Groza wigilijna, koszmar noworoczny

Ciemnogrodu dzień powszedni (43)

            Posłuchaj! Posłuchaj mnie…

            Nie musisz iść na mróz, błąkać się od jednych do drugich drzwi, spod których rzadko cię przeganiają, bo i tak ich tego dnia nie raczą nawet uchylić. Wystarczy ci trochę tej tak zwanej atmosfery świąt zaczerpniętej z supermarketu i kolędy z telewizji… Oczywiście, nie ma to wymiaru religijnego, on ci jest obojętny. Im zresztą także. Nie ma też aspektu familijnego – bowiem jesteś osobą samotną.

            W gruncie rzeczy odczuwasz ulgę, że z nikim się nie pokłócisz. Nawet nie o politykę, nie o zasady, lecz choćby o siebie samego. Co to znaczy? Chodzi o twój specyficzny status ni to wyrzutka, ni to dziwoląga. Kogoś, kto bezczelnie nie wywiązał się z pospolitych zadań życia? A może wywinął się ze splotów zarzuconej sieci powszedniości? Owcy szarej, bo nie dość czarnej, na to nie zapracowałeś żadnymi doniosłymi łajdactwami, istotnymi nałogami czy choćby chamstwem do potęgi „entej”.

            Jesteś jak gdyby upośledzony; z politowaniem na ciebie patrzą, lecz ty masz obowiązek się uśmiechać, kiwać potakująco, nawet gdy cię obrażają, klecić jakieś życzenia, być potulnym i wdzięcznym, że pozwolono ci złożyć je tym lepszym od ciebie, którzy siądą pospołu do stołu, by napchać żołądki jadłem, a żyły napitku procentami.

            Mógłbyś przepić do lustra, lecz już dawno temu przestałeś patrzeć na tę przedrzeźniającą twoje gesty i miny postać, której gęba coraz mniej jest ci znajoma. Nie, nie czujesz wstrętu. Raczej głęboki, dojmujący zawód. Pamiętasz jeszcze smak straconych złudzeń, które są jak dziura po wyrwanym zębie. Implantem nie da się tego wypełnić, zastąpić.

            Ten smutek bywa gorzki, ale nie skutkuje łzami. Nie wywołuje też nastroju samobójczego. Entuzjazmu do samozagłady. Fantazji o samozatracie… Wisielczy nastrój jest wysoce optymistyczny. Niesie pociechę. Bo tylko temu, kto sobie przypisuje znaczenie, może do głowy przyjść chęć autodestrukcji. Po drugiej stronie depresji nie ma na to miejsca. Po wygaśnięciu emocji śmieszy szarpanina rozpaczliwa, podszyta jakimś żalem do doli, losu oskarżaniem, przeznaczenia lżeniem i szydzeniem z przypadkowości (nie)powodzenia.

            Snujesz się po mieszkaniu i myślisz, że po świętach czeka cię jeszcze męka przeżycia sylwestra. Nowy Rok przechorujesz gorzej niż zwierzaki wylękłe fajerwerkami. Szampana pić nie będziesz – samemu to nie ma najmniejszego sensu. Przed sobą szydzisz z tego pomysłu. Z innymi żartujesz… Planujesz położyć się wcześniej spać, może hałasy cię nie obudzą? A w dzień noworoczny wstąpisz na trzeźwo, choć z poczuciem, iż nic z racji tego dla ciebie nie wynika.

            Poniekąd jest ulgą nieliczenie na cokolwiek, ale ma ta ulga wadę, gdyż zawsze, mimo że niczego nie oczekujesz, spotykają cię jakieś przeciwności. Coś uporczywie wytrąca cię z twojego luksusowego stanu umarłego za życia, odbiera ci dostatek spokoju i zmusza cię do borykania się z obrzydłą ci rzeczywistością dnia powszedniego. I wtedy zaczynasz się z siebie i tego ciemnogrodu słodko-gorzko śmiać!

            Vale!

ROBERT PAŚNICKI

Podziel się

5 Replies to “Groza wigilijna, koszmar noworoczny

  1. Dobrze to napisane. Ja już nie mam siły śmiać się z siebie. Z innych też już nie. Nie lubię świąt.

  2. Dobrze to napisane. Ale bardzo smutne. Ja już nie mam siły śmiać się z siebie. Z innych też już nie. Nie lubię świąt.

  3. A jednak choćby tylko mentalnie i wirtualnie tych kilka samotnych się właśnie zgrało i wspólnie uśmiechnęło do własnych myśli, dawnych doświadczeń.
    Ze swojej strony dodam tylko, że zdolność pakowania większości takich relacyjnych wtop do wielkiej torby z napisem “mam to w dupie” przychodzi jednak z wiekiem i stanowczo daje więcej uśmiechu, niż to naginanie siebie do obcej sztancy.
    Bądź zdrów Autorze, fajnie Cię czytać. Jest to kawałek dobra w całym 2022 roku :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *