Na tę jedyną okazję woźny szpitalny ‘otrzymał asystenta’.
Takie rzeczy się nie zdarzają w PRL… może poza jakimiś spektakularnymi wypadkami owocującymi dużą liczbą ofiar. Chłopak oczywiście nie wykonuje poleceń portiera. Pewnie dostał je wprost od ordynatora. Może to niedoszły student medycyny zarabiający punkty jako pielęgniarz(?) Nie ma SBckiego zadęcia, więc nie może być od nich… Zadanie dostał proste, przerzucić masę ludzi od bramy do korytarza prosektorium. Nienormalnie liczna grupa ludzi. Izba wojskowa z Warszawy jest z pewnością w asyście lokalnych prokuratorów… mogę ich poznać po serwilistycznej postawie lokalnych i ‘pańskim’ odbiorze serwilizmu warszawskich… Ciekawe, że żaden nie przylazł w mundurze. Wszyscy mają pewnie jeszcze po asystencie, albo dwóch ale to i tak nie tłumaczy tego tłoku… Ciekawe kogo jeszcze tu przyniosło(?) Ten tłok może być użyteczny. W innych okolicznościach pognałbym tę hołotę, lub powiedziałbym prokuratorowi, by mi zorganizował oddzielną identyfikację albo może mnie… – Abel mówił do siebie w myślach pomimo, że obok stał jego syn. Czuł, że Yaxa bardzo źle zniósłby jakąkolwiek rozmowę w tym momencie.
Otwarto drzwi.
Zwłoki wyciągnięto, najwyraźniej, jakiś czas wcześniej. Pomimo niskiej temperatury w prosektorium, woń spalonych zwłok nasączyła już powietrze w pomieszczeniu.
Yaxa wychwycił ją już na progu i natychmiast zidentyfikował. To było jedno z najbardziej przejmujących wspomnień z jego udziału w ONZowskiej misji obserwacyjnej w Indochinach, gdzie spędził większość roku 1968go. Jego myśli odpłynęły tysiące kilometrów na południowy wschód i w niezbyt odległą przeszłość.
Niezwykle młodo ukończył studia wojskowe ponieważ w szkole podstawowej przeskoczył trzy klasy jako dziecko wybitnie uzdolnione. Magisterium na WAT i częściowo równolegle robiony ‘Zmech’ zajęły więcej czasu niż edukacja większości podporuczników, lecz tym niemniej metryka urodzenia Yaxy uwierała wiele małych rozumków LWPowskich przełożonych. Mieli problem z absorbcją tak młodego oficera o takich kompetencjach. Nie mogli go jednak odstawić na boczny tor z powodu torującego drogę poparcia, jakie otaczało chłopaka za sprawą wysiłków ojca oraz przyszywanego wujka Rozłubirskiego. Ochoczo zatem poparli pomysł podsunięty przez ustosunkowanych pośredników Abla, by wysłać Yaxa na misję obserwacyjną zamiast dawać mu przydział w jednostce[!?]. Pomysł wysłania go daleko od kraju a raczej od krajowych wydarzeń był formą chronienia Yaxy przed antyżydowską nagonką po Wojnie Sześciodniowej.
Młody Chardon zdawał on sobie sprawę z parasola nad nim i nie zawsze to akceptował, choć nie uzmysławiał sobie prawdziwej skali ochrony jaka go otaczała a już przez głowę mu nie przemykało, iż ochrona zapewniana przez ludzi, których znał, to wciąż nie wszystko, nawet doliczając te jej aspekty, których za młodu nie dostrzegał. Tak to bywa za młodu. Dopiero wiele lat później uzmysłowił sobie, że bez tych rozlicznych parasoli i ‘pługów śnieżnych’ nie byłoby dla niego miejsca ani w LWP ani nawet na pierwszym roku szkoły wojskowej.
Lecz teraz stąpając po posadzce prosektorium w kierunku stołów z dwoma ‘cywilnymi ofiarami’, jego myśli dominowały obrazy z Indochin przebudzone wonią spalonego człowieka… dwojga ludzi.
Yaxa półświadomie podążał w kierunku smuklejszej ze zwęglonych postaci; niemal nie słysząc formułek wygłaszanych przez urzędników i medyków zwracających się do niego i jego ojca. Jakby wyraźniej docierały do niego słowa tłumacza przekazującego podobnie beztreściwe-treści od polskich oficjeli do niemieckiego słuchacza. Z niezrozumiałego powodu lepiej wyławiał słowa niemieckie, niż ‘kakofonię’ stłumionych głosów po polsku.
Niemiec prostował jakieś nadinterpretacje poczynione przez polskiego prokuratora, lub wynikłe z błędu tłumaczenia … Mam wszelkie pełnomocnictwa od żony zmarłego oraz jego teścia jako zarządzającego właściciela firmy… oprócz tego znam herr Schneidera osobiście od lat ponieważ pracowałem dla firmy wcześniej niż on podjął w niej pracę…
Yaxa przeszedł wzdłuż stołu ze smuklejszą postacią; brakowało jej stóp oraz dłoni z większością przedramion. Przemknęło mu przez głowę parę uwag mechanicznie serwowanych przez technokratyczną część jego umysłu. Mało na nie zważał w tamtym momencie, bo reszta jego mózgu znajdowała się wciąż w stanie osobliwej intoksykacji wonią ale też, nie próbował ich uciszać. Z doświadczenia wiedział, że to daremne i stresujące … To nie był zwykły pożar, to niemal kremacja… Uszkodzenia twarzoczaszki, najprawdopodobniej są wynikiem bezwładność w czasie zderzenia… Kiedyś może zaczną montować pasy bezpieczeństwa we wszystkich samochodach i wprowadzą obowiązek ich używania… Gdyby ktoś zmiażdżył jej twarz przed wypadkiem, pewnie wyglądałaby podobnie po spaleniu. Można najwyżej stwierdzić, iż od frontu nie widać ran postrzałowych, ani kłutych… tylko tyle. Zwęglenie jest tak dalekie, że gdyby nie ta woń musiałbym dotknąć ‘skorupy’, by się przekonać, czy nie prezentują nam tutaj rekwizytu filmowego… Ciało kobiety jest za krótkie, lecz to akurat normalne… Normalne?… W każdym razie widziałem już efekt kurczenia się spalonych zwłok…
Dopiero teraz zaczęły docierać do niego słowa patologa i prokuratora skierowane do niego i Abla, lecz wciąż brzmiały one jakby docierały z sąsiedniego wymiaru. Metodyczna część umysłu Yaxy wciąż komentowała bezwiednie … Jedyne co mogliście naukowo stwierdzić, to fakt, że kobieta za życia nie miała nadwagi, że czaszka nosi, typowe obrażenia urazów komunikacyjnych, choć nie całkiem typowej reakcji na działanie termiczne, podobnie jak reszta ciała… Waszym zdaniem, ‘może to być wytłumaczone gwałtownością wypadku’…. Co do ostatniej rzeczy byłbym bardzo powściągliwy, gdyż anomalie zwykle nie są anomaliami, lecz symptomami błędnej interpretacji ale cóż… nie jestem fachowcem w waszej dziedzinie, więc nie będę tworzył własnych teorii a zwłaszcza o nich mówił… Z drugiej strony, w tym wypadku sami nie pokazaliście nadmiaru fachowości… Moglibyście równie dobrze stwierdzić, że jej nie rozstrzelał pluton egzekucyjny… To sam jestem w stanie dostrzec… Jakiej identyfikacji wy do cholery, oczekujecie?
Tak, coś tu śmierdzi bardziej niż palone zwłoki… Parę spalonych zwłok widziałem w Indochinach i tylko na tej podstawie mogę wierzyć patologowi, iż ofiara była wysoką szczupłą kobietą… Gdyby nie ta koszmarna woń spalonego ciała mógłbym nawet snuć teorie, że pokazujecie nam spreparowany rekwizyt filmowy… zwłaszcza po tym opóźnianiu informacji a później przedłużaniu oczekiwania… jakbyście grali na czas, by coś sfingować…
‘Automat metodyczny’ Yaxy niespodziewanie stracił kontakt z tym co mówiono w pomieszczeniu i znalazł sobie inny obiekt …. Dlaczego Abel przylazł tu z tym swoim plecakiem w rękach i tak się dziwnie kręci?… dlaczego nie chciał zostawić go w samochodzie parkingu?… Tak, mówił, że to plecak jaki sam zaprojektował i kazał uszyć, więc nie chce zostawiać go w GAZie z powodu „szmacianej”[1] karoserii tego auta… nonsens…
Umysł Yaxy został przywrócony mniej-więcej ( raczej mniej niż więcej) do normalnego trybu, gdy po wyjściu z ojcem na korytarz zostali poproszeni o krótką rozmowę przez niewysokiego mężczyznę pod pięćdziesiątkę w tweedowym garniturze i lazurowej muszce. Człowiek ten zagadnął ich po polsku z silnym śląskim zaśpiewem, dlatego w pierwszej chwili Yaxa nawet nie skojarzył, iż osobą tą jest prawnik niemieckiej firmy.
– Nazywam się Karl Dudek, prawnik rodziny zmarłego i firmy, w której pracował… Najmocniej panów z góry przepraszam za moje chamstwo… zwłaszcza w takiej chwili, lecz muszę te pytania zadać a obawiam się, że to jedyna okazja…
– Zaciekawił mnie pan tym osobliwym wstępem… proszę pytać.. – Abel zareagował natychmiast.
– Nieoficjalnie wiem, że zmarła kobieta może być pańską żoną…
– To mniej-więcej tak samo jak ja… jak my …
– Czy zidentyfikował pan żonę… mam na myśli… czy było to możliwe w oparciu o jakiś ocalały detal, lub biżuterię?
– Nie… Jedyną przesłanką może być opinia patologa twierdzącego, że kobieta między 25tym a 40tym rokiem życia, o grupie krwi ZERO Rh plus albo minus… powstała jakaś trudność z ustaleniem… miała powyżej 175 cm wzrostu i była szczupła o dobrej strukturze mięśniowej… Ale to zdecydowanie za mało… Podobno będą wiedzieli coś więcej, gdy ściągną z Krakowa dokumentację dentystyczną… ale moim zdaniem nie wniesie to przełomu, bo moja żona miała nienormalnie zdrowe zęby a tu, jak pan zapewne widział, mamy poważne uszkodzenia twarzoczaszki i żuchwy…
– Rozumiem… To może być pomocne jeśli ofiara nie była pańską żoną i nie dostała od natury tak doskonałych zębów….
– To cenna uwaga…
– A jaką odpowiedź dał pan prokuratorowi na standardowe fundamentalne pytanie?
– Żeby mnie… żeby mnie wezwał do prokuratury w Krakowie, gdy tam dojadę… że potrzebuję czasu na wyrobienie sobie ostatecznej opinii.
– … A teraz najgorsze pytanie…
– Już powiedziałem, proszę pytać… skoro tak mówię, to w mordę panu nie dam a najwyżej nie odpowiem.
– Czy według pańskiej wiedzy istnieje taka ewentualność, iż pańska żona… jeżeli zmarła rzeczywiści nią jest… czy możliwie, że miała jakąś… relację z Jacobem Schneiderem? – Abel skonstatował w myślach, że Niemiec po raz kolejny miał pewien problem z konstrukcją logiczną pytania… To raczej nie jest wynik niedostatecznej znajomości polskiego… ten facet nie jest ani w połowie tak zimnym prawnikiem za jakiego stara się uchodzić…
– Nie. Sprawia pan wrażenie błyskotliwego faceta, więc nie muszę uściślać, iż to jest moja wiedza na temat jej relacji zawodowych, oraz z tego samego powodu domyśla się pan, że jakakolwiek odpowiedź z ust męża na temat ich ewentualnej relacji intymnej jest bezwartościowa… Oczywiście odpowiedź w tej drugiej interpretacji pańskiego pytania, również brzmi, NIE… i gdyby nie było tu ze mną mojego syna, również brzmiałaby, NIE… choć jak wspomniałem jest bezwartościowa…
– Może nie aż tak bezwartościowa.
– To proszę mi się zrewanżować odpowiedzią na moje pytania.
– Jeśli zdołam…
– Gdzie się pan tak nauczył polskiego
– Jestem Polakiem… właściwie byłem… właściwie Ślązakiem… pod koniec 1940 wstąpiłem do U-bootmarine, by zarobić na życie rodziny, która nie podpisała volkslisty więc…
– Wiem, co to oznaczało na terenach wcielonych do rzeszy… ponad połowa takich jak pan zginęła…
– Doceniam… Niewielu Polaków to wie… no a po wojnie byłem w brytyjskiej niewoli, później skończyłem prawo Hamburgu i już nie wróciłem…
– A co herr Schneider robił w Polsce?
– To co do niego należało… rozmawiał na temat dostaw sprzętu chłodniczego
– Rozpoznał go pan?
– Raczej tak… to znaczy mam więcej przesłanek, choć brakuje jego sygnetu… ale bez zbadania zwłok w Niemczech, nie będę mógł mieć pewności….
– A mogę poznać nazwę firmy?
– To nie żadna tajemnica … proszę, to jest moja wizytówka jako radcy prawnego firmy … na odwrocie znajdzie pan pełną nazwę, telefony a nawet numer rejestracji firmy…
– Nie wyraziłem się precyzyjnie… Chodziło mi o firmę lub jakąś centralę handlu zagranicznego, która była waszym partnerem po polskiej stronie…
– Cóż… z tym jest gorzej… Rozumie pan pułkownik… tajemnica handlowa i to na wyjątkowo delikatnym gruncie…
– Jestem podpułkownikiem. No cóż… trudno…
– Mogę się jedynie domyślać do czego panu ta informacja jest potrzebna ale jestem pewien, że nie w celach konkurencyjnych… Co prawda powinienem też chronić ‘grunt przed spaleniem’ dla naszej firmy, lecz po tym wypadku oraz… oraz jego okolicznościach… prawdopodobnych… przypuszczalnych okolicznościach, przez kilka najbliższych lat raczej w Polsce nie podziałamy. Zatem… zatem mogę panu powiedzieć… Ściśle mówiąc nie mieliśmy dotąd kontrahentów po tej stronie żelaznej kurtyny…
– A mniej ściśle?… – Abel podążył za dziwnie wahliwą nutą w głosie niemieckiego prawnika.
– …Mniej ściśle… Rosjanie dali nam parę zleceń dla swych placówek dyplomatycznych, lub o zbliżonym statusie, znajdujących się w krajach poza żelazną kurtyną… herr Schneider pracował z nimi ostatnio w Austrii i jak twierdził spotkał się tam z potencjalną okazją wejścia na nowe rynki… Wykazywał dużo entuzjazmu do tej idei… Moim zdaniem za dużo… Czy moje informacje będą dla pana pomocne w poradzeniu sobie z … ze sprawami powiązanymi ze śmiercią pańskiej żony?
– Jeszcze nie wiem…
– Jeszcze raz przepraszam za moje chamstwo… przepraszam obu panów ale…
– Taka praca… rozumiem… Na pańskim miejscu zrobiłbym tak samo… Proszę przekazać moje kondolencje rodzinie zmarłego.
– Dziękuję ale raczej nie przekażę… Rozumie pan … Sprawa i tak nie wygląda za dobrze, nawet jeśli ta kobieta nie była niczyją żoną, to córka mojego zleceniodawcy była żoną Schneidera…
– Nawet po waszej stronie żelaznej kurtyny, śmierć w jednym samochodzie nie powinna być dowodem romansu a po naszej, bywa znacznie więcej powodów do wątpliwości…
– Naprawdę doceniam pańską kurtuazję… dziękuję… Mam jednak też inne powody do podejrzeń … Chciałbym powiedzieć do widzenia ale…
– Mimo wszystko do widzenia
– Do widzenia… – Po raz pierwszy i zarazem ostatni włączył się w rozmowę Yaxa.
[1] Samochód terenowy GAZ69 tej wersji miał sporą część nadwozia wykonaną z plandekowego brezentu.