Z powodu potencjału ‘wybuchowego’ tego tematu, muszę zacząć od disclaimer(a)
Ponieważ zjep od swych pierwszych dni rządzenia ruszył w kierunku destrukcji filarów demokratycznego społeczeństwa, ponieważ szedł tą drogą tak długo i tak daleko jak się dało, korzystając przy okazji z bezkarności dla popełniania przestępstw pospolitych, zatem nie ma mowy, by elektorat zjepu mógł być traktowany jako niewinna ofiara dezinformacji i manipulacji. A w takiej sytuacji na tymże elektoracie (wyborów 2019/2020 i 2023) ciąży odpowiedzialność za zjepowickie przestępstwa i pozostałe destrukcję (niestety) umykającą paragrafom.
Odpowiedzialność, NIE wina w kodeksowym znaczeniu.
Ale tej odpowiedzialności wystarczy, by ona decydowała o tym, KTO POWINIEN STARAĆ SIĘ BARDZIEJ o pojednanie.
+++
Przejrzałem opinie/wyrazy oczekiwań, co przyszły rząd opozycji powinien lub przeciwnie, nie może zrobić zjepowickim funkcjonariuszom i elektoratowi.
Z funkcjonariuszami sprawa jest prosta. Po ośmiu latach okupanckiego pasożytowania na państwie i społeczeństwie, państwo musi z nadzwyczajną determinacją zaciągnąć ich przed sądy, byśmy nie byli skazani na jeszcze brutalniejszą powtórkę.
Tak rewanż, jak i przeciwnie, wspaniałomyślność są w tym zakresie kompletnie irrelewantne.
Z elektoratem nie wygląda to aż tak klarownie ale w mojej opinii, nie jest to też ‘nieogarniony ocean nieokreśloności’.
Widziałem pełne spektrum wypowiedzi od ‘odpłacania zjepelektoratowi tą samą monetą’, aż po ‘nie wolno demokratycznemu rządowi okazywać im pogardy’.
Do niedawna było niejakim aksjomatem to, iż dojrzałą demokrację poznaje się po automatycznym pojednaniu następującym nazajutrz po wyborach, nawet po najostrzejszej kampanii.
Ale ten aksjomat zawierał również nawet bardziej automatyczny warunek zakończenia kampanii z upływem dnia wyborów.
Nie tylko my na naszej prowincji przekonaliśmy się, że ten aksjomat nie działa ‘siłą niewidzialnej ręki demokratycznego porządku’, ponieważ w tym samym czasie trumpizm pokazał to całemu światu na gruncie demokracji uważanej powszechnie za jedną z wzorcowych a już na pewno centralną w balansie politycznym planety.
Idea neutralizowania rywala zanim nadejdzie czas następnych wyborów pojawiła się w świetle dnia jako “równoprawny/legalny” instrument rywalizacji demokratycznej, niedawno.
Ale tylko to wyciągniecie jej w światło dnia, w legalną przestrzeń, przy pomocy marketingowego i prawniczego lubrykantu, ma jakieś cechy nowości.
Tak naprawdę podcinanie demokracji od środka taką drogą jest niemal tak stare jak ona sama i to właśnie temu zawdzięczamy fakt, że większość energii setek pokoleń, ludzkość zmarnowała na egomaniakalne, przemocowe pomysły monarchów, królów, królików, watażków i kacyków, nie wspominając nawet oceanów cierpień jakie oni przynieśli.
Kaczyzm przez cały swój okres rządzenia posuwał się znacznie dalej od trumpizmu. Jakie czynniki decydowały o różnicach(?), to duży temat na ‘kiedy-indziej’. Dla potrzeb tego tekstu skupię się na jednym podobieństwie.
Permanentna kampania wyborcza.
Kampania utrzymywana w rejestrach unisono przez lata, nieuchronnie prowadzi do naruszenia kohezji społeczeństwa i państwa oraz wzbudza brutalizację relacji na wszystkich poziomach. Elementem takiej brutalizacji jest np. wspomniana pogarda. Nie tylko pogarda skierowana od rządzących ku wyborcom przeciwników. To może być nawet „tylko” zanik empatii jednych obywateli dla drugich w okolicznościach apolitycznych, przy którym motywacją jest zaledwie wyrażanie poglądów (społecznych, lub obyczajowych) innych od tych dominujących wśród ‘zwycięzców’.
Pogarda wytwarza się automatycznie w procesie przegrzewania kampanii, gdy powinna się ona zakończyć zgodnie z logiką procesu demokratycznego.
Alternatywa jest prosta, albo gra się w permanentną kampanię, albo kontynuuje się demokrację liberalną zwaną też demokracją typu zachodniego.
Nie wiem, dlaczego akurat w odniesieniu do piselektoratu trzeba to szczególnie podkreślać(?), jak to czynią niektórzy [nie mam na myśli tzw. “symetrystów”]
Pokój społeczny nie jest jakimś ekstra dodatkiem do liberalnej demokracji, lecz jej żywotnym elementem. Nie jest to kwestia szlachetnego wyboru ale jeden z warunków sine qua non jej istnienia jako takiej.
ALE…
Ale pokoju społecznego, nie da się osiągnąć z ludźmi którzy żywią się jego destrukcją przez nadstawianie im drugiego policzka.
Przeciwnie.
[Dotyczy to tak zjepowickich aktywistów, jak i ich elektoratu, różnice dotyczą tylko skali i środków]
Przez lata liberalni politycy (w tym polscy) pogubili się w tym, co oznacza przymiotnik ‘liberalna’ w terminie ‘demokracja liberalna’.
Zaczęło utrwalać się podejście ograniczające się coraz bardzie do liberalności odpowiedzi na antyliberalność. Efektywnie znikało im z oczu, to że wartości liberalnych trzeba bronić, by je zachować, że jeśli się nie obroni, to nie będzie nawet okazji do liberalnej wielkoduszności.
Trzeba ich bronić legalnymi metodami z całą legalną radykalnością tych metod a nie przez liberalizowanie egzekwowania praw, jakie same w sobie są produktem liberalnego systemu prawnego.
Zasady prawa i przyzwoitości są drogowskazami jakich należy się trzymać.
Nie są nimi opinie np. skisłych gwiazd medialnych o ambicjach trybunów, albo krypto-prostytutów.
+++
Przyszły praworządny rząd i anty-kaczystowska część społeczeństwa muszą przygotować się emocjonalnie i technikalnie na chóry fałszywych „ofiar hejtu i prześladowań”. Ten chór zostanie wsparty, przez „trybunów i adwokatów” pojawiających się z rozmaitych stron w tym z własnych szeregów.
Elektorat zjepowicki będzie widział “objawy pogardy dla siebie” we wszystkim co im się skojarzy a niektórym kojarzy się wszystko. I nie ma na to żadnego lekarstwa. Im bardziej komuś będzie doskwierało sumienie za jego behawioryzmy w dobie zjepowickiej okupacji, tym głośniej będzie krzyczał o „ucisku” normalności.
Zjep jest formacją populistyczną, nacjonalistyczną, jak również socjalistyczną (w warstwie ekonomii i ‘regulatorstwa’) dlatego nie od rzeczy jest porównanie dekaczyzacji z denazyfikacją.
Denazyfikacja nie była komfortowa dla przytłaczjącej większości Niemców.
Każdy może się pomylić wybierając umownych, lub dosłownych ,nazistów’ po raz pierwszy ale ci, którzy głosowali na nich dwu-trzykrotnie [plus wspierali ich dyspozycyjnego prezydenta w 2020] muszą pojąć i zaakceptować swoją odpowiedzialność za zło przyniesione przez kaczyzm. Mogą zmienić swoje afiliacje, albo przestać głosować, jeśli pojąć i przeprosić nie są w stanie, bo najwyraźniej nie dorośli do współczesnej demokracji jakiej fundamentalną częścią jest pokój społeczny. Pokój żywiony empatią i tolerancją. Skoro najwyraźniej nie rozumieją, że jeśli niszczy się źródła tolerancji i empatii, to brakuje jej dla wszystkich, także dla tych, którzy do tego niszczenia przyłożyli rękę raz, czy dwa razy w czteroletnim interwale. Niech okażą tylko tyle przyzwoitości, aby politycznie zamilknąć.
+++
Chciałbym kiedyś napisać o ‘ciemniejszych stronach’ jasnej strony ale to jeszcze nie jest dobry moment.
+++
Przepraszam jeśli zanudziłem Was oczywistościami ale wydaje mi się, że czasem trzeba.