Najbliższa porządna opera

Wiedeń nosi przydomek „Miasta muzyki”, ponieważ tu tworzyli klasycy wiedeńscy – Mozart, Haydn i Beethoven. Tu komponowali również Schubert, Straussowie, Mahler; tu powstała tzw. druga szkoła wiedeńska, do której należeli Schönberg, Berg czy Webern.

Przez cały rok można w tym mieście chodzić na koncerty w Musikverein (w tej sali odbywa się też Koncert Noworoczny Filharmonii Wiedeńskiej) czy w Konzerthaus (np. na cykl „Wielkie głosy”). Przedstawienia operowe obejrzymy w Volksoper (Operze Ludowej) czy Theater an der Wien (Teatrze nad rzeką Wiedenką). Najbardziej znanym teatrem operowym pozostaje jednak Wiener Staatsoper (Wiedeńska Opera Państwowa), należąca do „wielkiej piątki”, obok mediolańskiej La Scali, Royal Opera House w Covent Garden, Opery Paryskiej i nowojorskiej Metropolitan Opera.

Neorenesansowy budynek był pierwszą dużą budowlą przy wiedeńskim Ringu. Został zbudowany w latach 1861-1869 przez Josefa Hlávkę, z funduszy cesarza Franciszka Józefa I, według planów Augusta Sicarda von Sicardsburga i Eduarda van der Nülla. Opera rozpoczęła działalność jako Wiener Hofoper (Wiedeńska Opera Dworska) – stara Opera Dworska funkcjonowała od 1636 roku w cesarskim pałacu Hofburg. Swoją obecną nazwę nowa opera otrzymała po utworzeniu Pierwszej Republiki Austriackiej w 1921 roku.

Nowa budowla nie spodobała się dziewiętnastowiecznym wiedeńczykom. Jako że poziom Ringstraße został podniesiony o metr przed operą już po rozpoczęciu jej budowy, porównano ją do „zatopionej skrzyni skarbów”. Nawiązywano również do klęski Austriaków w bitwie pod Sadową w czasie wojny prusko-austriackiej z 1866 roku. Bitwa ta rozegrała się między wsią Sadowa a fortecą Königgrätz (obecnie Hradec Králové). Stąd też budynek opery nazywano pogardliwie „Königgrätzem architektury”.

Jeszcze przed ukończeniem budowy van der Nüll popełnił samobójstwo, a zaledwie dziesięć tygodni później Sicardsburg zmarł na gruźlicę, więc żaden z architektów nie doczekał ukończenia prac.

Na otwarcie nowej siedziby 25 maja 1869 roku wystawiono Don Giovanniego Mozarta, w obecności Franciszka Józefa i jego małżonki Elżbiety.

Pod koniec II wojny światowej, 12 marca 1945 roku, w budynku opery na skutek amerykańskiego bombardowania wybuchł pożar. Spłonęły widownia i scena, a także dekoracje i rekwizyty z ponad 120 oper oraz około 150 tysięcy kostiumów. Zachowała się przednia część budynku, w tym foyer z freskami Moritza von Schwinda, które przedstawiają postacie z Czarodziejskiego fletu oraz małego Mozarta na kolanach cesarzowej Marii Teresy. Ocalały też główne klatki schodowe oraz przedsionek i salonik herbaciany. Po zakończeniu wojny Opera Państwowa działała tymczasowo w Volksoper, a potem w Theater an der Wien.

Początkowo trwały dyskusje, czy w ogóle pozostawić teatr w tym samym miejscu. Zastanawiano się również, czy nie zburzyć pozostałości i zbudować go w nowej formie. W końcu zdecydowano się na odbudowę z wykorzystaniem ocalałych fragmentów i według pierwotnych planów. Zmieniono pewne szczegóły, np. użyto więcej drewna, by poprawić akustykę (doradzał to słynny dyrygent Arturo Toscanini), oraz usunięto kolumny, które zasłaniały widok siedzącym na galerii (na czwartym poziomie).

Działalność teatru wznowiono dopiero w 1955 roku, kilka miesięcy po zakończeniu okupacji Austrii przez wojska czterech państw alianckich. Pierwszą operą wystawioną w zrekonstruowanym budynku był Fidelio Ludwiga van Beethovena, pod dyrekcją Karla Böhma. Jedyna opera w dorobku kompozytora opowiada o tym, jak Leonora, przebrana za strażnika więziennego Fidelia, ratuje swojego męża Florestana, który został skazany na śmierć z powodów politycznych.

Państwowa telewizja ORF wykorzystała okazję, aby przeprowadzić swoją pierwszą transmisję na żywo, w czasie, gdy w całej Austrii było tylko około 800 odbiorników telewizyjnych. 1 lipca 1998 roku odbyła się historyczna transmisja z okazji objęcia przez Austrię pierwszej prezydencji w Unii Europejskiej. Ta sama opera – Fidelio – była transmitowana na żywo z Opery Wiedeńskiej do 15 krajów ówczesnej UE.

Teatr ma w bieżącym repertuarze około 50-60 inscenizacji (podobno to największa liczba produkcji operowych na świecie), daje ponad 350 przedstawień rocznie i nigdy nie powtarza spektaklu dwa wieczory z rzędu. Wyjątkiem jest wykonywanie operetki Zemsta nietoperza Straussa, opowiadającej o imprezie sylwestrowej w Wiedniu, zarówno w Sylwestra – i to dwukrotnie – jak i w Nowy Rok.

Opera Wiedeńska ma obecnie ponad 180 tysięcy kostiumów, które mieszczą się w sąsiednim budynku, połączonym podziemnym tunelem. W teatrze pracuje ponad tysiąc osób: dwustu pięćdziesięciu pracowników technicznych, stu chórzystów, sześćdziesięciu stałych śpiewaków (chociaż w głównych rolach często pojawiają się międzynarodowe gwiazdy) i siedemdziesięciu członków orkiestry.

Na widowni jest 1709 miejsc siedzących i – kupowane przed samym spektaklem – miejsca stojące dla 567 dodatkowych osób, czyli w sumie na pełnej sali jest 2284 widzów. Dla miejsc stojących wprowadzono dokładne oznaczenia, typu: rząd B, miejsce 5. Dzięki temu skończyły się wcześniejsze przepychanki. O naszym polowaniu na takie miejsce na przedstawienie Córki pułku Donizettiego napisałam TUTAJ. Na większość przedstawień bilety są całkowicie wykupione, często długo przed spektaklem. Rezerwacji można dokonywać od początku maja na cały następny sezon, wybierając ogólnie położenie (parter prawy, parter lewy, pierwszy balkon itd.), ale dopiero na dwa-trzy miesiące przed danym przedstawieniem dowiadujemy się, czy otrzymamy bilety i w którym miejscu widowni.

Scena już na pierwszy rzut oka nie wydaje się mała – ma 27 metrów wysokości – ale za kurtyną jest cztery razy większa od widowni. Wielka powierzchnia pozwala na obracanie różnych dekoracji za pomocą wind hydraulicznych, które wymagają tak dużej mocy, że Opera Wiedeńska ma dwie własne podstacje trakcyjne.

Ogromny żyrandol (główne źródło oświetlenia) składa się z trzech ton czeskiego kryształu z 1100 żarówkami; ma prawie siedem metrów średnicy i bez mała pięć metrów wysokości. Posiada nawet korytarze do konserwacji, a czyszczenie go zajmuje ponad tydzień, co odbywa się od strony sufitu, ponieważ żyrandola nie da się obniżyć.

Opera ta jest rekordzistą świata, jeśli chodzi o najdłuższą owację na stojąco. 

W 1991 roku Plácido Domingo był wywoływany 101 razy przed kurtynę po zaśpiewaniu roli Otella w operze Verdiego. Brawa trwały 80 minut! To prawdziwy rekord… Domingo powiedział, że publiczność wciąż klaskała, więc wracał na scenę – raz za razem.

Wcześniej po przedstawieniu Jeziora łabędziego w 1969 roku wywołano wykonawców 89 razy. 

W przeciwieństwie na przykład do Paryża czy Barcelony, w Wiedniu ludzie przebierają się jeszcze do opery. Spotyka się tu nawet smokingi i długie suknie, zwłaszcza na premierze, chociaż i na pozostałych przedstawieniach większość widzów jest po prostu w miarę elegancko ubrana.

Teatr ten to jedna z trzech oper na świecie (obok Nowego Jorku i Santa Fe) z indywidualnymi ekranami przy każdym siedzeniu, z możliwością wyboru języka. Niemiecki i angielski są zawsze dostępne, a oprócz tego oryginalny tekst opery, na przykład włoski czy francuski. Nawet podczas recitali solistycznych ta funkcja również działa. 

Serdecznie polecam wyprawę do Staatsoper. Nawet jeśli nie przepadamy za muzyką operową czy baletem, można zwiedzić budynek jako obiekt turystyczny i obejrzeć jego wyjątkowe wnętrze z przewodnikiem.

Na koniec kilka moich zdjęć z różnych okazji.
Opera w listopadzie…

… i we wrześniu

Ujęcia wykonane z głównych schodów

Freski z postaciami z „Czarodziejskiego fletu”. Na środku mały Mozart i cesarzowa Maria Teresa

Kurtyny w Staatsoper są często zmieniane. To te, które miałam okazję zobaczyć…

Ukłony po „Napoju miłosnym”…

… i na koniec „Córki pułku”

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *