Muzyka – jedno słowo, zaledwie 6 liter, a dla wielu z nas, to cały świat. Ogromny, wciąż niezbadany, po którym można podróżować na różne sposoby.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać się na wędrówkę znanymi, wytartymi szlakami. Tam, gdzie nic nas nie zaskoczy, znamy każdy, nawet najmniejszy szept. To coś na wzór spotkania ze starymi przyjaciółmi, którzy wszystko już nam opowiedzieli, a my i tak jesteśmy podekscytowani ich opowieściami znanymi na pamięć.
Możemy też wyruszyć na niezbadane tereny, tam, gdzie jeszcze nigdy nie zawędrowaliśmy. Słuchać nowych dźwięków, poznawać nieznane obyczaje. Brać udział w tajemniczych, nocnych rytuałach, przy tajemniczych dźwiękach, udać się na podróż do gwiazd, zakochiwać się w niezbadanym. Dla odmiany wyruszyć w podróż mając za przewodników starych przyjaciół, by z nimi poznawać na nowo znane dobrze tereny, wypełnione dźwiękami przez innych. I każdego dnia wyruszać w nową podróż.
Ogrom świata dźwięków, muzyki, jest porażający. Czasami trudno się w nim odnaleźć, często zdajemy się na łut szczęścia, zawierzamy przewodnikom, tak znanym, jak i zupełnie nieznajomym. I za każdym razem jest to podróż pełna niespodzianek, nowych odkryć, doznań.
Często mówię o sobie, że jestem dzieckiem lat osiemdziesiątych. Nieobce są mi dźwięki muzyki elektronicznej, popu, disco, heavy metalu i pokrewnych, neo-progresywnego rocka. I jestem z tego zadowolony, potrafię czerpać przyjemność z dźwięków, niezależnie od gatunku. Najważniejsze, by poruszyły to jedno, szczególne miejsce w duszy. I już są moje i ich nie wypuszczam.
Spotkania z czymś nowym często są zupełnie przypadkowe, niespodziewane. Tak było z projektem muzycznym THYX, za który jest odpowiedzialny austriacki muzyk Stefan Poiss. Jeśli chodzi o informacje o nim, to właściwie już jest koniec. Z drugiej strony, często zastanawiam się czy jest mi potrzebna wiedza o życiu wykonawcy, by czerpać przyjemność obcowania z jego muzyką?
THYX porusza się w obrębie takich gatunków jak Electronic, Progressive, Experimental, Industrial, i Electro. Wielu z czytających może pomyśleć – to nie dla mnie, nie lubię, jakieś dźwięki z innej planety. Dam sobie odciąć mały palec od ręki (przy samym paznokciu), że po wysłuchaniu kilku utworów, zmienicie zdanie.
Jak do tej pory, ukazały się cztery albumy (ostatni w roku 2016), każdy wypełniony doskonałą muzyką elektroniczną, mogącą się kojarzyć z muzyką klubową (na tym się nie znam, tak czytałem), ciekawymi tekstami, które są śpiewane, recytowane, często zniekształconym głosem, kojarzącym się cyborgiem lub innym wytworem świata przyszłości.
Moim bezsprzecznie ulubionym jest ostatni album zatytułowany Headless. Dlaczego? Trudno odpowiedzieć, może dlatego, że jest na nim jeden z ulubionych utworów tego projektu. O nim za chwilę. Drugi utwór na albumie, to Don’t Get Alive/ Nie Ożywaj
Once I created and I dared a dream
Of creating my own to find a friend
You have to know I was always alone
I didn’t wanted to talk
Kiedyś stworzyłem i odważyłem się zamarzyć
Tworząc siebie by odnaleźć przyjaciela
Musisz wiedzieć, zawsze byłem samotny
Nie chciałem rozmawiać
Interpretacja tekstu, zawsze kojarzy mi się z latami szkolnymi. Nie lubię tego, nie lubię wchodzić w skórę autora i opowiadać co miał na myśli pisząc takie, a nie inne słowa. Tutaj też się tego nie podejmuję, mogę co najwyżej napisać swoje odczucia. Ten krótki fragment dobrze oddaje istotę albumu, w którym wszystko wydaje się odrealnione, przepełnione samotnością, lękiem przed wyjściem z własnego, wymyślonego świata, który ma nas chronić przed ludźmi. Tak, jakbyśmy byli tylko o krok przed zamknięciem się na świat, ludzi, życie. I czyż nie jest tak w rzeczywistości? Jak napisałem, to nie szkoła i każdy może sobie interpretować tekst jak chce.
Utwór, który mnie hipnotyzuje, zniewala, oczarowuje i …, mógłbym dopisać wiele epitetów opisujących co czuję, gdy go słucham. Jak dla mnie jest najjaśniejszym (jeśli mogę tak napisać) momentem tej mrocznej płyty. Często łapię się na tym, że gdy się kończy, wciskam przycisk z napisem “poprzedni” i znów się w nim zanurzam. Mowa tutaj o utworze pod znamiennym tytułem Gravity/Grawitacja:
Everything that sourrounds you
Everything what we do
Is a consequence of these forces
We are the product of a game
We do not understand
There is no choice
There are only results
Wszystko co was otacza
Wszystko co robimy
Jest konsekwencją tych sił
Jesteśmy produktem tej gry
Nie rozumiemy
Nie mamy wyboru
Są tylko wyniki.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tekst opisuje nas, jako malutkie cząstki czegoś wielkiego, gdzie jesteśmy poddawani sile, na którą nie mamy żadnego wpływu. Jest od nas silniejsza i jakakolwiek próba walki z nią, jest skazana na przegraną. A może zupełnie o coś innego chodzi.
I jeszcze jeden utwór z tego albumu – A.I. / Sztuczna Inteligencja:
Not artificial I say augmented
Who gives you the right to define a life
Nie sztuczna, rozszerzona
Kto daje ci prawo do definiowania życia?
Czy to pytanie kierowane jest do nas, jako gatunku ludzkiego, przez stworzoną przez ludzi „sztuczną inteligencję”? Prawdopodobne, ale czy na pewno?
Niby nic wielkiego, proste, rytmiczne dźwięki, układane jak klocki, tworzą odrealniony świat, świat zdehumanizowany, w którym nasze miejsce zajmują inne, często stworzone przez nas, postaci. Może będą lepsze, bardziej ludzkie, a może zamieszkają na jednej z wysp wielkiego oceanu w świecie muzyki? Ja z pewnością się tam jeszcze wybiorę i sprawdzę co się pojawiło wśród takich dźwięków.
Jesteście gotowi na kolejną wyprawę?
Wróciłem z tej “podróży”. Jestem cały, bez zadrapań, obić, sińców. Było warto.
Cieszę się żeś cały. Szykuj się na kolejną.