Świat pędzi do przodu i na nikogo się nie ogląda. My, nie chcąc pozostać w tyle, pędzimy z nim. Często zatracamy się w tym biegu tak bardzo, że nie zostaje zbyt wiele czasu na zwykłe przyjemności. Nie mamy czasu na rodzinny obiad, wyjście z przyjaciółmi, film czy książkę. Muzyka często służy nam za tło do jazdy samochodem, sprzątania, gotowania i innych czynności. Sporadycznie mamy czas by usiąść i zanurzyć się w dźwiękach, poddać się im i odpłynąć w inny świat. Czy lepszy, tego nie wiem. Jednak dający chwilę wytchnienia, odcięcia się od rzeczywistości za oknem.
Wszystko jest podporządkowane temu biegowi, piosenki są krótkie, specjalnie edytowane dla rozgłośni radiowych, by jak najwięcej ich zmieścić w godzinie audycji przerywanej reklamami.
Jedną z moich muzycznych „słabości” są utwory trwające 10 lub więcej minut. Wymagają od słuchacza skupienia, oderwania się na chwilę od jakiegoś zajęcia i poświęcenia tych minut na przyjemność obcowania z ukochanymi dźwiękami.
Rozmyślając nad tym felietonem tworzyłem listę utworów, która w tej chwili zamyka się na 30 pozycjach i ciągle coś dopisuję. Oto kilka takich propozycji idealnych by się zatrzymać, usiąść i posłuchać.
Long winding road where will you lead me?
As far west as man can go before he starts heading east
(Długa kręta drogo dokąd mnie poprowadzisz?
Tak daleko na zachód, jak człowiek zdoła, zanim wyruszy na wschód)
W roku 1991 pojawił się album grupy Pendragon The World. Bajkowa okładka, na której można zobaczyć jednorożca, Posejdona, syrenę siedzącą nad brzegiem oceanu. Nad nimi unosi się młody czarodziej z gitarą przewieszoną przez plecy. Muzyka, tak jak okładka, jest bajkowa, delikatna. Drugi utwór, The Voyager, jest fragmentem najczęściej odtwarzanym z płyty. Delikatne dźwięki instrumentów, długie solo gitarowe i tekst o poszukiwaniu… W tym świecie można się zanurzyć wiele, wiele razy.
Szwedzki muzyk Pär Lindh wraz ze swoim zespołem Pär Lindh Project, wydał w roku 1994 album zatytułowany Gothic Impressions. Płyta obowiązkowa dla każdego fana muzyki progresywnej, na której łączy się muzyka organowa ze współczesnymi instrumentami. Trwający prawie dwadzieścia minut utwór The Cathedral zawiera w sobie wszystko za co lubimy prog rock. Organowy wstęp, część wokalna, w której soliście towarzyszy chór, rozbudowana cześć instrumentalna, by wszystko zakończyć samotnymi dźwiękami organów. Utwór bardzo reprezentatywny dla całej płyty utrzymanej w takim klimacie.
Und was ich sah war Menschlichkeit
Und was ich sah war Dummheit
Menschlicher Neigung entsprechend
Tierisches Verhalten
(I ujrzałem ludzkość
I ujrzałem głupotę
Człowiecze upodobanie
Do postępowania jak zwierz*)
Szwajcarski zespół Lacrimosa nie był mi obcy. Znałem jego wczesne dokonania na tyle by śledzić kolejne wydawnictwa muzyczne. Rok 1997 okazał się przełomowy dla nich jak i dla mnie. Początkowe, umiarkowane zainteresowanie ich muzyką, przeobraziło się całkowite oddanie. Wszystko to za sprawą albumu Stille. Płyta, jak dla mnie, prawie idealna zawładnęła mną na długi czas, nie opuszczając odtwarzacza CD. Zamykający ją utwór Die Strasse der Zeit wymyka się jakimkolwiek próbom zaszufladkowania. Chóralny wstęp oraz wykorzystanie orkiestry symfonicznej słyszeliśmy wielokrotnie. Zazwyczaj były one dodatkiem lub tłem do fragmentów rockowych. Tutaj wszystko jest niezbędne, tworzy całość idealną. Nie ma niepotrzebnych dźwięków, sztucznie dodanych instrumentów, niedopasowanych instrumentów, niepotrzebnych słów.
Budka Suflera – zespół legenda. Pierwsza płyta na stałe weszła do kanonu polskich płyt rockowych. W swej karierze zespół nagrał płyty lepsze i gorsze, co nie znaczy, że nie były przebojowe. W roku 1984 ukazał się album Czas czekania, czas olśnienia z powracającym na miejsce wokalisty Krzysztofem Cugowskim. Utwór tytułowy jest, w mojej opinii, utworem doskonałym, a dla wielu zapomnianym. Zupełnie nie przeszkadza automat perkusyjny, który zastąpił prawdziwą perkusję. Najważniejszy jest tutaj głos wokalisty i instrumenty klawiszowe idealnie go uzupełniające, tworzące atmosferę niepokoju. Tekstowo jest również doskonale – początkowe wersy mogą nam sugerować, że tekst dotyczy utraconej miłości. Ale czy tylko? Każdy z nas czeka na coś innego, na ogromne pieniądze, na powrót kogoś utraconego, na zmartwychwstanie, na spokój, na lepsze czasy. Czekamy i wierzymy, że się spełni, że doczekamy tego wyczekiwanego – cokolwiek to jest. A czekanie jest stagnacją, zwykłym trwaniem w bezruchu. Nie tego potrzebujemy, potrzebujemy olśnienia i znalezienia sensu.
I wiesz, jak życie bardzo dziwnie toczy się
Że to co dziś jest klęską, jutro szczęściem jest
*wolne tłumaczenie inspirowała Barbara Cynarska
Marcin Wysocki / @normalny88
Był kiedyś taki facet który nazywał się Tomek Beksiński. Ja słuchałem jego, a on słuchał tego co Ty. I mówił tak jak Ty. Dokładnie tak samo. A wiem co mówię bo jego głos tkwi mi pod czaszką choć minęło już tyle lat. I teraz ten głos powrócił. Dzięki.
Proszę, całą przyjemność po mojej stronie.
Do następnego razu.