Lalki

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… (impresje własne) odc. 8.

Mam nadzieję, że najbliższe wybory – oby się odbyły jak najszybciej – skończą  się oderwaniem obecnej władzy od koryta. A wówczas będzie potrzebny pozytywizm, czyli praca u podstaw.

Żeby było jasne, każda władza ma, miała, czy będzie mieć, swoje za uszami, ale tak pazernej, bezmyślnej, zakłamanej i świętoszkowatej jednocześnie ekipy, nie było od czasu zaborów.

Polacy żyją z Bożej łaski piastując myśli niedzisiejsze – to fragment tekstu Jacka Kaczmarskiego pod tytułem Lalka, czyli polski pozytywizm, inspirowanego powieścią Lalka autorstwa Bolesława Prusa, właściwie Aleksandra Głowackiego herbu Prus.

Źródło: Wikimedia commons

Kaczmarski w rozmowach wskazywał, że piastować myśli niedzisiejsze, niekoniecznie jest źle, ale w 1990 roku na pytanie Anny Bilskiej: Czy widzisz to społeczeństwo jako nadal głupio-sentymentalne, pędzące w ślepy zaułek przeszłości, bezmyślne w swoich odruchach uczuciowo pojmowanych reform? – jako odpowiedzi użył właśnie tego fragmentu tekstu i to była cała jego odpowiedź (Sztuka bez haseł, Polityka nr 21/1990).

Myślę, że te jego zastrzeżenia były trochę asekuracyjne, bo pełniejszy fragment tekstu brzmi:

Świat jest brzemienny w wynalazki,
W metale od powietrza lżejsze.
Polacy żyją z Bożej łaski
Piastując myśli niedzisiejsze.


W tej samej rozmowie Jacek stwierdził: Byłoby dobrze, gdybyśmy byli tylko społeczeństwem sentymentalnym. Tym, co oprócz odniesień do przeszłości, odebrałem po przyjeździe jest jeszcze agresja, której nie pamiętam sprzed 10 lat. Myślę o indywidualnych zachowaniach na co dzień – taksówkarza, ekspedientki w sklepie. Niestety, sądzę, że populistyczną agresję mamy dopiero przed sobą. Boję się tego.

Jak czas pokazał, nieżyjący już bard miał słuszne obawy. Agresja została nobilitowana przez partię Kaczyńskiego, wyciągnięta spod każdego kamienia, propagowana przez telewizję z Woronicza, na ambonach, a nawet próbuje się ją umieszczać w szkolnych podręcznikach.

Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju „produkcję”?– to fragment  (cyt. za tvn24.pl) gniota Wojciecha Roszkowskiego, którego nie mam zamiaru tytułować.  Ma zostać usunięty, tylko ten fragment niestety, a nie cały obrzydliwy gniot.

Wydawałoby się, że trudno przebić tak haniebne stwierdzenia, ale na to wjeżdża niejaka Anna Derewienko, stała komentatorka  programu Jedziemy w TVP Info, i mówi potrzymaj mi piwo: Z dziećmi z in vitro jest jak z psami z hodowli.  Więcej o tym wybryku choćby w artykule na portalu spidersweb.pl

A co robi telewizja mająca być publiczną? Jak zwykle nic, nie wypowiada się na temat  prywatnych wypowiedzi. Ale czego oczekiwać od firmy, której pracownik sam wywalał śmieci z kosza, by potem robić sensacyjny reportaż, od firmy, która nienawiść i jad sączy non stop ze swoich anten i robi swoim widzom już nie tyle wodę z mózgów, co szambo.

Faceci w kolorowych kieckach, których obowiązuje celibat, tytułowani ojcami, prowadzą krucjatę przeciwko wydumanej  „ideologii gender”, tymczasem sami systemowo kryją, wcale nie wydumanych, pedofili w swoim gronie. Tak samo przeciwko in vitro.  Źdźbło i belka się kłaniają…

Jacek w rozmowie z Grażyną Preder (Pożegnanie barda, wyd. Nitrotest, Koszalin 1995 r.) odnosi się też do życia Polaków z bożej łaski: A że Polacy żyją z bożej łaski? No cóż, tak to wygląda: Prezydent ma Matkę Boską w klapie, w wojsku najważniejszy jest kapelan, były wicepremier mówi, że nieważne, jaka Polska będzie, byle była katolicka…

Teraz ta katolicko-pisowska Polska chce umożliwić Archidiecezji Warmińskiej postawienie na 70 ha obszaru Natura 2000 hotelu na 700 osób i domów na sprzedaż . „Prześladowany” kościół dostał oczywiście ziemię za darmo jako rekompensatę. Cała historia śmierdząca przekrętami na kilometry opisana jest m. in. TUTAJ.

Nie dziwcie się, że teraz, za kadencji ministerialnej Przemysław Czarnka, kształconego na KUL, tak ohydna pozycja jak ten podręcznik do HiT jest wprowadzany do szkół . Wszak dwa lata temu wrzeszczał w TVP Info: Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją

Więcej na ten temat pisze portal oko.press

Przykładów szczucia jednych grup społecznych na drugie w ostatnich siedmiu latach znajdziemy multum, ale nie o to chodzi w moim felietonie. Trzeba sobie uświadomić ogrom pracy, pracy u podstaw przez długie lata, aby choć w części wyplenić te myśli niedzisiejsze, a konkretnie wsteczne, cofające nas do ciemnoty średniowiecznej.

Lalkę w odcinkach publikował w latach 1887–1889 warszawki Kurjer Codzienny. Rok później  wydała ją słynna firma Gebethner i Wolff, którą zniszczył dopiero PRL.  Powieść Prusa miała nosić tytuł Trzy pokolenia (reprezentowane przez Ignacego Rzeckiego, Stanisława Wokulskiego i Juliana Ochockiego) , ale ponieważ  powieść autorowi złożyła się w całość  po przeczytaniu  prasowej notki o wiedeńskim procesie dotyczącym kradzieży lalki, taki zdecydował się jej dać tytuł, odnoszący się tylko do lalki jako przedmiotu.

Ale ludzie, którzy być może nie nasiąknęli postawą „co autor chciał przez to powiedzieć” , sugerowali  różne znaczenia tego tytułu. Jednym z takich znaczeń może być lalka jako osoba  z „wyższego towarzystwa” , które to znaczenie pojawiło się dzięki powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego Lalki. Sceny przedślubne z 1873 roku, a więc panna Izabela Łęcka.  W roku wydania powieści Prusa  dziennikarz i publicysta Kazimierz Ehrenberg  sugerował, że wszyscy żyjemy na scenie i jesteśmy teatralnymi lalkami, a jedną z takich lalek jest Wokulski. Noblistka Olga Tokarczuk z kolei wspomina o sennej ułudzie, którą dla Wokulskiego jest Łęcka, ale obudzony z tego marzenia (Farewell, miss Iza, Farewell!) sam znika gdzieś i tak też kończy się utwór Kaczmarskiego:

W powietrze wylatuje zamek
Stając się marzeń rozpadliną –
Rzecki umiera weteranem,
Wokulski – znika pod ruiną.


Wróciliśmy zatem do muzycznego motywu tego tekstu i pozytywizmu. W Pożegnaniu barda możemy wyczytać również taki passus: – Tą piosenką oceniam polski pozytywizm, którego w zasadzie nie było. Już moja polonistka, pani Kryda, zwróciła mi uwagę na to, że „Lalka” Bolesława Prusa jest powieścią o pozytywizmie – bez pozytywistów. Tam są sami romantycy. Jest to jedna z moich ukochanych książek, przez tę trafność, celność obserwacji i aktualność. Tak, płytki sentymentalizm to jest bardzo polska cecha.

W książce mamy więc pozytywizm bez pozytywistów, a w naszej rzeczywistości, w wykonaniu głównych lalek, a w zasadzie marionetek, na naszej polskiej scenie patriotyzm bez patriotów, fachowców bez fachu, prawo bez prawa, sprawiedliwość bez sprawiedliwości i tak dalej…

Nad Wisłą gnieżdżą się nędzarze,
W kościołach – dobroczynne tłumy.
Arystokraci i bogacze
Topią w wyścigach ciężkie sumy.
Nikt nie wie, co naprawdę warte
Poświęceń po powstańczym dziele –
Rzeckiemu śni się Bonaparte,
Wokulski kocha Izabelę.


Tak zaczyna się Lalka według Kaczmarskiego i po raz kolejny możemy odczytać współczesne znaczenia, na przykład, że nikt nie wie, co naprawdę warte poświęceń po powstańczym dziele. Tym naszym powstańczym dziełem można uznać lata 1980-1989. Choć podobnie jak w przypadku odzyskania niepodległości po pierwszej wojnie światowej, bez sprzyjających zewnętrznych  okoliczności byłoby to tylko powstańcze dzieło skończone klęską, jak wiele poprzednich.

Najpierw jedna „gruba kreska”, a potem druga – choć wprost tak nie nazywana, w wyniku której pewien jegomość nie stanął przed Trybunałem Stanu, a teraz mamy milion euro kary dziennie (a jeszcze był Turów), brak środków z KPO i jesteśmy o krok od opuszczenia Unii Europejskiej.

Na zyski apetyty rosną,
Z pomysłów nie wychodzi żaden;
Zyskowna spółka handlu z Rosją
Wzięta za narodową zdradę.


O zyskach i pomysłach nie trzeba nic pisać, bo to oczywista oczywistość. Wokulskiemu spółka z arystokracją oczywiście wyszła bokiem, choć jasne było, z kim się będzie handlować, ale czasy były inne niż obecnie. Teraz pomimo  wrzasków „arystokracji”, jaka to Rosja jest be ( bo jest), niektórym jej przedstawicielom zupełnie nie przeszkadza  robić po cichu zyskowne interesy z Władimirem Putinem.  Co ciekawe, jeden z ważniejszych consortes Kaczyńskiego Zdzisław Krasnodębski oświadczył niedawno, że Zachód stwarza większe zagrożenie dla Polski niż Rosja. Nie przeszkadza mu to jednak od 30 lat mieszkać w opluwanych przez PiS Niemczech, a od ośmiu brać pensję z Parlamentu Europejskiego. I ten fakt trzeba by uznać za narodową zdradę.

Zdegradowanie gospodarki i umysłów sporej części polskiego społeczeństwa  do niewyobrażalnie niskiego poziomu pokazuje, że naprawienie tego będzie nie tyle pracą u podstaw, co prawie syzyfową.  Tym bardziej, że nie jest to świeże zjawisko. Współczesny Prusowi Kazimierz Przerwa-Tetmajer w 1898 roku napisał wiersz pod tytułem Patryota, w którym  podobnie pisze o życiu z bożej łaski i piastowaniu myśli niedzisiejszych:

Huha! Hopsa! Każ­dą nową
Myśl witamy krzyżem pańskim —
Precz z geniuszem Europy
Farmazońskim i szatańskim!
My o jedno tylko szlemy
Modły k’ niebu z naszej chaty:
By nam buty mogły śmierdzieć,
Jak śmierdziały przed stu laty…


W trakcie pisania tego felietonu znalazłem taką to muzyczną wersję Patryoty:

W rozmowie z Anną Grabowską w audycji radia Wolna Europa w 1996 roku Jacek o swoim utworze powiedział tak: Natomiast w sytuacji polskiej z utworów napisanych w Wolnej Europie najbardziej sobie cenię “Lalkę, czyli polski pozytywizm” według Bolesława Prusa. Może dlatego, że pisałem ją w 1989 roku, kiedy wszyscy… może nie wszyscy, ale większość z nas była pod wrażeniem tych przemian, które zachodzą i znajdowaliśmy się w pewnym stadium euforii. A ja ze znanej moim słuchaczom przekory, uważałem, że schody się dopiero zaczynają. A to dlatego, że w Polsce nie ma pozytywistów. Że wszyscy są romantykami, a to był czas właśnie dla pozytywistów.

Na koniec wrócę jeszcze raz do tekstu Kaczmarskiego:

Niedożywieni i gruźliczy
Studenci walczą błazenadą.
Szlangbaum szlacheckie weksle liczy


Czuję się jak ten student walczący błazenadą, choć jeszcze nie gruźliczy. A teraz już nie Szlangbaum, a Chińczyk „szlacheckie” weksle liczy…

Podziel się

2 Replies to “Lalki

  1. Wspaniały tekst. Ile ciekawych rzeczy dowiedziałam się z niego o jednej z moich ulubionych powieści – “Lalka”. I nastrojowy utwór Kaczmarskiego na zakończenie. Jednym słowem – cudeńko 🙂 ❤

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *