Niedawno obejrzałam serial koreański Hymn of Death, dostępny w serwisie Netflix, oparty na prawdziwych, tragicznych wydarzeniach z początków XX wieku. Jako że historia miłości dwojga uznanych, młodych artystów mnie zaciekawiła, postanowiłam poznać więcej szczegółów.
1926 jest uznawany za rok, w którym zrodziła się koreańska sztuka popularna. Właśnie wówczas Chunhyangjeon, jedna z najbardziej znanych klasycznych powieści, została zaadaptowana na changgeuk, czyli tradycyjną koreańską operę, wyrosłą z folkloru. W tym samym roku na ekrany wszedł film Arirang, który w metaforyczny sposób ukazywał losy kraju pod japońską okupacją i wywołał prawdziwy boom na koreańskie produkcje filmowe.
Wtedy też powstała pieśń Hymn śmierci, nagrana przez sopranistkę Yun Sim-deok, która dopisała słowa do melodii walca Fale Dunaju rumuńskiego kompozytora Iona Ivanoviciego. Płyta znakomicie się sprzedała i wyznaczyła początek nowej ery tamtejszego przemysłu fonograficznego. Mimo niezwykle ponurego tekstu i smutnego głosu wykonawczyni, Hymn jest uważany za pierwszą koreańską piosenkę pop. Co przyczyniło się do wielkiego sukcesu tego nagrania? Poszukajmy odpowiedzi w biografii śpiewaczki i jej ukochanego.
Yun urodziła się w Pjongjangu w 1897 roku jako druga z czworga dzieci. Jej rodzina była biedna, ale rodzice robili wszystko, by cała czwórka mogła otrzymać nowoczesne wykształcenie. Yun wyróżniała się wśród rodzeństwa talentem muzycznym. Ukończyła gimnazjum dla dziewcząt w Gyeongseong, potem żeński koledż nauczycielski Kyongsong w Seulu w 1914 i przez rok pracowała jako nauczycielka szkoły podstawowej w prowincjonalnym mieście Wonju.
Później wyjechała na studia do Japonii jako pierwsza studentka, która uzyskała stypendium rządu Generalnego Gubernatorstwa Korei (czyli Korei pod okupacją japońską w latach 1910-1945). Uczęszczała do Aoyama Gakuin, prywatnej chrześcijańskiej uczelni w Tokio, a potem wstąpiła do tamtejszego konserwatorium, aby studiować wokalistykę. Była pierwszą osobą z Korei, która został przyjęta do tej szkoły.
W Tokio Yun spotykała się z wieloma koreańskimi studentami. Była dziewczyną o przebojowym, pogodnym charakterze i bezpośrednim sposobie bycia. Nadano jej nawet przydomek „chłopczyca”. Po kilku spotkaniach z kolegami nie wahała się w rozmowie z nimi porzucać zwroty grzecznościowe. Jak wiadomo, koreański stosuje mocno odmienne formy w zależności od stopnia znajomości, wieku rozmówcy, hierarchii itp. Jeszcze dziś można kogoś bardzo obrazić zastosowaniem na przykład niewłaściwej formy czasownika.
W 1921 roku Yun dołączyła do 30-osobowej grupy, która wyruszyła w trasę artystyczną po Korei. Wyprawa miała na celu występy charytatywne i zebranie pieniędzy na utrzymanie dla grupy koreańskich robotników, mieszkających w Japonii. Podczas tej podróży Yun po raz pierwszy spotkała Kim Woo-jina.
Kim, młody dramaturg, studiował wówczas literaturę angielską na tokijskim Uniwersytecie Waseda. Dołączył do liderów koreańskiego ruchu teatralnego, kierując Stowarzyszeniem Sztuki Dramatycznej i Wędrownym Towarzystwem Teatralnym. Jego utwory – dramaty rodzinne, których akcja toczy się w drugiej dekadzie XX wieku, były pierwszymi nowoczesnymi sztukami teatralnymi w Korei. Dogłębnie analizowały one problemy moralne na tle reform społecznych. Autor inspirował się twórczością zachodnich dramaturgów: G.B. Shawa i Augusta Strindberga. Zajmował się również krytyką literacką i teorią literatury.
Kim przyszedł na świat w rodzinie bogatego właściciela ziemskiego w prowincji Jeolla, miał już żonę i dzieci w swoim rodzinnym mieście. Jednak podczas dwumiesięcznej objazdowej trasy po Korei Yun i Kim – równolatkowie – zbliżyli się do siebie, choć różniła ich pozycja społeczna i wyznanie (Yun była chrześcijanką).
Yun z początku cieszyła się sukcesami śpiewaczymi po powrocie z Tokio w 1923 roku. Po przybyciu do Korei wystąpiła z recitalem wokalnym w Ośrodku Młodzieżowym w Jongro w Seulu, debiutując jako pierwsza profesjonalna sopranistka w kraju. Dała potem kilka występów solowych, ale śpiewanie solo tak naprawdę nie zapewniało jej dochodu.
W zwyczaju było, że studenci, wysłani na zagraniczne stypendia rządowe, odpracowują to jako nauczyciele w szkołach publicznych po powrocie do kraju. Yun czekała miesiącami, ale nie dostała żadnej pracy w charakterze nauczycielki. Zyskała sławę jako najlepsza śpiewaczka w kraju, lecz była w tak trudnej sytuacji, że martwiła się o swoje utrzymanie, a także o los młodszego rodzeństwa.
Jako wykonawczyni zachodniej muzyki klasycznej znalazła się w kłopotach finansowych, więc zdecydowała się zostać piosenkarką i aktorką. Od tego czasu Yun cierpiała z powodu ciągłych skandali, bo przypisywano jej rozliczne romanse i niemoralne prowadzenie się.
Kim Woo-jin, który w tym samym czasie wrócił do Korei, chciał kontynuować karierę literacką. W obliczu sprzeciwu ojca, który oczekiwał, że syn przejmie rodzinne interesy, opuścił dom i wyjechał znów do Japonii w 1926 roku.
Yun Sim-Deok również udała się wtedy do Japonii, ponieważ japońska firma nagraniowa Nitto w Osace zaproponowała jej nagranie piosenek w lipcu 1926 roku. Ostatnią z nich – nieplanowaną wcześniej – był właśnie Hymn śmierci.
Potem Yun wysłała telegram do ukochanego i poprosiła go, aby przyjechał do Osaki. Stwierdziła, że się zabije, jeśli on się nie pojawi. Kim odebrał telegram w Tokio i pospiesznie ruszył na spotkanie z dziewczyną. 4 sierpnia na pełnym morzu, w Cieśninie Cuszimskiej, wyskoczyli razem ze statku pasażerskiego Deokju Maru, który płynął z Shimonoseki w Japonii do Busan w Korei. Oboje mieli zaledwie 29 lat.
Szokujące podwójne samobójstwo samotnej, nowoczesnej dziewczyny i jej żonatego ukochanego, którzy cierpieli z powodu beznadziejnej miłości, wywołało sensację w Korei. Ostatnia piosenka Yun odniosła bezprecedensowy sukces, sprzedając się w stu tysiącach egzemplarzy (rekordowa liczba na owe czasy). Jedna z linijek w Hymnie śmierci brzmi: „Życie, biegniesz przez rozległą pustynię. Dokąd idziesz?”.
Ludzie wyobrażali sobie, że ta piosenka, ze smutnym głosem Yun i tekstem, komentującym ulotność i daremność życia, stała się ostatnim słowem piosenkarki. Uważali, że – oprócz nieszczęśliwych przeżyć osobistych – była ona sfrustrowana rzeczywistością ojczystego kraju, który z trudem próbował ocalić odrębność swojej kultury pod japońską okupacją.
Historia tej nieszczęśliwej miłości stała się inspiracją dla dwóch filmów kinowych i trzyodcinkowego serialu telewizyjnego. Pierwszy z filmów, Yun Shim-Deok (z taką transkrypcją imienia bohaterki), powstał w 1969. Niestety nie jest u nas dostępny, opis na IMDb mówi tylko: „Piosenkarka stara się uciec od obsesji na punkcie mężczyzny, który nie czuje do niej uczuć, rozpoczynając karierę poza krajem. Odnosi sukces w Japonii, ale nie mogąc zapomnieć o obiekcie swojego pożądania, porzuca karierę i wraca do domu, mając nadzieję, że w końcu przekona mężczyznę, by ją pokochał.” Jak widać, dodano tu dramatyzmu, wprowadzając wątek nieodwzajemnionej, obsesyjnej miłości.
Kolejny film to Saui Chanmi (Hymn śmierci) z 1991 – i znów opis z IMDb: „Koreanka, studiująca śpiew na Uniwersytecie Tokijskim w latach 20., zakochuje się w żonatym Koreańczyku, studiującym kompozycję. Razem opuszczają Japonię, wracając statkiem do Korei. Jednak im bliżej Korei, tym bardziej zbliża się rozstanie; rzucają się za burtę, aby pozostać razem w śmierci.” Tutaj historię znacznie uproszczono; dla wygody mamy tu młodego kompozytora zamiast dramatopisarza. Produkcja ta otrzymała wiele nagród na koreańskich festiwalach filmowych i została uznana za najlepszy koreański film roku.
Najbardziej chyba wierny prawdziwej historii jest właśnie trzyodcinkowy serial Hymn of Death z 2018. Mamy tu nakreślone tło historyczne: japońska okupacja, nakazy i zakazy, rewizje, aresztowania, pobicia. Pojawia się też problem kolaboracji z wrogiem: Yun nie chce występować na uroczystościach i spotkaniach rządowych, ale Japończycy próbują ją do tego zmusić, grożąc jej rodzinie. W tym ujęciu powodem jej ucieczki w śmierć jest nie tylko nieszczęśliwa miłość, ale także szantaż i sytuacja bez wyjścia.
W przypadku Kima chodzi nie tylko o uczucie, lecz niemożność kontynuowania kariery literackiej. W serialu znalazło się miejsce dla jego żony (z sugestią, że nie ma tu mowy o relacji seksualnej), natomiast pominięto fakt istnienia dzieci z tego związku, bo mogłoby to zmniejszyć sympatię dla pary kochanków.
Serial ma bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową i jest świetnie filmowany. Młodzi wykonawcy dobrze się odnaleźli w swoich rolach. Zadbano o odpowiednie kostiumy i użycie japońskiego, kiedy trzeba.
Nie traktujcie tego artykułu jako spoilera: serial zaczyna się od sceny po samobójstwie; potem widzimy tylko, dlaczego do niego doszło.