Robert Paśnicki napisał ostatnio tekst o biedzie w Ciemnogrodzie, a w zasadzie o procesie ubożenia i pewnych jego aspektach. Chcę do tej jego wypowiedzi co nieco dołożyć…
Robert słusznie zwraca uwagę, że obecna bieda jest inna od tej PRL-owskiej (niejedną dysertację na ten temat można by napisać) podkreślając, że w czasach słusznie minionych nie była ona powodem do wstydu, bo prawie wszyscy mieli po równo, czyli wielkie g. Pieniądz nie pełnił roli środka płatniczego, tylko jego fragmentu. Oprócz biletów NBP trzeba było mieć talony, znajomości itp. Wszystko się załatwiało. Załatwianie było słowem kluczem, a sprawę oprócz tego prawie zawsze trzeba było „oprzeć o bufet”
Różnice majątkowe oczywiście były, ale były znacznie bardziej spłaszczone niż są dziś. Przykładowo; biedniejsi wysyłali dzieci na kolonie w kraju, bogatsi jeździli z nimi na wczasy do Bułgarii. Ówczesny Kurski, czyli prezes Radiokomitetu, niejaki Szczepański, dysponował według „bibuły” kolportowanej w roku 1980 dwoma domami i jachtem. Cholera wie, co to był za jacht, pewnie niezbyt wielka żaglówka, ale sensacja była taka, że hej!, dla tych, którzy ową „bibułę” mieli okazję przeczytać. Dzisiejszy partyjny wójt chowa takiego Szczepańskiego do kieszeni…
To niezbyt wielkie rozwarstwienie majątkowe (proszę nie wyjeżdżać ze skrajnościami, bo nie o to chodzi) i konieczność „załatwiania” przeróżnych dóbr i usług wywoływały efekt uboczny w postaci swoistej solidarności społecznej: ty mi pomożesz załatwić jedno, ja tobie drugie. I zapewne nieprzypadkowo powstał ruch społeczny o takiej nazwie, bo to było coś znacznie więcej niż zwykłe związki zawodowe, które obecnie chadzają na pasku partii matki i spauperyzowały pojęcie solidarności do poziomu niższego niż zasiłek dla bezrobotnych. Oprócz ludzi ubożeją właśnie także pojęcia: prawo, sprawiedliwość, patriotyzm itd., itp.
Bycie biednym nie było powodem do wstydu, bo ot, takie życie było. Kto nie chciał wstąpić do PZPR miał znacznie ograniczone możliwości. Mundurki szkolne miały tę zaletę, że nikt nikogo nie wyśmiewał za to, że nie posiada markowych ciuchów, Dzieci potrafią być okrutne pod tym względem. W dzisiejszej rzeczywistości, gdy pieniądz już pełni funkcję środka płatniczego presja na status materialny jest olbrzymia. Jest tak olbrzymia, że nie pozwala już na bogacenie się duchowe. Ten wyścig korposzczurów obserwują też dzieci i wcielają go na swój sposób w życie. Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny.
Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie – te mające ponad 400 lat słowa wydaje się odchodzą w mrok zapomnienia. Od 1989 roku minęło ponad 30 lat, kto potrafi zliczyć ile było reform szkolnictwa takich czy innych, nie mówiąc o podręcznikach? Edukacja także biednieje, choć możliwości wspaniałego kształcenia są niepomiernie większe niż w „komunie”. Do głosu doszły cale tabuny biedaprofesorów, biedadoktorów i biedamagistrów. W siłę za to rosną różne biedauczelnie, na których „studia” przebiegają jak tym starym kawale – Do rektora jest telefon z komitetu (wojewódzkiego, czy powiatowego, ganz egal): – To na którym roku już jestem? Oj, grzebiecie się rektorku, grzebiecie…
Ta biedaedukacja ma za zadanie wychować biedaobywateli , którymi margines społeczny będący obecnie przy korycie będzie potrafił bez żadnego wysiłku zarządzać przy pomocy propagandy i kolęd. Robert pisze, że bieda materialna może być znośna i modna. Pewnie, że może, ale po co? Wpędzanie społeczeństwa w biedę, zarówno materialną jak i umysłową, jest zdradą. Tak się zachowuje okupant, który chce z podbitego narodu uczynić niewolniczą masę tyrającą na rzecz królika, jego rodziny i znajomych.
Życie biednych z pewnością nie jest nudne, jest wypełnione akcją od rana do wieczora. Życie biednych jest z pewnością. Pewnością, że każdego dnia od świtu do nocy trzeba kombinować jak związać koniec z końcem. Pomoc socjalna dla biednych jest potrzebna i konieczna w nowoczesnym państwie w XXI wieku. Ale to ma być pomoc inteligentna i celowa, a nie łapówka wyborcza rzucana wszystkim jak leci. Też jestem przekonany, że dochód gwarantowany to przyszłość. Niestety nie wiem, czy w kraju nad Wisłą kiedykolwiek będzie on możliwy, bo przy takim kształceniu obywateli jakie mamy obecnie, wyglądałby jak 500+, albo gorzej. Jeśli nie zatrzyma się pauperyzacji edukacji, szczególnie obywatelskiej, to po biedażyciu czekają nas tylko biedaemerytury. Z pewnością.
Gdy bieda wciąż trwa, nie ma prawdziwej wolności. – Nelson Mandela
Piotr Wesołowski / @APPiotr