Takie oto dzieło powstało  w 1633 roku , jak na przywołanej karcie tytułowej widać, było jeszcze sprawdzone przez jakichś tam zapewne wybitnych na owe czasy „fachowców”.  Dla uproszczenia tekstu – poniżej można zobaczyć mapę gdzie Scytowie i Sarmaci pomieszkiwali.

Źródło:Wikimedia Commons

X. (ksiądz) Woyciech Debolecki, autor tego wiekopomnego dzieła, ród Sarmatów wywodzi od samego Adama, co nie jest jakimś specjalnym wyróżnieniem, bo skoro biblijny Adam  był  pierwszym człowiekiem, to każdy sobie go może wpisać do drzewa genealogicznego…

Znacznie ciekawsza jest postać Seta, trzeciego syna Adama, którego potomkowie zostali Narodem Wybranym, czyli Izraelitami. Jakoś dziwnie się zdarzyło w bliższych współczesności czasach, że prawdziwe successory Setha, zaczęły krewnych po mieczu wyrzynać…  Ale może ma to jakiś związek z egipskim bogiem Setem, który zabił swojego brata Ozyrysa, a wyróżniał się białą skórą i rudymi włosami…

Jafet z kolei to jeden z trzech synów Noego, ponoć najstarszy, rzekomo przodek wszystkich Indoeuropejczyków, zwanych kiedyś Ariami (ciekawe , prawda?), czyli rasy białej.

Już Jan Długosz twierdził, że przodkami Polaków był lud Sarmatów. Ale jak się okazuje, nie wszystkich. Owóż to rycerskie plemię Sarmatów opuściło zamieszkiwane przez siebie tereny między Uralem, a Morzem Czarnym i przybywszy na obszar późniejszej Rzeczpospolitej Obojga Narodów zniewoliło miejscową ludność przekształcając się w szlachtę. Tak więc szlachta i tylko szlachta została innym „narodem wybranym” uzurpując sobie wyłączne prawo do zarządzania państwem i bycia „narodem”. No, ale dość legend. Fakt jest faktem, że po szwedzkim potopie nasiliły się tendencje ksenofobiczne, a wcześniejsza tolerancja (religijna i inna) poszła w niepamięć i do tej pory jest w znacznej mierze zapomniana.

Skąd ten przydługi wstęp? Ano stąd, że rosną nastroje ksenofobiczne i kasta rządząca uzurpuje sobie prawo oceny kto zasługuje na miano „prawdziwego Polaka”, więc trochę o tym będzie w niniejszym tekście.

Dembolecki, czy Dembołecki, to swoją drogą postać pasująca do obecnych, potrząsających szabelką mitomanów. Franciszkanin, przyczynił się do utworzenia Towarzystwa Żołnierki Chrześcijańskiej w Ołomuńcu około roku 1620, przez pewien czas kapelan znanych z rozbojów lisowczyków, wskutek swobodnego trybu życia popadł w kolizję z władzami kościelnymi…, ale po pogodzeniu się z nimi ostatecznie został  historykiem i kronikarzem zakonu.

Jakbyśmy dziś powiedzieli był też manipulatorem. Zawołanym. Jak pisze Piotr Czarczyński  w pracy Między „świętą prawdą” a herezją – Biblia w Wywodzie jedynowłasnego państwa świata Wojciecha Dembołęckiego : Cytaty biblijne pojawiają się niemal na każdej stronie, mało kiedy jednak odpowiadają swej oryginalnej formie. Zazwyczaj autor nieznacznie, ale jakże znacząco (!) je modyfikuje, aby najpełniej wpisywały się w naczelne przesłanie utworu. Mimo zapewnień autora, że objaśnia święte zwoje „według litery, po istorycku”5 (292) oraz że ich wykładnia „nie jest przeciwko Doktorom Świętym i duchownemu ich wykładowi” (292), okazuje się, iż Dembołęcki potraktował biblijne relacje z właściwym sobie dystansem: reinterpretował wersety, naciągał lub pomijał fakty niewygodne dla swoich teorii.

Manipulacja jest przez obecną władzę stosowana jako broń masowego rażenia  umysłowego, serwowana na okrągło przez telewizję partyjną zwaną niegdyś publiczną oraz finansowane przez siebie ( a po prawdzie z naszych podatków) inne media. 

Przejdźmy wreszcie do muzyki. Ilustracją do mojego felietonu będą teksty z płyty o wszystko mówiącym tytule Sarmatia,  a nagranej przez Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego.

Rozpoczyna ją Do muzy suplikacja przy ostrzeniu pióra:

Obdaruj, Muzo, Twego ucznia
Czarem wieczornej kurtyzany,
Ażebym miał, nim zabrzmi jutrznia
Kształt Twej bytności zapisany.


Może i ja z Twojego ciała
Dobędę szczery dreszcz kochanki.

Tylko się pierwszy raz daj objąć
A niech już sobie krytyk kracze!
Choć mnodzy wciąż to z Tobą robią –
Wszak każdy robi to – inaczej…



Mam nadzieję, że i ja, robiąc to inaczej, nie zanudzę was…

Trzeci utwór, Na starej mapie krajobraz utopijny, opowiada o wyimaginowanym obrazie ziemi szczęśliwej, Sarmatii właśnie, gdzie:

Na wieżach zamków co noc o przyszłość się troszczą uczeni,
A w gronie doradców – władca o teraźniejszość się troszczy.

Ceni przyjemność i pracę, szanuje rąk ludzkich twory,
Nęcą go księgi tajemnic, cieszy go ład i dostatek.

Pięknie, prawda? Ale łatwo nie jest tam dotrzeć:

Dróg, by tam trafić – nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.


Niestety…

Ta Terra Felix, Sarmatia warta
Wiecznych podróży, pióra i lutni.
 …
…okazuje się być krainą, gdzie uczeni coraz bardziej są pokroju Deboleckiego (Dębołęckiego), a władca w gronie doradców o teraźniejszość wyłącznie swoją i ich się troszczy, cieszy go ład, tzw. polski ład…

Istnieje przecież – wsparta na barkach
Bóstwa o rysach okrutnych.


Powyżej jedna ze stron wkładki do CD Sarmatia

Czwarty utwór, Dobre rady Pana Ojca, idealnie  podsumowuje manipulacje i propagandę obecnie rządzących i wspierającego ich kleru :

Słuchaj młody ojca grzecznie

Nie wyjeżdżaj w obce kraje,
Bo tam szpetne obyczaje.

One Niemce i Francuzy
Mają pludry i rajtuzy.
Niechrześcijańską miłość głoszą
I na wierzchu jajca noszą.
Pyski w pudrach i w pomadkach,
Wszy w perukach, franca w zadkach.

Cudzoziemskich ksiąg nie czytaj,Czego nie wiesz – księdza pytaj.


Krótki refren dobitnie pokazuje sarmacką obyczajowość.

Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

W ciekawym artykule o alkoholu w szlacheckiej Polsce, autorstwa Kamila Janickiego, możemy wyczytać:  Według szacunków historyków, mieszkańcy dworów i zamożni mieszczanie pili w czasach saskich (a więc w pierwszej połowie XVIII wieku) około 20 litrów wódki i ponad 700 litrów piwa rocznie na głowę.  Piwo było słabsze, 2-3% alkoholu, ale pite od śniadania w wielkich ilościach. Nic dziwnego, że skończyło się rozbiorami…

Szlachcice nad kuflami piwa na obrazie Jana Czesława Moniuszki.

Powiedzenie o popuszczaniu pasa za saskich czasów znają chyba wszyscy, ale w linkowanym artykule jest też przytoczone inne, którego nie znałem, ale wiele mówiące: Gdzie księża i furmani piją, tam najlepsze piwo. Furmanom  (kierowcom)  picie do dziś nie przeszło, ale nie radziłbym się już kierować ich gustem…

Pamiętnikarz Adam Moszczeński wspominał, że: Za panowania Augusta III kraj cały nie wytrzeźwiał jeszcze, rozpojony przez Augusta II

Najsmutniejszy jest jednak koniec tego wiersza:.Taką stoi Polska racją
Na pohybel innym nacjom!


Niesamowite wrażenie  robi też kompozycja Dzielnica żebraków. Muzykę do niej, podobnie jak do Dobrych rad… skomponował Zbigniew Łapiński. Król wybrany dzięki nadziei, przede wszystkim nędzarzy, że do gara będą mieli włożyć coś więcej okazał się  jednak królem złodziei:


Ma nędza swą godność, lecz nią się nie najesz,
I więcej coś w ustach mieć chcesz, prócz nadziei,
Wybrano więc króla, a on – powiadają –
Okazał się królem złodziei.

A król wszak szlachetną miał myśl, by pogodzić
I jednych i drugich, choć w walkach zajadli;
Lecz zanim spłodzoną ideę urodził –
Złodzieje nędzarzy okradli.

Burza dziejowa w coraz bardziej żebraczej Polsce się szykuje  w okresie nadchodzącej zimy, lecz:
Na burzach dziejowych w żebraczej dzielnicy
Ni klasztor, ni zamek właściwie nie straci,
Bo koszt szlachetności wyliczą skarbnicy…
A okradziony – zapłaci.


Łudzimy się teraz nadzieją, że to jednak okradający nas klasztor i zamek zapłaci, ale, patrząc na historyczne doświadczenia, niewielka jest na to szansa.

Czary skuteczne na swary odwieczne niby opisują jakąś odległą w czasie rzeczywistość, niestety, wydaje się, że to dzisiejsze obyczaje:

Wielkie jest na czary zapotrzebowanie
W czasach niespokojnych królestwa bez stosów.
Wierzy w nie lud prosty, wierzą pretorianie
Rymując formuły na odmianę losu
I na pozbywanie się
Strapień i osób.

Słychać z ust dostojnych hasła i zaklęcia,
Goreją złe oczy rzucając uroki
A zauroczeni nie mają pojęcia
Że już ostateczne zapadły wyroki

Płyną ulicami magiczne opary,
Chodzą prostaczkowie szczęściem oczadzeni,

Grosz ostatni żebrakowi
Zabierz, daj czarownikowi
I się brzmieniem zaklęć odurz
Zaczem głowę workiem owiń
I z wysokich rzuć się schodów
To nie zaznasz więcej głodu.

Jak nie wierzysz – to się módl,
Cóż jest w końcu – ziemski głód?


Czy trzeba komentować?  Cóż  jest ten ziemski głód? Zwłaszcza dla spasionych czarowników odzianych w kolorowe kiecki i oczadzających kadzidłem prostaczków… Muzyka znów Łapińskiego.

Ponieważ zbliżają się wybory (podobno), to warto przytoczyć też kilka wersów z utworu Elekcja:

Ten Prusom gardłuje, ten Wiednia partyzant,
Ów ruskiej się chwyta sukienki,
A troską każdego szczęśliwa ojczyzna –
Stąd modły, przekleństwa i jęki.

Polityką zwie się ów spór Panów Braci
W kolokwiach elekta z elektem;
Schlebiają szarakom złociści magnaci
Wśród jęków, modlitw i przekleństw.

Kro widział obrady obecnego sejmu, ten musi docenić te dwie strofy, wzajemne oskarżenia  i wycieranie sobie gęby patriotyzmem  jest dziś wyjątkowo jaskrawe,  a polityka to wciąż w krysztale pomyje.

Co czub i wąsiska – to wróż i historyk, niezbite też ma argumenta – takich specjalistów namnożyło się pełno, odpornych na wiedzę, łykających fake news niczym młode pelikany, a i szlachectwo nie jest już konieczne, wystarczy dostęp do internetu. Im bliżej będzie wyborów, tym wrzaski będą głośniejsze:

„Czas ratować państwo chore,
Szlag mnie trafia – ergo sum!
Po sąsiadach partię zbiorę,
Uczynimy szum!”


I na koniec taka refleksja, pod którą podpisuję się obiema rękami, jam  też Prosty człowiek:

Dla głodnych talerz mam i stół,
Z tego com zebrał – oddam pół.
Ale jak sięgnie ktoś po wszystko –
Łapy przetrącę – ja nie Chrystus!

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *