Orwell był geniuszem. Nie tylko bowiem rozumiał, czym w istocie jest komunizm, ale wspaniale diagnozował również każde wypaczenie demokracji czynione pod płaszczykiem równości. Zdanie z Folwarku zwierzęcego: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych” jest kanonem opisu tego typu zachowań.
Od ukończenia owej książki mija właśnie osiemdziesiąt lat, a sytuację w niej opisaną przeżywamy nieustannie. Czy to w Wenezueli, Korei Północnej, Chinach, Turcji, ale też nad Wisłą i Dunajem.
Wniosek jest prosty… Świń miast ubywać, wciąż przybywa…
Przypadek pani marszałek Witek nie jest odosobniony. Jest jednak szczególny. Jak w soczewce bowiem skupia wszystkie przywary „kaczystowskiego” systemu.
Pazerność, chciwość, pogardę dla prawa czy prywatę. Obnaża przy tym tę nienachalną uczciwość polskich mediów.
Ale po kolei.
Nieszczęsny mąż pani marszałek od dziewięciuset dni okupuje łózko na OIOM-ie w jednym z legnickich szpitali. Dodajmy, że szpital jest kierowany przez koleżankę pani Witek. A jakże…
Nieszczęsny pan Stanisław ma tam wzorową pomoc i opiekę, za którą codziennie płacą podatnicy. A doba na takim oddziale kosztuje prawie pięć tysięcy złotych. A jakże…
Nieszczęsny pan Staszek mógłby przecież przebywać na oddziale opieki paliatywnej, ale… to kosztowałoby jego zacną małżonkę solidną porcję złotówek. A jakże…
Nieszczęsny mąż Elżbiety ustanowił zatem polski rekord pobytu na OIOM. Co kosztuje rodaków pani Elżbiety i Pana Stanisława już ponad cztery miliony złotych. A jakże…
W tym samym czasie setki lub tysiące szarych obywateli odbiera bliskich z takich oddziałów po kilku, kilkunastu dniach, będąc pozostawionymi samym sobie. To akurat nie jest zarzut do systemu, ale uznanie faktów. OIOM nie jest do tego, by tam długotrwale leczyć…
Los szaraczków nigdy nie był w Polsce obiektem zainteresowania magnaterii. No, chyba że przyszedł czas sejmiku. A ten w 2023 roku zbliża się nieubłaganie.
Pani Witek zatem została wsparta całą propagandową maszyną PiS. Dobrze naoliwioną, znającą potrzeby własnych odbiorców oraz ich projekcję świata. Cała jarkowa drużyna stanęła za nią murem. Stanęła, ponieważ jej wizerunkowa klęska w wyborczym roku byłaby fatalna w skutkach dla partii-matki. Nie ma tu wyboru. „Trza łgać”.
Zatem, zarówno jawne media PiS i te ukryte, jak Super Express, rozpoczęły piarowską kampanię pod hasłem: opozycja chce eutanazji męża dobrotliwej, miłej pani Eli. Do tego pani marszałek rzuca tekstami w stylu „nie jestem zamożna”, wskazując na bratanie się z ludem. Z tym, że ona zarabia rocznie niemal 400 tys. zł… I ów lud ma w takim samym poważaniu, jak Kaczyński triathlon.
W tym całym „danse macabre” zapomniano o dwóch sprawach. O przykrym fakcie, że to nie opozycja, a prawdziwi dziennikarze opisali tę bulwersującą sprawę, oraz o tym, że przyczynkiem do niej była… śmierć pacjentki, która przez osiem dni nie dostała się na OIOM tak skutecznie okupowany przez męża niemal kanonizowanej pani Witek.
Niestety, ta śmierć nie ma znaczenia dla pisowskich propagandzistów. Nie ma znaczenia dla marszałek sejmu. Oni żyją bowiem w innym kraju. W innej rzeczywistości. Takiej, w której nie ma miejsca nie tylko na prawdę, ale i na zwykłą ludzką przyzwoitość.
Cóż… W każdej normalnej demokracji po ujawnieniu tego typu paskudnej afery po osobie w nią zamieszanej pozostałby polityczny pył. Rozwiany dzień po pierwszej wzmiance. W Polsce Kaczyńskiego zaś trwa obrona prywaty niczym Jasnej Góry przed Szwedami. I to jest właśnie klarowna definicja orwellowskiego ześwinienia polityki nad Wisłą.
Żegnam się. Do następnej razy!
PiSowskie eldorado😡