“Blondynka”. Pofilmowe refleksje brunetki

Nie chciałam pisać tego felietonu, za dużo emocji pojawiło się u mnie po obejrzeniu filmu “Blondynka”. Od trzech dni chodzę jak bokser po ringu, tak mnie ten film poszarpał. I może bym dotrzymała sobie słowa, gdyby ktoś mnie do tego skutecznie nie popchnął.

Jeżeli nie macie pojęcia co mnie tak emocjonalnie rozwaliło po tym filmie, a już go obejrzeliście, odpowiedź brzmi: jestem kobietą, którą też często traktowano i traktuje się jak kawałek mięsa, a przed Wami praca do wykonania, żeby zrozumieć, że takie postrzeganie posiadaczek wagin, może prowadzić do ich zniszczenia.

Tak się stało z Normą Jean. Jako dziecko nie zaznała miłości matki, zaburzonej psychicznie, a ojca nie poznała. Miało to wpływ na całe jej życie. Pech chciał, że była atrakcyjną kobietą dla wielu. I ta atrakcyjność oraz brak poczucia bezpieczeństwa i miłości była powodem jej tragicznego życia i równie tragicznego końca.

Od śmierci Marilyn Monore minęło 60 lat, a nadal wiele kobiet musi mierzyć się z przedmiotowym traktowaniem, tylko dlatego, że wg niektórych są “atrakcyjne”. Stereotypy typu “ładna, to głupia” funkcjonują w najlepsze. “Ładna, będzie fajnym, dodatkowym, użytecznym wyposażeniem domu. Będą mi zazdrościć, że to ja ją zdobyłem, a jak się baba zacznie wyrywać, to piącha załatwi sprawę. Niech głupia nie myśli, że coś może. Niech w ogóle nie myśli. Tak wygodniej”.

Myślicie, że przesadzam? Niestety, nie. Statystyki przemocy wobec kobiet wyraźnie pokazują skalę, a i bez statystyk, mam dowody na to, że jak kobieta wg kogoś atrakcyjna, to i tak jeden z drugim, zamiast na ważnym przekazie, który taka ma czelność wykrzykiwać, skupi się na jej wyglądzie i pod tweetem o śmierci kobiety, którą zamordowano, bo pokazała włosy, napisze “kusisz-musiałem”. Inny cymbał dopatrzy się trywializacji problemu przez zdjęcie, na którym pokazuję się w muzułmańskiej chuście, mam peta w ustach, a usta na czerwono pomalowane! Czerwone usta, pet?! Można się ślinić! Otóż, cymbale, nie można. Gdyby twój uzurpatorski mózg nie podpowiadał, że czerwone usta i pet, to zaproszenie do ślinienia. Ta czerwona szmata na głowie, to symbol zniewolenia, któremu przez te czerwone usta i peta pokazałam, tak zwanego, faka.

Do cholery, kobieta, to nie kawałek mięsa do zeżarcia! Posiada mózg! Umie decydować o swoim ciele! Wie jak wygląda! A kiedy pisze coś ważnego, to bądźcie łaskawi przeczytać. Jeżeli to za trudne, to coś z Wami mocno nie tak. Pomyślcie może co!

Jeżeli myślicie, że kobiety tylko czekają na ocenę swojego wyglądu, którego są świadome, to jesteście w cholernym błędzie.

Jest taka scena w filmie “Blondynka”, w której Joe DiMaggio, ówczesny mąż Marilyn Monroe, spuszcza jej solidny łomot okraszony czułymi słowami “jesteś kurwą”. Oklep dostała za to, że w słynnej już scenie, biała sukienka podmuchem została uniesiona i wyłoniły się nogi i majtasy jego żony.

Co to takiego? Zazdrość? Biedny, wkurwiony małżonek na tle innych, śliniących się facetów?

To najzwyklejsza uzurpacja do posiadania na własność ciała kobiety. I przez małżonka, który jest przekonany, że z chwilą podpisania aktu małżeństwa, ma prawo do ciała kobiety, która ów akt podpisała. I całej reszty, która zobaczyła kawałek dupy uznając od razu, że ma prawo się ślinić, bo jak baba pokazuje to można.

Niespodzianka! Ciało kobiety nie należy do Was. Należy do kobiety. Kiedy pozwoli Wam się ślinić na swój widok, będziecie to wiedzieli. Powie Wam o tym. I tak, ciało kobiety, nawet po ślubie, należy do niej. Nie każde odsłonięte cycki czy noga są zaproszeniem do ślinienia.

A miłość nie polega na zawłaszczaniu drugiego człowieka.

Norma Jean już dawno nie żyje, a kilka dni temu przeczytałam na Twitterze pewnego pana “Na nieszczęście przeczytałem gdzieś kiedyś, że Marylin najdelikatniej mówiąc nie dbała o higienę. Tak mnie to do niej zniechęciło, że od tego czasu nawet na słynny obraz Warhola patrzę innymi oczami”.

Pisownia oryginalna, więc zacznę od tego, że nawet źle zostało napisane jej imię sceniczne. Marilyn jest poprawne, to raz. Dwa, że zanim pan zwymiotował takim wpisem, może najpierw sprawdziłby czy to prawda. I może, przypadkiem, zastanowił się, jeżeli to prawda, co było przyczyną? I najważniejsze, co go obchodzi, że, być może, nie dbała o higienę? Ma zamiar w myślach robić z nią coś, do czego uważa, że ma prawo? Na obiad przecież jej już nie zaprosi. Nawet nie będzie okazji miał jej powąchać! Sprawdzić czy “mięso” się nie zepsuło przypadkiem! Czy się nadaje do żarcia, czy nie. Informacja o “braku higieny” zupełnie zepsuła panu porno-fantazje. Smuteczek.

Kiedy więc nastąpi ten przełomowy moment w życiu ludzi i zorientujemy się, że ciałem dzielimy się dobrowolnie z innym człowiekiem wtedy, kiedy każda komórka nam mówi, że tego chcemy, będziemy szczęśliwsi. Nie wtedy, kiedy ktoś uzna, że ma do tego prawo, bo akt małżeństwa, bo to po prostu baba, która to lubi, czy cokolwiek urodzi się w chorej głowie uzurpatora.

Wkurwiłam Was? Jestem pewna, że tym tekstem wkurwię tylko tych, którzy gdzieś w zakamarkach głowy odkryją, że tekst jest o nich. Na szczęście, znam wielu mężczyzn, którzy nigdy by w ten sposób nie pomyśleli i to Was pozdrawiam w tym miejscu. Reszta, do naprawiania myślenia.

Drogie Panie, nie pozwalajcie uzurpatorom zawłaszczać swojego ciała. Zgrabne #wypierdalać zawsze pomocne.

Serdeczności przesyłam.

Podziel się

7 Replies to ““Blondynka”. Pofilmowe refleksje brunetki

    1. Nic dodać, nic ująć. Tak to widzimy, my kobiety. Oczekuję, przewartościowania toku myślenia, panowie.
      Wczoraj oglądając film, usłyszałam słowa: -“Ja się z tobą ożeniłem, a ty zaczynasz myśleć??? Dlaczego to robisz?”
      I jeszcze jedno; kto? Wychowuje takich pariasów?

  1. Bardzo dobrze i mądrze napisane ! Doskonale uchwycony podstawowy temat filmu. Ze swojej strony dodam, że, moim zdaniem, film jest niepotrzebnie rozwleczony, jest w nim wiele dłużyzn, w wielu momentach muzyka drażni widza. Słowem…film jest kiepski.

  2. Tekst bardzo dobry 👌zrozumiały dla myślących. Niestety burak zawsze będzie burakiem i nic tego nie zmieni.

  3. Zgadzam się z Panią we wszystkim lecz zwracam uwagę na drobną nieścisłość. Monroe zostala skatowana przez męza za zdjęcia akty.

    1. Odniosłam się do sceny w filmie. A to naprawdę nie ma znaczenia, za co była katowana. Była i to jest najważniejsza informacja. Przemocowiec, który spuszcza łomot, nie selekcjonuje za co, więc na pewno nie tylko za uniesioną, białą sukienkę dostała.

  4. Pamiętam, jak kiedyś pojechali po Tobie na TT za to, że masz biust. Pokazywałaś jakąś książkę, ale cymbałom biust ją zasłonił. To trochę tak, jakby mnie ktoś oceniał po długości członka, a co to jestem bykiem rozpłodowym na sprzedaż a Pani Pytalska krową dojną, żeby oceniać? To jest brak człowieczeństwa i chamstwo. Ładna brzydka, jakby to miało znaczenie, kim jesteś. Już o przemocy nie wspominam.

    Dla socjologa, psychiatry TT jest cenną kopalnią ludzkich zachowań i miejscem do badań o tym, co wspomniałaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *