Podobno pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Mnie jednak ciekawi, czy człowiek jest najlepszym przyjacielem psa? Może najpierw wypadałoby ustalić co to znaczy: człowiek. Czy jest to ktoś dobry, wrażliwy, empatyczny czy po prostu ssak z rodziny naczelnych?
Jan Lityński zginął ratując swojego psa, swojego przyjaciela. Przyjaciół się ratuje. Pewien senator ciągnął swojego psa za samochodem. Pies nie przeżył, ale przecież dla niego to był tylko pies. Pies, dla którego właściciel nie był tylko człowiekiem. Był całym światem.
Jakże często słyszymy o psach porzuconych w lesie, przywiązanych do drzewa, skazanych na pewną śmierć, o psach wyrzucanych z samochodów, topionych w rzekach, zagłodzonych na śmierć. Czy tak się traktuje przyjaciół? To jak to jest? Pies jest tym najlepszym przyjacielem, czy jednak nie? Czy dla niektórych ludzi to tylko zwierzę, bez duszy, rozumu, uczuć, zwierzę, które po prostu żyje a potem zdycha? Mieszka przy budzie i dostaje żarcie? Jest też jasne, że psa nie wpuszcza się do domu, bo ma pchły i śmierdzi. Pies nie jest człowiekiem, no nie jest, ale to nie powód, aby nie powiedzieć: pies, to brzmi dumnie. Czasami ma pchły, ale pamiętajmy, pchła to też istota.
Profesor Bralczyk powiedział, że psy nie umierają tylko zdychają, bo tak się mówiło zawsze i takie określenie w stosunku do zwierząt jest odpowiednie. Aspekt językowy. Pies się nie obrazi. Pewnie nie.
Każdy organizm, który żyje, umiera.
Czasownik umrzeć ma wiele synonimów. Od nas zależy jakiego i w stosunku do kogo użyjemy. Można umrzeć, skonać, zdechnąć, wykopyrtnąć, wykorkować, kojfnąć, wywinąć orła, odwalić kitę, wyciągnąć kopyta. O kimś bliskim, którego lubimy czy kochamy nie powiemy, że odwalił kitę czy zdechł. Powiemy, że umarł. Dlaczego nie mamy tak powiedzieć o psie? Bo to zwierzę?
Bóg stworzył najpierw zwierzęta, potem dopiero człowieka. Chyba nie po to, żeby miał kogo źle traktować i czuć się lepszym. Może takie przyzwolenie jednak było. Czyńcie sobie ziemię poddaną. Panujcie nad zwierzętami. Otoczcie opieką czy wykorzystujcie i poniżajcie?
Kiedy żyły dinozaury, człowieka jeszcze nie było. Miały skubane szczęście. Może nie do końca, bo jednak wyginęły. Właśnie. Wyginęły, wymarły. Nigdy nie spotkałam się ze stwierdzeniem, że dinozaury wyzdychały. Dlaczego? Bo nie było jeszcze człowieka, który przywłaszczył sobie godną śmierć?
Księża twierdzą, że zwierzęta, w tym psy, nie mają duszy. Tę mają tylko ludzie, aniołowie i Bóg. Pewnie dlatego księża nie pozwalają wprowadzać psów do kościoła. Polskiego kościoła. Chyba jednak nie dlatego. Jak by na to nie patrzeć, zmarły wprowadzany do kościoła też podobno już nie ma duszy, która ciało opuściła. Może powodem jest to, że pies nie ma co dać na tacę? Nie posprząta kościoła? Nie zamówi mszy? Może obecność stworzenia na czterech łapach, które nie wymyśliło sobie żadnego Boga obraża godność kapłana? Może tylko w Polsce. W Brazylii, w mieście Gravata, ksiądz przygarnął bezdomne psy i przyprowadzał je do kościoła na mszę, aby znaleźć dla nich dom. Nikomu nie przeszkadzały, nikogo ten fakt nie oburzał ani nie obrażał. Zapewne Boga też nie.
Pewien polski ksiądz twierdzi, że człowiek oddalił się od Boga i dlatego traktuje zwierzęta jak ludzi. Według Katechizmu uczucia wyższe są należne tylko osobom. Pies nie jest osobą, chociaż jest osobnym bytem. Nie jest, ale czy to ma być powodem do odbierania im prawa do uczuć?
Święty Franciszek wierzył, że zwierzęta są stworzeniami Bożymi, zasługują na szacunek i współczucie i mają duszę tak samo jak ludzie. Czyżby ten pobożny chrześcijanin mylił się? Może w chrześcijaństwie coś się zmieniło? Stało się bardziej elitarne? Tylko dla prawdziwych Polaków, prawdziwych katolików i patriotów. Nie dla braci mniejszych.
Dom jest prawdziwym domem tylko wtedy, gdy są w nim dzieci i psy. Dom tworzą nie ściany, kominki, lśniące podłogi, lecz mieszkający w nim ludzie. Rodzina. Najlepiej, żeby była wielopokoleniowa. Babcie, dziadkowie, prababcie, rodzice i dzieci.
Przy dzisiejszych metrażach większości mieszkań jest to fizycznie niemożliwe, a i psychicznie nie do zniesienia. A gdzie tu jeszcze znaleźć miejsce dla psa?
Myśląc o domu widzę obszerne, widne pokoje, werandę obrośniętą dzikim winem, na której wieczorami zasiada cała rodzina. Widzę ogród z warzywnikiem, rabatami kwiatowymi. Przy ścieżkach płoną nasturcje. Dalej sad owocujący jesienią najwspanialszymi jabłkami na świecie: antonówkami, malinówkami, kosztelami, gruszkami klapsami, śliwkami węgierkami i damaszkami. O każdej porze roku i dnia można zarzucić na siebie byle co i wyjść przed dom z kubkiem kawy. Przywitać pierwsze promienie słońca, usłyszeć śpiew ptaków lub nocą popatrzeć w gwiazdy.
Przed domem biegają dzieci w otoczeniu psów, dużych i małych, rasowych i kundelków. Psy się zmieniają. Żyją krócej niż ludzie, ale tak jak ludzie umierają.
Tak jak ludzie powinny umierać ze starości, a nie porzucone w lesie czy przy drodze, bo właściciel wyjeżdża na wakacje. To już lepiej oddać do schroniska, jak babcię do szpitala przed świętami. Psy cierpią w milczeniu. Nie pragną zemsty. Ale pewnie bardzo pragną zrozumieć: Dlaczego?
Do serca przytul psa
Weź na kolana kota
Weź lupę, popatrz – pchła!
Daj spokój, pchła to też istota
W jeżyny nura daj
Lub usiądź na mrowisku
To może nie jest raj
Lecz trwaj tam, trwaj
W jeżynach trwaj
Wiosna, maj, a ty trwaj!
A ty trwaj, a ty trwaj!
Bo to jest w końcu – wszystko… – Jan Kaczmarek
Anna Marjańska
To jest bardzo mądry i pięknie napisany artykuł! Bardzo dziękuję Maja