W krysztale pomyje

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… (impresje własne) odc. 2

Ponieważ wydaje się, iż wkrótce możemy być uczestnikami przełomowych wydarzeń, które mogą potoczyć się dobrze lub źle, to dziś przedstawiam  takie oto zestawienie dwóch postaci z Ciemnogrodem mających wyjątkowo nie po drodze. A na koniec małe post scriptum.

  Stanisław Ignacy Witkiewicz i Jacek Kaczmarski z oczywistych względów nie mieli szansy się spotkać, ale połączyła ich sztuka. Witkacy był synem malarza i pisarza i nauczycielki muzyki, a rodzice Jacka byli plastykami. Matka Kaczmarskiego ponadto była także pedagogiem i historykiem sztuki, siostra ojca natomiast śpiewaczką operową, uczennicą Ady Sari, a ojciec zabierał  go na wystawy i opowiadał o oglądanych obrazach.

Nic dziwnego zatem, że w 1980 roku  powstał utwór  Autoportret  Witkacego, do którego muzykę skomponował Przemysław Gintrowski.  Jacek opowiada o tym tak: Jeśli chodzi o muzykę komponowaną przez Przemka Gintrowskiego, zauważa się, że ma ona swój bardzo charakterystyczny, typowy ton, niezmienny od lat dwudziestu. Nauczyłem się pisać dla niego specyficzny rodzaj tekstów. (…) Kiedyś nawet przeprowadziłem swoisty eksperyment: wiedząc jaką on pisze muzykę, podsunąłem mu mojego “Witkacego”, spodziewając się, że ów histeryczny, żołądkowy sposób śpiewania, plus ostra muzyka Przemka, będzie bardzo dobrze współbrzmieć z przekorą Witkacego, z jego straszliwym szyderstwem. Spodziewałem się, że całość nabierze dramatycznego wymiaru, co zresztą w pełni się potwierdziło. (cytat pochodzi z rozmowy z Grażyną Preder zatytułowanej Pożegnanie Barda, wydawnictwo Nitrofest, Koszalin 1995 r.)

Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów




Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów

Przedstawiona wyżej  fizys Witkacego  jest ponoć najbliższa tekstowi Kaczmarskiego. 

Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was którzy Państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu

Od pierwszego usłyszenia powyższe cztery wersy robiły na mnie ogromne wrażenie,  gdyż zarówno Witkacy,  jak i Kaczmarski, byli bardzo wrażliwymi ludźmi, by nie rzec nadwrażliwymi. Czasami też mam wrażenie, iż ja też kształt rzeczy widzę inaczej, ostrzej, aż… oczy mi się robią czerwone.

Notabene przez czerwień obecną w tekście Jacka oraz czas ukazania się go, utwór odbierano często, jako przede wszystkim antykomunistyczny, a przecież  chodzi w nim również o wyjątkową wrażliwość obu panów, którzy wielkimi artystami byli, ale (kolokwialnie mówiąc) swoje za uszami mieli.

Tak o Stanisławie Ignacym pisał Jan Błoński: Najłatwiej zrozumieć Witkiewicza jako społecznego proroka i wieszcza zagłady cywilizacji. Jak tylu innych – aczkolwiek w oparciu o oryginalne argumenty – zapowiadał on koniec sztuki, wytępienie jednostkowości, zanik zmysłu metafizycznego; ulegną one – twierdził – narastającej demokratyzacji życia, która stworzy społeczeństwo robotów, najzupełniej szczęśliwych, ale też doskonale nieciekawych.(Stanisław Ignacy Witkiewicz jako dramaturg, Kraków 1973).

Prawie pół wieku minęło od publikacji tych słów i mam wrażenie, że, poza nielicznymi wyjątkami, otacza mnie społeczeństwo robotów, najzupełniej szczęśliwych, ale też doskonale nieciekawych. W tym momencie nieco skoryguję omawiane przez Błońskiego przewidywania Witkiewicza odnośnie do społeczeństwa i powiem, że roboty, jak to roboty, mają być nie tyle najzupełniej szczęśliwe , co najzupełniej posłuszne.

  O „produkcję”  takich posłusznych i nieciekawych robotów wyjątkowo mocno stara się dbać obecny system edukacji. Nazwiska osób odpowiedzialnych w głównej mierze za robienie z naszej ojczyzny coraz większego Ciemnogrodu każdy sobie może dopowiedzieć, ale ja nie będę ich tu przytaczał, bo brzmiałyby wyjątkowo ohydnie zestawione z oboma twórcami i ich dziełami.

Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie

  Aby jakoś przeżyć w dzisiejszych czasach, faktycznie trzeba mieć sztywny kark i umysł twardy jak łokcie, a kopania , za sztywny kark  i twardy umysł, należy oczekiwać niczym wschodu słońca. Wers, Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje, brzmi szczególnie dobitnie w obecnej chwili. Po prawie siedmiu latach niezliczonych afer, które doprowadziły Polskę i jej mieszkańców na skraj przepaści, właśnie się dowiedzieliśmy, że za 300 mln PLN ma zostać wybudowany hotel dla posłów.  Więc ja też trzęsę się, krztuszę i duszę…

Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju


Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niż wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego…

I odebrał…  Niezwykłe życie Witkacego, przeplatane skandalami, trwało zbyt krótko, a nawet i po jego śmierci nie obeszło się bez kontrowersji, o czym opowiada inny utwór Kaczmarskiego, a mianowicie  Rymowanka zza grobu, czyli piosenka nie bez racji, z racji ekshumacji

Kaczmarski również odszedł za wcześnie, ale jego odebrał nam rak.  We fragmencie wywiadu przeprowadzonego w lutym 2001 roku dla gazety szkolnej (!) XIII LO w Szczecinie, który znalazłem  na  kaczmarski.art.pl, możemy przeczytać:

Dziennikarz: Zakładam, że to także pana autoportret…

Jacek – To jest portret Witkacego.

Dziennikarz – Ale wydaje mi się, że pan się z tym utożsamia… Jacek – No jasne, jeśli piszę o jakiś twórcach, to dlatego, że widzę w ich życiu czy twórczości coś mi bliskiego, staram się nie udawać, że to ja wymyśliłem, a daję odbiorcy znak, jaki jest mój rodowód artystyczny. Ale to nie jest związane tylko z komunizmem. Witkacy nie żył w czasach komunistycznych. Tu chodzi raczej o manifest wyjątkowości jednostki, na którą Witkacy był bardzo uwrażliwiony. Jeżeli coś jest oczywiste w tym świecie, to na pewno to, że każdy człowiek jest niepowtarzalny. Natomiast większość ludzi wartość niepowtarzalności ignoruje.

   Jak myślicie, czy obecnie, w którymś liceum podległym krakowskiemu kuratorium oświaty, dopuszczono by do wywiadu z Jackiem? Nie mówiąc o jego publikacji…

I na koniec obiecane post scriptum… Kolejnym wielkim polskim pieśniarzem, który odszedł zbyt wcześnie,  był Marek Grechuta. W roku 1977 wydano płytę z fragmentami widowiska Szalona lokomotywa  opartym na tekstach Witkacego. A ponieważ artysta (S.I.W.) lubił „pyfko”…

Podziel się

One Reply to “W krysztale pomyje”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *